Rozdział 18

536 24 0
                                    

Roy

- Valeria. 

Dziewczyna obróciła się w stronę starszej kobiety. Jej mina wskazywała, że nie jest zbytnio zadowolona. Zwłaszcza, jak cicho przeklęła. Gdybym nie stał kilka kroków od niej, to bym tego nie usłyszał. 

- Cześć. - westchnęła i nic więcej nie powiedziała. 

- Dlaczego byłaś u Brinellich? 

- Próbowałam przemówić im do rozsądku. 

- Nie zamierzałaś nawet się z nami przywitać? 

- Spieszymy się, Eks ma dzisiaj panieński. - dziewczyna pokiwała do mnie głową w stronę samochodu. Ja jednak nie zamierzałem, zmarnować takiej szansy. Dlatego podeszłem do kobiety, aby się przywitać. 

- Roy Morser. - podałem kobiecie rękę, a ta zaskoczona też to zrobiła. Dlatego jak przystało na dżentelmena pocałowałem ją w dłoń 

- O Valeria, skąd znasz tak dobrze wychowanego młodego człowieka. - zerknąłem na blondynę, która ze złości zaciskała zęby. - Może wejdziecie do środka? Zrobię herbatę. 

- Z miłą chęcią. - odpowiedziałem zanim dziewczyna, zdążyła otworzyć ust. 

-To świetnie. W takim razie chodźmy. 

Kobieta udała się w stronę domu, a ja poczekałem na niebieskooką. 

- Przysięgam, że cię zamorduje. Poczekaj tylko, aż wrócimy do Woodbury. 

Parsknąłem na jej śmieszną groźbę.  Może i walczy, ale ze mną nie ma żadnych szans. Już kilka razy jej to udowodniłem. Ja w porównaniu do niej nie rzucam słów na wiatr. Im więcej się o niej dowiem tym szybciej osiągnę zamierzony cel. 

- Kochanie spójrz, kogo spotkałam przed domem. 

- Część tato. - blondynka podeszła do mężczyzny i go przytuliła. 

Czyli ma dobry kontakt z ojcem, a to oznacza, że jest skłócona z matką. Ciekawe jak szybko dowiemy się, dlaczego. 

- Kochanie co ci się stało w oko? - zapytał z troską w głosie. Valeria za to położyła dłoń na opuchliźnie. 

- A to nic. Jedna dziewczyna w klubie uderzyła mnie z łokcia. 

- O, niczego nie zauważyłam. - kobieta obróciła się w nasza stronę, jednak już po chwili obróciła się w stronę męża. 

- To akurat żadna nowość. - szepnęła dziewczyna, a ja byłem pewny, że tylko ja to usłyszałem.

- A to jej chłopak Roy. 

- On nie jest m...

- Miło mi pana poznać. - nie dałem jej dokończyć zdania, podeszłem do zaskoczonego mężczyzny i mu również podałem rękę. Kiedy jednak zrobił to samo, miałem wrażenie, że z chęcią by mi ją złamał. Co było naprawdę śmieszne, zważywszy na to, że jest dużo chudszy ode mnie i mniejszy. Jego delikatne dłonie, świadczą o tym, że nigdy nie pracował fizycznie. Nie tego się spodziewałem po rodzicach tak wybuchowej osoby jak Valeria. 

Usiedliśmy w salonie, gdzie w niezręcznej ciszy, czekaliśmy aż kobieta przyjdzie z herbatą. Co nie trwało zbyt długo. Szkoda tylko, że wolę kawę, ale mówi się trudno. Nie po to w końcu tu przyszłem.

- Długo się znacie? 

- Niezbyt od kilku dni. 

- O naprawdę? Ciekawe, bo Valeria nigdy nie przedstawiła nam, żadnego chłopaka. Musisz być wyjątkowy. - kobieta uśmiechnęła się do mnie, za to dziewczyna obok mnie prychnęła. 

Niepokonana #2 [ZAKOŃCZONA] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz