Rozdział 12

552 27 0
                                    

Roy

Czekałem na dziewczynę, aż wrócić i zastanawiałem się co mam zrobić, żeby wreszcie się z nią przespać. Przez całą noc czułem ciepło jej ciała. Nawet nie chcę wiedzieć ile czasu minęło, gdy przestałem się w nią wpatrywać. Nie potrafię pojąć jak ktoś takiej postury, może brać udział w walkach. Na dodatek je wygrywać. Kobieta jest dla mnie zagadką, raz jest pewna siebie i grozi mi nożem by po chwili, uciekać ze strachu. Jak to możliwe, żeby jedna osoba miała w sobie tyle sprzeczności. 

Moje rozmyślenia przerwał dźwięk telefonu. Wyciągnęłam go z kieszeni i zobaczyłem imię Sama. 

- Słucham.

- Masz coś? 

- Sprawa jest w toku. 

- Czyli nic nie masz. 

- Można tak też to ująć. - ten tylko westchnął. 

- Wiesz, że to  tylko kwestia czasu, gdy znowu ktoś zostanie przekabacony przeciwko mnie. 

- Wiem, coś wymyślę. - po chwili wpadłem na pewien pomysł. - Powinniśmy ich wystraszyć. 

- Nie pamiętasz zdarzenie, które miało miejsce kilka lat temu. 

Doskonale wiem o co mu chodzi. Każdy w końcu słyszał co się stało w Peekskill. Tamtejszy zarządca zastraszał swoich ludzi. A ci w akcie wściekłości skoczyli na niego i bili tak długo, dopóki nie zdechł.

- Chodzi mi o to, żeby każdy myślał, że to ten tajemniczy nowy gracz ich zastraszył. 

- W takim razie słucham? 

- Valeria podłożyła Rickowi podsłuch. - nie zdążyłem nic więcej powiedzieć, gdy ten mi bezczelnie przerwał. 

- Valeria? Jak to? Co ona ma z tym wszystkim wspólnego? 

- Po prostu. Rick jest jej szefem, więc postanowiłem ją wykorzystać. 

- Naprawdę? Nie wiedziałem. Na pewno chodzi tylko o to? 

- Tak a niby o co jeszcze? - spytałem. Po chwili obróciłem się i zobaczyłem kobietę, która idzie w moją stronę. Dlatego się uśmiechnąłem i oblizałem usta. Z tego powodu, zanim w jakiś sposób mi odpowiedział, dodałem. - Dobra muszę kończyć, powiem ci jak dotrę do Monroe. 

Rozłączyłem się akurat w momencie, gdy weszła do samochodu. 

- Udało mi się zostawić tylko podsłuch w strefie dla VIP-ów. 

- Dlaczego tylko tam? 

- Drzwi od gabinetu były zamknięte. Poza tym Josh prawie mnie przyłapał. 

Pokiwałem głową. 

- Trudno, może wystarczy. 

Odwiózłem kobietę do jej domu. Ta zdziwiona na mnie spojrzała. 

- Teraz mogę wrócić do siebie? 

- Tak, w końcu wykonałaś zadanie. - wzruszyłem ramionami. 

- Już nie boisz się, że komuś coś powiem. - uśmiechnąłem się do niej. 

- Byłem tego pewien od samego początku. W końcu z Eks przyjaźnicie się dość długo, prawda? 

- Tak właściwie, to od dziecka. 

- No właśnie. Dlatego wiem, że tego nie zrobisz. 

- To dlaczego miałam u ciebie spać? - zapytała wściekła.

 Ja się za to roześmiałem i chwyciłem skołowaną dziewczynę za brodę. Nim zdążyła jakoś zareagować, brutalnie ją pocałowałem. Ta za była tak zdziwiona, że ni jak na to nie zaregowała. Z drugiej strony też nie uciekła, więc robimy progres. 

Niepokonana #2 [ZAKOŃCZONA] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz