Rozdział 1

1.4K 42 6
                                    

Valeria

Uchyliłam powieki, żeby sprawdzić, która jest godzina. Siedemnasta.

Szybko otworzyłam oczy i wręcz wyskoczyłam z łóżka. Jak to możliwe przecież przed chwilą była dwunasta. Chciałam się chwilę zdrzemnąć, a teraz muszę się nieźle sprężyć, żeby nie spóźnić się na spotkanie z dziewczynami. Miałyśmy opić zdobyty przez Silvie dyplom. Nie rozumiem jak można robić tyle kursów. Po co jej to? Przecież Dexa na pewno stać, żeby spełnić każdą jej zachciankę.

Z drugiej strony rozumiem jej potrzebę niezależności, ale co z tego skoro ma pełno ograniczeń. Ja nigdy nie pozwoliłabym żadnemu mężczyźnie o mnie decydować.

Uwielbiam swoje życie i za nic w świecie bym tego nie zmieniła. No może poza jedną małą kwestią.

Chyba nigdy nie zrozumiem dlaczego Silvia i Eks tak łatwo z tego zrezygnowały. Przecież takie coś jak miłość nie istnieje. Przynajmniej będę mogła się z nich pośmiać.

Dzięki temu, że wzięłam krótki prysznic i darowałam sobie jakikolwiek makijaż, wyszłam z mieszkania dosyć szybko, może zdążę na nasze spotkanie. Chociaż gdybym nie moje krótkie włosy już dawno bym była w drodze. No cóż wszystko ma swoje plusy i minusy. Choć muszę je praktycznie codziennie myć i starannie układać, to przynajmniej nikt podczas walki nie jest w stanie mnie zaskoczyć i mnie za nie pociągnąć. Czasem jednak tęsknię za moimi długimi blond włosami.
Poprawiłam fryzurę w oknie sklepu i zaczęłam pędzić przed siebie.

Dobrze, że trzymam formę, trenuje prawie codziennie. Nie robię tego tylko wtedy, gdy nie jestem w stanie podnieść się z łóżka. Czasem trafiam na przeciwników silniejszych ode mnie, nieraz porządnie oberwę. Nie potrafię jednak z tego zrezygnować.

Uwielbiam tą adrenalinę, ten dreszczyk emocji. Chwilę kiedy przegrywałam się skończyły. Mam naprawdę dobra passę. Od dawna nie przegrałam ani jednej potyczki.

Na szczęście zdążyłam przed kolejkami i omijając ochroniarzy wbiegłam do środka. Muzyka jeszcze nie grała zbyt głośno i nie było zbyt dużo ludzi. Jednak nie zauważyłam dziewczyn, z którymi zazwyczaj siedziałyśmy przy barze. Tym razem jednak ich tam nie zastałam.
Zaczęłam się rozglądać, gdy usłyszałam gwizdanie. Obróciłam się i w końcu je zauważyłam. Siedziały na loży dla VIP-ów. Co one odwalają? 

- Chyba za dużo razy oberwałaś w głowę i uszkodziłaś wzrok. - roześmiała się Maze.

- Bardzo śmieszne. Po prostu was nie widziałam. Dlaczego tutaj siedzicie?

Wszystkie jak jeden mąż spojrzały na Silvie, więc to musiał być jej pomysł.

- No dobra, ale to wcale nie jest moja wina. Po prostu Dex uparł się, że bez ochrony nigdzie się nie ruszę.

- A co to ma do naszego miejsca?

Ta westchnęłam i spojrzała na dół.

- Głupio wyglądało, gdy siedziałyśmy przy barze, a za nami dwóch napakowanych chłopów.

Pozostała część dziewczyn się roześmiała, a ja nie miałam pojęcia o co im chodzi.

- Taa. W ogóle nie było to spowodowane tym, że ludzie bali się podejść do baru. - zaśmiała się Jini.

- Nieźle się beze mnie bawicie. - spojrzałam na stolik, który był pusty. - Pójdę nam po alkohol. Co chcecie?

- Nie za szybko? - zapytała Skyler. - Nie miałaś trochę przystopować z piciem?

- E, tam nie przesadzaj. Bawimy się, w końcu mamy tak mało okazji, żeby się razem spotkać. Nie psuj tego. Mamy w końcu co świętować. - spojrzałam na Silvie i klasnęłam w dłonie.

Niepokonana #2 [ZAKOŃCZONA] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz