Rozdział 37

493 24 1
                                    

Valeria 

- Co znajduje się w tym pokoju, który jest zamknięty na klucz? 

- Czemu ciebie to interesuje? 

- Nie odpowiada się pytaniem na pytanie. - stwierdziłam. - Zresztą ludzie z natury są ciekawscy, a ja jakbyś nie zauważył jestem na dodatek kobietą. 

- Nie odpuścisz? - westchnął. 

- Chyba już wystarczająco dobrze mnie poznałeś. 

- Niestety tak. - po kilku minutach milczenia, powiedział, jak na mój gust, zbyt pewnym siebie uśmieszkiem. - Pokaże ci, jeśli odpowiesz mi na pytanie. 

- W porządku. - odparłam niepewnie, w końcu po jego minie kompletnie nie wiedziałam czego się spodziewać. 

- Dlaczego nie lubisz mężczyzn? 

Zdziwiona podniosłam się do siadu i spojrzałam na nadal leżącym mężczyznę. Skąd on o tym wie? No tak przecież przyjaźni się z Samem, pewnie Eks się mu wygadała. Chociaż tak właściwie, to nie jest jakaś wielka tajemnica. 

- W porządku. Kiedy chodziłam do podstawówki. Byłam świadkiem wielu dziecinnych zachowań chłopaków. Choć w sumie dręczenie kogoś, to wyraz bardziej okropnego charakteru i wychowania. 

- Dokuczali ci? 

- Nie. Zwariowałeś przecież moi rodzice uczyli w tej szkole. Nawet oni nie byli aż tak głupi i lekkomyślni. Ale widziałam jak wrzucili jakieś dziecko do śmietnika, innemu zepsuli okulary. Pobicie kogoś i zabieranie pieniędzy, było na porządku dziennym. 

- Nauczyciele nie mogli sobie z nimi poradzić? 

- Próbowali, jednak do grupie tych osób, należały dzieci bardzo wpływowych osób. Chociażby syn gubernatora. - westchnęłam na samo wspomnienie tego rozpieszobego do granic możliwości chłopaka. - Bali się, że stracą pracę. Zwłaszcza, że już kilkukrotnie mówili mu o skandalicznym zachowaniu jego syna. Nie mogłam znieść tego jak bardzo są bezkarni. Już w tedy codziennie chodziłam do pobliskiego lasu i ćwiczyłam. Oglądałam filmiki w internecie i sama próbowałam wykonać różne chwyty. Zresztą namówiłam rodziców, żeby zapisali mnie na karate, później na judo, samoobronę i boks, choć z tym ostatnim było najtrudniej. Warunkiem jednak były moje oceny, które musiały być minimum B. 

- Jakoś mnie to nie dziwi. - zaczął się śmiać, a ja nie mogłam oderwać wzroku od jego cudownego uśmiechu. Na moment aż zapomniałam o czym tak właściwie mówiłam. - Valeria. 

- Mhm. 

- Gapisz się. Aż tak ci się podobam? - zapytał i ponownie zaczął się śmiać. 

- Chyba tak. Zważywszy na to co robiliśmy kilka godzin temu i w sumie minut też. 

Przyciągnął moje drobne ciało do swojego torsu i szepnął. 

- Jak chcesz możemy zrobić to kolejny raz. Ale najpierw musisz do końca odpowiedzieć na pytanie. - zmarszczyłam brwi. Kompletnie nie mogłam sobie przypomnieć jak brzmiało, zajęło mi to kilka minut. 

- A no tak. Już kontynuuje, chociaż już niewiele zostało. Po prostu pewnego dnia pobiłam tego nadętego dupka. 

- Nie obawiałaś się, że twoi rodzice mogą mieć z tego tytułu problemy? 

- Nie za bardzo. Było ciemno, a ja miałam zakryte pół twarzy i kaptur na głowie. Zresztą i tak by mnie nie poznał. Nigdy ze mną nawet nie zamienił jednego słowa. Od tamtego dnia było o jedną mendę w szkole mniej. Reszta też rzadziej dokuczała innym. Jak im również dałam nauczkę, to całkowicie zaprzestali swoich działań. 

Niepokonana #2 [ZAKOŃCZONA] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz