Rozdział 11

569 27 0
                                    

Valeria 

Uchyliłam powieki i pierwszym co zobaczyłam to zielone oczy pewnego blondyna. Jak to możliwe, że ktoś z takimi oczami, robi tak okropne rzeczy. 

- Czemu się na mnie patrzysz? 

- A co zabronisz mi? 

- Nie jestem twoją matką, żeby cokolwiek ci zabraniać. - próbowałam się podnieść jednak nie zdążyłam tego zrobić, gdy ten przyciągnął mnie w swoją stronę. 

- Co ty wyprawiasz?! - krzyknęłam.

Czy ona naprawdę nie rozumiem tak prostego polecenia, jak nie dotykanie kogoś. 

- Już mi uciekasz. - uśmiechnął się, a ja zmarszczyłam brwi. 

- Roy masz mnie w tej chwili puścić. Zapomniałeś, że mamy coś do załatwienia. 

- Doskonale pamiętam, ale na coś liczyłem. - gdy to powiedział, położył mnie na swoim ciele, skąd on ma tyle siły. Położyłam dłonie na jego klatce piersiowej, żeby lepiej widzieć jego twarz, znieruchomiałam jednak gdy poczułam coś na swoim udzie. Czy to jest to o czym myślę? 

- Uroczo się rumienisz. - przejechał palcem po moim policzku, a mi zrobiło się gorąco, to naprawdę zły znak. Dlatego natychmiast wstałam, a wręcz wyskoczyłam z łóżka. Na moje nieszczęście pociągnęłam ze sobą kołdrę i upadłam na podłogę. Roy za to zaczął się ze mnie śmiać, już miałam mu coś powiedzieć, ale zauważyłam, że jest bez ubrań. 

- Dlaczego jesteś nagi? - zapytałam z trudem przełykając ślinę. Ten tylko się uśmiechnął i usiadł na łóżku, przez co widziałam stanowczo za dużo. 

- Nie lubię jak coś ogranicza moje ruchy podczas snu. Teraz to dopiero wyglądasz jak dojrzały pomidor. 

Na jego słowa wyplątałam się z posłania, co na szczęście szybko mi się udało, i prędko opuściłam pomieszczenie. Jak tak dalej pójdzie, to zejdę na zawał. 

Kiedy byłam na schodach, usłyszałam dźwięk spuszczanej wody. Z całych sił próbowałam powstrzymać swoje myśli, które skierowały się na bardzo niewłaściwe tory. Co się ze mną dzieje? Przecież zawsze czułam tylko jedno uczucie do mężczyzn i była to czysta niechęć. Wyjątkami był mój tata, Doug i od niedawna Sam, co jest oczywiste zważywszy na to, że jest to narzeczony mojej najlepszej przyjaciółki. Dlaczego więc serce zaczyna mi szybciej bić, a moje policzki robią się czerwone. Zazwyczaj się tak działo jedynie jak byłam wściekła. 

Właśnie kończyłam jeść kanapkę, gdy mężczyzna, który wzbudza we mnie mnóstwo sprzecznych emocji, zszedł na dół. Na szczęście był już ubrany. 

- Dla mnie też zrobiłaś? 

- A jak myślisz? - zapytałam wrednie. W końcu zazwyczaj reaguje agresją na stresujące sytuację. W sumie to na zawsze tak mam. 

Ten zignorował moje słowa i stanął po drugiej stronę blatu, oparł swoje ciało w taki sposób, że jego twarz znowu znajdowała się stanowczo za blisko mojej. 

- O co ci do cholery chodzi? - warknęłam. Ten chwilę mi się przyglądał, ale zapytał. 

- Mi? Chyba tobie. Wytłumacz mi dlaczego uciekłaś, jak jakaś nastoletnia dziewica. 

Co za bezczelny typ. Znam go od kilku dni i już mam go stanowczo dosyć. 

- Może zamiast zajmować się głupstwami, wytłumaczysz mi swój genialny plan. - ten na szczęście uwierzył w moje słowa, w końcu nie powiedziałam tego tylko, żeby zmienić temat. 

- Stwierdziłem, że najlepiej będzie jak założysz u niego mini kamerę i podsłuch. Oczywiście nie chodzi mi o to dziwne akwarium, a biuro. - pokiwałam głową. 

Niepokonana #2 [ZAKOŃCZONA] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz