Rozdział 19

558 28 0
                                    

Valeria

Po kilku godzinach, byliśmy z powrotem. Do spotkania z dziewczynami zostało raptem niecałe dwa godziny. Muszę się nieźle sprężyć, żeby się uszykować. Na szczęście miałam ubrania u chłopaka. Oby było coś co nada się na wieczór. 

Na myśl o Royu, momentalnie na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Poza Eks nikt nie wierzy, że osiągnę swój cel. Chociaż jej też się to nie podobało, ale to z troski o moje zdrowie. W końca każda walka może być moją ostatnią. Coraz bardziej mam ochotę z tym skończyć. Z początku adrenalina związana z walką była niesamowita. Wręcz czekałam na kolejną, ale wizyta u rodziców, przypomniała mi co tak naprawdę chciałbam robić. Od dawna moim marzeniem było założenie szkółki. Jednak nadal nie mam wystarczająco dużo pieniędzy. Chyba, że byłaby niewielka. 

Westchnęłam, gdy dotarło do mnie, że przecież nie mogę tego zrobić. Jestem zmuszona pracować dla Ricka tak długo, jak on będzie tego chciał. Tak bardzo chciałbym być wolna. Robić co tylko chce. Jak na ironię, gdy rok temu zaczęłam z nim współpracę, byłam wniebowzięta. Myślałam, że w końcu zrobię to co ja chcę. Teraz jednak wiem, że popełniłam wielki błąd. 

Potrząsnęłam głową,żeby wyrzucić wszystkie negatywne myśli. Już niedługo będę mogła z tym skończyć i uwolnić się od Ricka. W końcu skoro zadarł z Samem i Royem to długo nie pociągnie. Z drugiej strony zawsze mogłabym poprosić Silvie o pomoc. Jednak nigdy tego nie zrobię. Ja nie proszę o pomoc. Zawsze dawałam radę i tym razem będzie tak samo. 

Teraz jednak muszę wybrać strój na wieczór. Otworzyłam walizkę leżącą w salonie i zaczęłam szukać czegoś odpowiedniego. Skrzywiłam się na widok fioletowej sukienki, którą będę zmuszona założyć na ślub Eks. Dlaczego ona mnie tak męczy.
Po kilku minutach znalazłam obcisłe body, legginsy, które wyglądem przypominały dżinsy i czarną skórę. 

Od razu ruszyłam w stronę łazienki. Najpierw wzięłam szybki prysznic, następnie się ubrałam. Posmarowałam poraz kolejny tego dnia maścią moje nieszczęsne oko, co niewiele pomogło, nadal było w opłakanym stanie. Co za pech, że nie mam przy sobie kosmetyczki. Mężczyzna nie zabrał jej z mojego mieszkania. Pewnie nawet nie pomyślał, że takową mam. W końcu rzadko kiedy się maluję. Zazwyczaj gdy jestem poobijana po walce, a muszę się spotkać z Eks. O rany przecież nie mogę zepsuć jej tego dnia, a za pewne tak się stanie jak mnie zobaczy. 

Wyszłam z pomieszczenia i ruszyłam w stronę schodów. Muszę porozmawiać z Royem. Nie dane mi jednak było nawet wejść na jeden stopień, gdy na kogoś wpadałam?

- Ostrożnie. Stało się coś? - podniosłam głowę i na moment zapomniałam co chciałam powiedzieć. Dlaczego on ma tak cudowny kolor oczu. - Dobrze się czujesz? 

- Tak, tak. - odparłam pośpiesznie i się odsunęłam. - Musisz mnie zawieść do mieszkania. 

- Nie ma takiej mowy. Jeśli Rick dowie się, że ze mną współpracujesz, zacznie być ostrożniejszy i nie zdobędę potrzebnych informacji. 

Na moment zrobiło mi się przykro. Naiwnie myślałam, że choć trochę mu na mnie zależy. Nie mogłam jednak pozwolić, żeby to zauważył, więc przybrałam obojętny wyraz twarzy. 

- W takim razie musimy jechać do drogerii. Jakiejkolwiek potrzebuje kosmetyków. 

- Kosmetyków? Nie wiedziałem, że się malujesz. - przewróciłam oczami. 

- Jakbyś nie zauważył jestem kobietą. Choć robię to niezwykle rzadko, to nawet mi się zdarza od czasu do czasu pomalować. 

- Trudno byłoby nie zauważyć. - położył swoje ręce na mojej tali i pochylił się, na tyle blisko mojej szyi, że poczułam jego ciepły oddech.

Niepokonana #2 [ZAKOŃCZONA] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz