25. Mała dziewczynka

14K 329 248
                                    

Przebudziłam się i usiadłam na łóżku. Wyciągnęłam się i obejrzałam dookoła. Dalej byłam w jego koszulce. Dotknęłam swojego brzucha i od razu mi się przypomniało. On mnie przytulał podczas snu! Nie mógłby to być nikt inny, ponieważ to jego pokój. Kto miałby ze mną spać w jego pokoju? To napewno był on. Wtedy byłam zbyt śpiąca, aby zareagować i w ogóle myśleć.

Miałam podejrzenia, że coś ze mną robi gdy z nim śpię, ale nie byłam pewna. Nie przyznawał się, więc nie miałam pewności. Teraz już wiem. Jeszcze nie miałam stanika! Kurwa! Niby, że w staniku się nie śpi, ale w takiej sytuacji powinnam.

Chwila!

Dlaczego tutaj nie ma wózka? Zabrał mi! Mówił wczoraj, że to był zły pomysł, dlatego go wziął. Świetnie! Zabiję go, po prostu zabiję.

***

Leżałam tak jeszcze godzinę i ktoś zapukał do drzwi. To napewno nie Marco, ponieważ on nie puka, a tym bardziej do swojego pokoju. Krzyknęłam proszę i weszła Laura. Chętnie podbiegłabym do niej, ale nie chciałam sobie sprawiać bólu.

- Hej! - podeszła do mnie z apteczką.

- Cześć - posunęłam się jej, aby koło mnie usiadła.

- Mam dla ciebie krem przeciwbólowy. Marco zlecił mi przyniesienie go - usiadła obok mnie.

- To bardzo dobrze. Dalej boli - wskazałam na nogę.

- Po tym nie będzie przez jakiś czas - uśmiechnęła się - opowiesz coś, co się ostatnio działo u ciebie? I co się stało z twoją nogą?

- Byłam wczoraj w klubie i ta jedna dziwka musiała mi coś nasmarować na rurkę i spadłam.

- Na szczęście nie jest to poważne. Stłukłaś nieźle kolano, ale nie złamałaś ani nic. Szybko staniesz na nogi - zmarszczyła oczy.

- Wiesz co się stało z Noah?

- Niestety nie. Usłyszałam tylko kiedyś jak ktoś przechodził, że go nigdy więcej nie zobaczysz.

- Że co?! On nie żyje? - poczułam, jak łzy napływają mi do oczu.

- Tego nie wiem. Być może tak, może nie. Nie wiem. Powiedziałam ci co usłyszałam. Może nie żyje, może nie może się z tobą widzieć, a może nie należy do mafii. Naprawdę nie wiem. Byłam w kuchni, robiąc jedzenie i usłyszałam kogoś głos. Nie należał do Marco.

- Mhm - spuściłam wzrok - dzięki za informację.

- Niestety nie mogę z tobą posiedzieć. Gdy nasmaruję ci nogę to pójdę zrobić śniadanie i ci je przyniosę - wycisnęła krem z tubki i posmarowała nogę - ja już muszę iść. Co chcesz zjeść? I przynieść ci jakieś ciuchy?

-  Tak, obojętnie co mi przyniesiesz, a jeśli chodzi o jedzenie to jakąś kanapkę.

- Okej - wyszła z pokoju.

Po chwili usłyszałam pukanie. To napewno Laura. Krzyknęłam, aby weszła.

- Hej - powiedziała cicho - mam dla ciebie śniadanie i ubrania.

- O, to świetne. Dziękuję - wyciągnęłam ręce, aby podała mi tacę i ubrania.

- Ja już muszę iść. Smacznego - odeszła zamykając drzwi.

Danielle!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz