Valeria
- Powiesz w końcu czym się zajmujesz? - spytałam wkurzona, ale też jednocześnie zdenerwowana. Nie mam pojęcia kim jest, a wsiadłam do jego samochodu. Co mi odbiło, do cholery.
Wzdrygnęłam się, gdy usłyszałam głośny huk w oddali. No tak, dlatego to zrobiłam. Nie chciałam zmoknąć.
To był na tyle okropny i ciężki dzień, że nie miałam już siły, żeby się kłócić z Eks, albo z nim. Chociaż czego tak właściwie się obawiam, już raz mu dokopałam. Umiem się bronić, w końcu to moja praca, więc to bardziej on powinien się mnie bać.
Przynajmniej tak sobie powtarzałam w myślach, gdy ten uparcie milczał.
- Odezwiesz się w końcu! - warknęłam.
- Nie jesteś ani trochę cierpliwa co? - ten się do mnie uśmiechnął, ja za to zrobiłam wkurzoną minę, która tylko bardziej go rozbawiła.
- W porządku powiem ci czym się zajmuje, ale jak ty odpowiesz na moje pytanie.
- Dobra. - odburknęła, czując, że inaczej niczego się o nim nie dowiem.
- Łał, robimy progres. Dobra dlaczego masz taką fryzurę?
- Naprawdę to cię w tej chwili interesuje? - ten tylko wzruszył ramionami.
- Trochę nam zajmie droga powrotna do Woodbury, więc czemu nie.
- W porządku. Kojarzysz serial La casa de pape?
- Chyba nie.
- A Dom z papieru.
- Teraz kojarzę. Obejrzałem kilka sezonów.
- Dobra, więc moja ulubiona postać czyli Tokio miała taką fryzurę. No przynajmniej w tych pierwszych sezonach.
- Serio, to jest twój powód. - ten rozbawiony zaczął kręcić głową na boki.
Może i podałam mu jeden z dwóch powodów, ale ten nie musi o tym wiedzieć. Zwłaszcza, że gdybym zdradziła ten drugi, to by dowiedział o mojej profesji. Tymczasem ja nadal nie znam jego.
- Twoja kolej, żeby odpowiedzieć na moje pytanie.
- Wiesz, że najpierw wypadałoby zapytać chociażby o imię. - zmarszczyłam czoło, bo kompletnie nie wiedziałam, dlaczego zaczął się uśmiechać. Po co mam znać jego imię? - Nazywam się Roy.
Nagle poczułam na całym ciele gęsią skórkę. Dlaczego nie skojarzyłam faktów. Przecież fioletowłosa mi kiedyś wspominała, że Sam się z nim przyjaźni. Jednak uznałam, że musi przesadzać, przecież ktoś taki jak on nie może przecież mieć przyjaciół.
Każdy wie, że jest typem outsidera i spotkanie z nim może się skończyć tragiczne, w końcu nigdy nie wiadomo czy nie jesteś na jego celowniku. Choć zdawałam sobie sprawę, że nie jestem jego kolejnym zleceniem, przynajmniej taką miałam nadzieję, niezmiennia to tego, że ogarnął mnie wręcz paraliżujący strach.Nie patrząc na niego, chwyciłam za klamkę, na moje nieszczęście była zablokowana.
- Otwórz te drzwi! W tej chwili!
- A co chcesz wyskoczyć? - zapytał z kpiną w głosie.
- Nie mam zamiaru dłużej z tobą jechać i tak już mam niedaleko.
- Nadal pada.
- W dupie to mam, nie jestem z cukru.
Ten nagle stanął na poboczu i obrócił się w moją stronę.
- Posłuchaj mnie uważnie, bo drugi raz nie będę powtarzał. Grzecznie będziesz siedziała na swoim miejscu i nie będziesz próbowała nic głupiego. Jasne?
- Tak.
- Grzeczna dziewczynka. - stwierdził i ruszył w dalszą drogę.
On był oazą spokoju, za to ja cała w środku trzęsłam się ze strachu. Dlaczego zgodził się mnie podwieść? Albo bardziej czemu zaproponował mi podwózkę? Czy jest to spowodowane, tym co stało się wczoraj? O rany. Właśnie do mnie dotarło, że kopnęłam i zakpiłam z niego. Na pewno jest wkurzony. Co ja najlepszego zrobiłam. Zadarłam z osobą, na której imię wszyscy drżą. Nie wspominając o spotkaniu z nim.
Jeśli plotki choć trochę na jego temat są prawdziwe, to już po mnie. Każdy słyszał historie choćby o tym jak żywcem oskórował człowieka, żeby wyciągnąć z niego informacje. Ponoć nieszczęśnik żył jeszcze kilka godzin, po tym zdarzeniu. Nie mówiąc już o tym jak wykańczał swoje ofiary psychiczne, na różnorakie sposoby.
- Adres.
Wzdrygnęłam się na jego głos.
- Coo? - zapytałam drżącym głosem.
- Gdzie mieszkasz? Na jakiej ulicy?
Spojrzałam za szybę i faktycznie byliśmy już w mieście. Aż tak bardzo odpłynęłam?
- Możesz mnie tutaj wysadzić. Przejdę się. - próbowałam swoim trzęsącymi rękoma, odpiąć pasy. Jednak nie zdążyłam tego zrobić, gdy chwycił mnie za rękę.
- Eks mówiła, że mam cię odwieźć do domu. Dlatego nie ma mowy, że pozwolę ci łazić samopas w deszczu i po ciemku.
Chciałam zaprzeczyć, że jednak się przejdę, jednak gdy zobaczyłam jego zielone oczy, podałam mu adres. Ten pokiwał głową i zabrał w końcu swoją dłoń. A mi zrobiło się dziwnie zimno w tym miejscu. Nie mam pojęcia dlaczego na mnie tak działa, ale to zapewne jest spowodowane moim lękiem. Choć nigdy się przed nikim nie przyznałam, że czegokolwiek się boję. Nie mam zamiaru tego zmieniać.
- Jesteśmy. Naprawdę mieszkasz w nieciekawej dzielnicy. - wzruszyłam ramionami i czekałam na jego ruch.
Ten niespodziewanie chwycił mnie za brodę i skierował moja twarz w jego stronę.- Boisz się. Wyraźnie widzę to w twoich oczach. - z trudem przełknęłam ślinę, gdy mierzył mnie wzrokiem. Uśmiechnął się szeroko, pochylił się do mojego ucha i zaczął mówić szeptem. - Widzisz maleńka zadarłaś z niewłaściwą osobą. Chcę, żebyś wiedziała, że ja nigdy nie odpuszczam.
Odsunął się ode mnie. A ja czułam jakby moje serce miało wyskoczyć z klatki piersiowej.
- Teraz możesz wyjść. Dobrej nocy.
Szybko wyszłam z samochodu, a wręcz z niego wyskoczyłam. Po chwili mężczyzna odjechał, za pewne gdyby nie mokra nawierzchnia asfaltu, to by zrobił to z piskim opon. Ja za to z kołatającym sercem weszłam do bloku i wolnym kroki szłam w stronę mojego mieszkania.
Jeszcze kilka miesięcy temu, mieszkała tu Eks. Jednak wyjechała za miłością. Są tego plusy i minusy. Przynajmniej nie muszę jej się ze wszystkiego tłumaczyć. Jednak czasem czuje się samotna. Co z tego, że mieszka blisko i że rozmawiamy codziennie przez kilka godzin. Całe życie trzymałyśmy się razem, a teraz to się zmieni.
Gdy weszłam do środka, zapaliłam światło. Spojrzałam na podłogę i schyliłam się po leżącą kartkę. Jak zwykle było na niej tylko godzina. Jutro mam kolejną walkę. Poprzednią miałam trzy dni temu, na szczęście nie oberwałam za mocno, więc te kilka dni wystarczyło mi na rekonwalescencje. Co jednak nie zmienia tego, że Rick daje mi coraz mniej wolnego między walkami. A ja nie wiem jak długo moje ciało wytrzyma takie obciążenie. Jeszcze kilka miesięcy temu walczyłam raz w tygodniu, teraz zdarza się, że nawet cztery. Jestem już tym wszystkim zmęczona.
Poszłam do kuchni i wyciągnęłam z szafki butelkę alkoholu. Nawet nie chciało mi się szukać kieliszka albo szklanka, wzięłam dużego łyka prosto z gwinta. Coś czuję, że to będzie ciężka noc. Zwłaszcza, że nawet teraz widzę te przeklęte zielone oczy.
N.A.R.A
CZYTASZ
Niepokonana #2 [ZAKOŃCZONA]
RomanceValeria to dość nerwowa kobieta i nieco a nawet bardzo agresywna. Zawsze podąża własną ścieżką i nie cierpi, gdy jej się czegoś zabrania. Co jednak się stanie, gdy zadrze z osobą, której imię powoduje w ludziach strach? Jest to tom 2. Pierwszy ,,Nie...