Valeria
Westchnęłam gdy przechodziły mnie przyjemne ciarki przebiegające po nogach. Otworzyłam oczy i pisnęłam, jak ktoś ścisnął moje pośladki. Pierwsze co zobaczyłam, to uśmiechniętego Roy. Natychmiast zrobiło mi się gorąco i zawstydzona tym co się stało wczoraj skierowałam wzrok w przeciwnym kierunku. Próbowałam się podnieść, jednak on mi na to nie pozwolił mocniej przyciskając do swojej klatki piersiowej.
- Roy. Puść mnie.
- A co jeśli tego nie zrobię?
- Wbije ci łokieć w krtań. - spojrzałam na niego, jednak było to ogromnym błędem. Nie mogłam się na niczym innym skupić, jak tylko na jego zielonych tęczówkach, w których dostrzegłam iskierki rozbawienia. Spojrzałam niżej i obok jego ust dostrzegłam lekki zarost. Nie mogłam się powstrzymać i przejechałam po nim dłoń. Dziwne, że przez noc tak bardzo urósł. Po chwili jednak się opamiętałam i się podniosłam, co mi się udało, gdyż poluzował uścisk. Jednak przytrzymał moje biodra, przez co siedziałam na nim okrakiem.
-Roy, przestań się zgrywać i puść mnie. Muszę sprawdzić godzinę. Miałam iść z Eks do fryzjera i makijażystki na jedenastą.
- W porządku, ale muszę dostać coś w zamian.
- Co niby?
- Jak myślisz. - oblizał czerwień warg, a mi zrobiło się z powrotem gorąco. Ignorując to pochyliłam się i delikatnie go pocałowała, gdy chciałam się odsunąć, ten pogłębił pocałunek.
- Możesz mnie tak witać codziennie.
Na jego słowa, zrobiło mi się miło. Nie mogłam jednak powiedzieć mu, że z chęcią bym to robiła. W końcu nie może być za łatwo. Nim wyszłam z sypialni, obróciłam się w jego stronę i zaciekawiona zapytałam.
- Spałeś nago?
- Jak myślisz. - Zamaszystym ruchem zdjął kołdrę z ciała, a ja zawstydzona wręcz wybiegłam z pokoju. Oddalając się, słyszałam jego śmiech, ale miałam to gdzieś. Czemu on zawsze musi mnie zawstydzać.
Podniosłam rzeczy z podłogi i byle jak wrzuciłam je do walizki,która nadal znajdowała się w salonie. Podniosłam telefon z podłogi który musiał mi wypaść, wczoraj. Chociaż bardziej to dzisiaj kilka godzin temu.
Spojrzałam na godzinę i zdziwiona zauważyłam, że jest już dziewiąta. Szybko wyjęłam z torby byle jakie ubrania i tą okropną sukienkę. Kiedy byłam już ubrana, weszłam do kuchni i zaczęłam robić sobie kanapkę. Akurat, gdy skończyłam jeść Roy szedł po schodach. Miał na sobie białą koszulę, która wyraźnie opinała jego umięśniony tors.
- Uważaj, bo ci mucha wpadnie.
Zamknęłam usta. Nawet nie zauważyła, kiedy je otworzyłam. Co poradzę, że szczęka z wrażenia mi opadła. Dlaczego on ma takie ciało? Łatwiej by mi było powstrzymywać moje myśli, gdyby wyglądał gorzej.
Musiałam się opamiętać, w końcu zaraz muszę jechać do Eks. No właśnie.- Roy zawiózłbyś mnie?
- W porządku i tak muszę się spotkać z Samem. Chodźmy.
Ruszyłam za nim, po drodze zabrałam sukienkę i włożyłam ją do torebki. Szybko upewniłam się jeszcze, że zapakowałam prezent. Na szczęście był w środku. Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Nie czekając na chłopaka, weszłam do środka i ruszyłam do sypialni, w której na szczęście była Eks. Choć przyjechaliśmy równo o jedenastej, zarówno fryzjerka jaki makijażysta były już na miejscu. Obie zajmowały się przyszłą panną młodą, która wyglądała okropnie. Ze śmiechem usiadłam na łóżku.
- Co cię tak bawi Val? - zapytała zachrypniętym głosem.
- Wyglądasz jakbyś przed chwilą wstała. - gdy zobaczyłam wyraz jej twarzy, doszłam do jednego wniosku. - Serio? Trzeba było tyle nie pić.
- Przestań się śmiać, nie moja wina, że Sam mnie nie obudził szybciej.
- Chyba nie był w stanie tego zrobić.
- Może. - odburknęła. - Dobra, miałam tak twardy sen, że chrapałam przez większość nocy.
- Trzeba było tyle nie pić.
- Jakaś ty mądra się zrobiła.
- Zawsze taka byłam.
- Oczywiście, że tak. Dlatego wytłumacz mi co ci się stało w nadgarstki?
Zdziwiona jej pytaniem, zaczęłam je oglądać i faktycznie były mocno zaczerwienione. Roy musiał wczoraj za mocno je ścisnąć. Jak mogłam wcześniej nie zwrócić na to uwagi?
- Musiałam się o coś uderzyć.
- Na pewno tak było. - teraz to ona śmiała się ze mnie. - Nie ma to ani trochę związku z tym, że Roy ciebie szukał i według Sama był nieźle wkurzony.
- Musiało mu się coś wydawać. - ta jednak nie dowierzała moim słowom. Co za uparta kobieta.
- Lili jak skończysz mnie malować to zajmij się Valerią.
- Oczywiście.
- Nie potrzebuje makijażu. - westchnęłam, jednak ta kompletnie mnie zignorowała.
- Ala dałoby radę coś zrobić z jej włosami?
- Pewnie, mogę jej spiąć włosy i zrobić warkocza przy skórze głowy.
-Świetny pomysł.
Westchnęłam na łóżku, gdyż wiedziałam, że nie uda mi się odwlec ją od tego pomysłu. Niech jej już będzie w końcu to jej dzień.
Po kilku godzinach byłyśmy już gotowe, a kobiety otrzymały swoją zapłatę i wyszły. Za to Eks zaczęła mnie irytować.- Uspokój się zaraz mamy zejść na dół i pojechać do urzędu, a ty dosłownie biegasz w ogromnej sukni ślubnej.
- Jak niby mam to zrobić. Stresuje się.
- Niby czym przecież jedziesz tylko do urzędu. Nie będziesz stała przed ołtarzem. Chociaż i tak nie rozumiem na co ci była suknia ślubna. - ta spojrzała na mnie wkurzona i po chwili przyspieszyła swojej kroki.
- Myślisz, że dziewczyny się obrażą?
- Niby na co?
-Na mnie, no wiesz, że nie zaprosiłam je na ślub.
- Nie pamiętasz, że pytałaś się im o to wczoraj. Na dodatek kilkukrotnie.
-Naprawdę?
- Tak. Każda zapewniła cię, że rozumieją, iż chciałaś mieć skromną uroczystość.
Dziewczyna odetchnęła z ulgą, ale nadal chodziła w kółko. Miałam już dosyć jej zachowania dlatego podeszłam do niej i mocno chwyciłam ją za ręce.
- Uspokój się. - Eks spojrzała na mnie. - Zależy ci na nim?
-Tak. Przecież go kocham.
- W takim razie nie masz się czym przejmować.
- Chciałabym, żeby rodzice ze mną byli.
Przytuliłam ją i już miałam ją pocieszyć, gdy ktoś zapukał do drzwi. Osoba nie czekała na zaproszenie, a od razu weszła do środka.
- Elyfrydo.
Fioletowłosa równie zaskoczona co ja, obróciła się w stronę dwóch osób, które żadna z nas się nie spodziewała.
- Córeczko, bardzo cię przepraszamy. Nie obiecujemy ci, że się zmieńmy, bo tacy już jesteśmy, ale postaramy się zbytnio nie wtrącać w twoje życie. - pan Brinelli, przytaknął żonie.
Eks wzruszam wyznaniem swoich rodziców mocno się do nich przytuliła.-Teraz nie ma to znaczenia. Cieszę się, że jednak przyjechaliście.
- Podziękuj Valerii to ona do nas przyjechała i uświadomiła co powinniśmy zrobić.
Dziewczyna wyszeptała mi ciche podziękowania i mocniej wtuliła się w rodziców. Nie chciałam i im przeszkadzać, więc wyszłam na korytarz.
Choć cieszyłam się, że w końcu się opamiętali, to zdawałam sobie sprawę, że ta sielanka długo nie potrwa. W końcu trochę już ich znam. Choć zawsze mogę się mylić. Przynajmniej mam taką nadzieję.
N.A.R.A
CZYTASZ
Niepokonana #2 [ZAKOŃCZONA]
RomanceValeria to dość nerwowa kobieta i nieco a nawet bardzo agresywna. Zawsze podąża własną ścieżką i nie cierpi, gdy jej się czegoś zabrania. Co jednak się stanie, gdy zadrze z osobą, której imię powoduje w ludziach strach? Jest to tom 2. Pierwszy ,,Nie...