Powoli się przebudziłam i jęknełam na wspomnienie wczorajszego zdarzenia. Z jednej strony na samą myśl skacze mi adrenalina, a z drugiej strony rośnie we mnie obrzydzenie do samej siebie. Porwał mnie, a ja odwzajemniam jego pocałunki. Idiotka ze mnie. Jeszcze zabił moją przyjaciółkę, a ja o tym zapomniałam. Nie mogę uciekać, bo mnie znajdzie i znowu komuś zrobi krzywdę. Gdy tylko zdejmę ten lokalizator to ucieknę. Muszę tylko zgadnąć kod. Pewnie jeszcze to potrwa zanim go odgadnę, ale w końcu musi mi się udać. Muszę być cierpliwa. Nie będę tutaj siedzieć i czekać aż mnie będzie pieprzył. Muszę spiąć dupę i się postarać, ale najpierw pójdę coś zjeść. Nie mam ubrań, bo jak zawsze ktoś musiał je zabrać. Kolejne pytanie, na które zapewne odpowiedzi nie dostanę.
Zeszłam z łóżka i na szczęście dalej miałam na sobie jego bluzkę. Stanęłam na podłogdze i zapiekło mnie kolano. Usiadłam na łóżku i położyłam dłonie na bolące miejsce na nodze. Nie było potrzeby skulać się z bólu, ponieważ nie był on duży, natomiast też nie mały.
Rozejrzałam się dookoła pokoju i zauważyłam krem przeciwbólowy. Zeszłam z łóżka i doskoczyłam na jednej nodze do szafki. Zacisnęłam mocno krem w swojej dłoni i wróciłam na łóżko. Wskoczyłam na nie i usiadłam. Wycisnęłam trochę kremu i posmarowałam bolące miejsce. Zaczekałam pare minut, aż krem się wchłonie i poszłam zjeść śniadanie.
Po paru minutach stanęłam na nogi i bólu prawie nie czułam. Zrobiłam kilka kroków i doszłam do drzwi. Złapałam za klamkę i otworzyłam je. Przeszłam przez korytarze i weszłam do kuchni. Otworzyłam szufladę. Nagle usłyszałam za sobą męski głos. Drgnęłam na ten dźwięk i odwróciłam się przodem do tej osoby.
- Dlaczego nie jesteś w pokoju? Szef cię wzywa - ruszył do mnie na co ja zrobiłam krok w tył.
- Przyszłam zjeść śniadan... - nie dał mi dokończyć.
- Szef chce, abyś poszła do jadalni i z nim zjadła - z jego ust wyleciały szorstkie słowa. Kiwnęłam głową i wyszedł z kuchni, a ja za nim.
Zaprowadził mnie na dół po obszernych schodach. Weszliśmy w mały korytarz i zza rogu pojawiła się przed moimi oczami wielka jadalnia połączona z salonem. Wszystko było w stylu luksusowym, jak w całej willi. Stał tam kominek, który ocieplał pomieszczenie. Jego człowiek odszedł, a ja zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. Marco obserwował mnie uważnie, aż w końcu nasze spojrzenia się spotkały. Podeszłam małymi kroczkami do wielkiego stołu. On nagle wstał i wysunął dla mnie krzesło. Usiadłam i przysunął mnie do stołu, po czym usadził się na krześle obok mnie.
- Spałaś dobrze?
- Tak, a ty? - podniosłam na niego wzrok.
- Pierwszy raz od tygodni wstałem bez budzika, więc tak - wbił widelec w sałatkę - mówisz, że dobrze spałaś - zaczął kręcić widelcem.
- Emm... tak - kiwnęłam głową. Czułam, że coś kombinuje.
- Widocznie mój dotyk bardzo cię uspokaja - podniósł na mnie intensywny wzrok.
- Że co? - podniosłam brwi.
- Spokojnie, nie dotykałem cię tam, gdzie nie powinienem - zmrużyłam oczy i wzięłam chleb - wiem, że lubisz takie proste i skromne posiłki, więc nie kazałem robić niewiadomo czego.
To bardzo miłe i niepodobne do niego. Z jednej strony miałam dziwne uczucie, a z drugiej miło mi się zrobiło. Takie małe gesty są najlepsze.
- Po śniadaniu możesz wrócić do swojego pokoju - wbił mocno widelec jakby nie był tym zadowolony.
- Naprawdę?! To wspaniale! - z tych głupich wrażeń zachłysnęłam się.
- Wszystko dobrze?
CZYTASZ
Danielle!
AcakOjciec Danielle pogrążył się w długach u szefa mafii. Przez co porwał mu jego córkę. Dziewczyna będzie pracowała w klubie, aby spłacić dług ojca i szybciej się wydostać. Będzie jej ciężko, ale da jej siłe przyjaciel szefa mafii - Noah. Zaiskrzy cos...