31. Jak pocałujesz to puszczę

12.7K 396 480
                                    

Przebudziłam się powoli. Zmrużyłam oczy i przeciągnęłam się. Poczułam zimną dłoń na mojej talii, przez co od razu otworzyłam oczy. Ujrzałam Marco, który siedział koło mnie na łóżku w moim pokoju. Jego kąciki ust drgnęły do góry.

- Hej - powiedział spokojnym głosem. Chciałam się podciągnąć, aby usiąść, ale położył swoje dłonie na moje barki, aby nie dać mi takiej możliwości - leż - powiedział stanowczo.

- Co się stało? - rozejrzałam się pochopnie.

- Eh... - wziął głęboki oddech - pojechałem z Natanem, aby tych ludzi wymordować. Śledziliśmy ich, żeby dowiedzieć się gdzie jest reszta, aby od razu zabić cała ich rodzinę. Gdy tam pojechaliśmy część z nich dowiedziała się, że dużo osób nie będzie w domu. Świetna okazja, żeby zabić Camillę i ciebie zabić lub porwać. Zależy jakby się to potoczyło.

- Dlaczego mnie? - zaczęłam przygryzać swoją wargę ze zdenerwowania.

- Żeby mi dopiec.

- Ale wszystko się dobrze skończyło? - zrobiłam maślane oczy.

- Tak - zacisnął usta - Camilla leży w następnym pokoju, tuż obok twojego. Nie martw się o nią. Ty masz większe obrażenia. Strzelili do ciebie, a jej tylko przyłożyli.

- Jak przetrwałam?

- Gdy was znalazł jeden z nich strzelił do ciebie, a Camilli przywalił, po czym tobie. Miał cię porwać, ale po chwili pojawił się mój człowiek i go zabił. Od razu się wami zajął i zadbał o was na czas, jak mnie nie było. Moi ludzie dali sobie z nimi radę. Tam, gdzie ja byłem z Natanem, też ich zabiliśmy. Wymordowaliśmy całą rodzinę.

- Nikt nie przeżył? - chrypłam.

- Nikt - odpowiedział obojętnie.

Spuściłam wzrok na dół, aby to wszystko przetrawić. Wzięłam głęboki oddech i zamknęłam na chwilę oczy.

- Wiem, że to dla ciebie szok, ale dasz radę.

- Takie jest życie w mafii? - otworzyłam oczy i spojrzałam na niego. Błądziłam po jego twarzy, on robił to samo zdezorientowany moim pytaniem. Nagle zatrzymał mi się na ustach. Uśmiechnęłam się głupio, a on nachylił się, dalej przyglądając się moim wargom. W jednej sekundzie zerknął na moje oczy, które patrzały raz na jego usta, a raz na jego oczy.

- Tak właśnie jest, Danielle - odsunął się ode mnie, po czym spojrzał głęboko w oczy - mam nadzieję, że się przyzwyczaisz.

- Nie ma takiej potrzeby. Przecież w końcu stąd zniknę.

- Trochę z tym długiem zejdzie.

- Ile jeszcze zostało?

- Około 750 tysięcy - wypowiedział to jakby było mu to obojętne.

- Ile?! - wykrzyknęłam.

- I tak spłaciliście 50 tysięcy.

- Nie można tego długu zamienić na coś innego? - podniosłam na niego błagający wzrok. Spojrzał w punkt w oddali zamyślając się.

- Nie - podał mi fałszywy uśmiech.

- My nigdy tego nie spłacimy - powiedziałam z rezygnacją.

- Mi odpowiada. Będę mógł mieć cię przy sobie i dalej patrzeć na twoje ciało - nachylił się, po czym popchnął mnie, przez co leżałam. Zawisł nade mną i położył swoje dłonie po obu stronach. Byłam jak w klatce.

- Wypuść mnie - zaczęłam się wiercić i próbować uwolnić, ale na próżno.

- Czy kiedykolwiek ze mną wygrałaś? Po co próbujesz, jak dalej ponosisz klęskę.

Danielle!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz