Rozdział 32

475 25 0
                                    

Roy 

- Jadę z tobą! Koniec i kropka. 

Westchnąłem po raz kolejny, gdy spojrzałem na zaciętą minę blondynki. Czemu musiała o tym usłyszeć. 

- Pojadę tam z kilkoma moimi ludźmi. Nie mam zamiaru ryzykować, że coś ci się stanie. 

- Mam to w nosie. Ja też chcę tam być. Zwłaszcza, że pewnie to zasadzka. 

- Mam tego pełną świadomość, dlatego ty nie jedziesz. Ludo na pewno chciał pozbyć się Ricka od razu po dostaniu listy. W końcu nikt nie lubi się czymkolwiek dzielić. Co nie zmienia tego, że będzie to najlepsza okazja, żeby się go pozbyć. - po chwili zastanowienia dodałem. - W sumie to jedyna okazja. Zwłaszcza, że pozbyłem się jedynej osoby, która miała z nim kontakt. 

- Ja nigdy nie odpuszczam, już chyba trochę mnie poznałeś. 

Nie mogłem oderwać wzroku od jej pewnego siebie uśmieszku. Jej usta aż kusiły mnie, żebym je pocałował. Musiałem jednak się powstrzymać, w końcu obiecałem jej, że zwolnię. Ciekawe tylko ile wytrzymam. 

- Dobra, ale będziesz trzymać się z tyłu. 

- Naprawdę się zgadzasz? - przytaknąłem, a ta spojrzała na telefon. - Łał zajęło mi to jedynie trzy godziny. Nieźle. 

- Nie przyzwyczajaj się, to pierwszy i ostatni raz. 

- Oczywiście. Mam tylko jeszcze małą propozycje. 

- Niby jaką? 

- Myślę, że przydałaby się nam osoba, która osłaniała by nasze plecy. 

- Masz na myśli snajpera? - dziewczyna przytaknęła, a ja musiałem przyznać jej rację. Nie wiele wiemy o tym spotkaniu, ani o Ludo. - W porządku. 

Wyciągnąłem telefon i już miałem zadzwonić do mojego zaufanego człowieka, gdy blondynka mnie powstrzymała i wyrwała mi go z ręki. Spojrzałem na nią zaskoczony. 

- Znam kogoś kto się nada. 

- Nie obchodzi mnie to, pracuje tylko z ludźmi, których znam i jestem pewny, że mnie nie zastrzelą. Oddaj mi telefon. 

- Nigdy nie możesz mieć pewności. Zresztą już z nią rozmawialam. 

- Nią? To kobieta. 

- Tak. Ale zna się na rzeczy. 

- Jest snajperem? 

- Nie do końca. Zabija na zlecenie. Świetnie strzela, więc jestem pewna, że się nada. 

- Czemu ci na tym zależy? 

- Po prostu ufam jej i czułabym się pewnej, jakby miała na nas oko. 

- Już ci chyba kiedyś mówiłem, że w tym świecie nie powinno się nikomu ufać. Wszystkie pracujące dla mnie osóby, zawdzięcza mi życie. Mają dług wdzięczności. Większość dosłownie wyciągnąłem z rynsztoka, samego dna. Zresztą jeśli by mnie zdradzili, zadarliby jednocześnie z Samem i w pewnym stopniu z Dexem. 

- A jeśli ładnie poproszę? 

- Naprawdę? Wątpię, że w twoim słowniku występuje takie słowo. - przez kilka minut patrzyłem w jej oczy. Po chwili przekląłem pod nosem. - Dobra, ale najpierw muszę ją poznać. 

- W porządku. 

- Musi być też na spotkaniu. - zerknąłem na zegarek. - Które jest za godzinę. Wątpię czy zdąży dojechać. 

Uśmiechnąłem się do niej chytrze, w końcu ją przechytrzyłem. Już otwierała usta, żeby coś powiedzieć, gdy usłyszeliśmy dźwięk dzwonka. 

Niepokonana #2 [ZAKOŃCZONA] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz