Rozdział 20 (16+)

615 24 2
                                    

Roy 

- Czy ty w ogóle mnie słuchasz? 

- Hm. Oczywiście. 

- W takim razie co powiedziałem? 

Próbowałem przypomnieć sobie o czym mówił, mi przez te kilka minut rozmowy, ale było to bezsensu.

- Dobra przyłapałeś mnie, w ogóle cię nie słuchałem. Po co miałem to robić, skoro masz pełno innych słuchaczy. - wskazałem na ludzi siedzących blisko nas.

- Być może, ale to nie ich znam przez większość życia. Oboje wiemy, że trzymają się mnie, ze względu na moją pozycję. Liczą, że coś im spadnie z pańskiego stołu. 

- Co? 

- Naprawdę, nie znasz tego? Poczytałbyś coś od czasu do czasu. 

- Taki jesteś mądry, a kiedy ty ostatnio coś przeczytałeś?

- Nie wiem, może rok temu. 

- No właśnie, to się nie wymądrzaj. - ten tylko się zaśmiał, jeszcze bardziej mnie irytując. - O czym tak myślisz? Albo o kim?

Warknąłem na jego uwagę. Nie mam pojęcia co sobie uroił w tej swojej głowie, ale już zaczyna mnie irytować. 

- Martwisz się o nią? 

- Ja się o nikogo nie martwię. 

- Właśnie widzę. 

- A ty nie zastanawiasz się co robi Eks. - wzruszył ramionami i napił się kolejnej szklanki whisky. 

- Ufam jej. - patrzyłem na niego w niedowierzaniu. 

- A tak na serio. 

- Kazałem jednemu z ludzi, nie spuszczać jej z oczu. Poza tym jest po drugiej stronie ulicy, jeśli coś by się zadziało, to szybko mógłbym zareagować. W ogóle nie uważasz, że to niesamowity zbieg okoliczności. Wybrały akurat klub naprzeciwko tego w którym teraz jesteśmy. Wiesz coś na ten temat? 

- Co niby miałbym wiedzieć. Przecież to nie ja organizowałem im panieński. 

Może i było to kłamstwo, jednak Sam nie musi znać prawdy. Miałby ze mnie ubaw do końca moich dni. Teraz żałuję, że są tak blisko. Coraz bardziej kusi mnie, żeby pójść i sprawdzić, czy wszystko z nią w porządku. Czemu w ogóle mnie to obchodzi? 

- Idź się zabaw. 

- O co ci chodzi? - zmarszczyłem brwi. 

- Przecież obaj dobrze wiemy, że to nie jest zwykły klub ze striptizem. Wystarczy jedno twoje słowo i przyjdzie do ciebie jedną tancerką, z którą będziesz mógł zabawić się na górze. 

- Może masz rację. A ty co będziesz robił? Przecież reszta chłopaków, poszła się pewnie naćpać. 

- Posiedzię przy barze i będę pił whisky. 

- Naprawdę tak chcesz spędzić swój wieczór kawalerski. Swój tzw. ostatni dzień wolności 

Ten tylko się uśmiechnął, co mnie skołowało. 

- Być może jest to nieco nudne. Jednak i tak nie mógłbym spojrzeć na żadną inną. Żadna z tych kobiet nie jest nawet odrobinę tak niesamowita jak Eks. Wystarczy, że zamknę oczy i widzę jak szeroko się do mnie uśmiecha. 

- Chyba przesadziłeś z alkoholem. - ten tylko się zaśmiał i pokręcił głową. 

- To się nazywa miłość. Sam się przekonasz, gdy i ciebie ona spotka. 

Niepokonana #2 [ZAKOŃCZONA] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz