Rozdział 4

634 34 4
                                    

Roy

- Co znowu?

- Co ty taki nerwowy. Dobrze się czujesz?

- Czuje się zajebiście Sam. Czego chcesz?

- Nie zaliczyłeś czy jak?

Sfrustrowany wręcz warknąłem na jego dociekliwość. Postanowiłem zignorować jego docinki, co na moje nieszczęście dało odwrotny efekt.

- Czyli jednak. - wybuchł śmiechem. Ja za to na niego ponownie warknąłem, żeby się zamknął.

- Skończ ten temat, albo rozłączę się i wyłączę telefon.

- Dobra. Stary. Od kiedy nie masz poczucia humoru.

Od momenty, aż pewna blondynka dała mi bolesnego kosza. Nigdy mi się to nie zdarzyło. Nie z moją zajebistą osobowością i poczuciem humoru.

- Roy! Słuchasz mnie?

- Oczywiście.

- W takim razie bądź u mnie jak najszybciej. Eks pojechała do rodziców, więc na ludzie to obgadamy.

Nie zdążyłem nic powiedzieć, gdy ten się rozłączył. Świetnie kompletnie nie wiem o czym mówił, za bardzo skupiłem się na tych ciemnoniebieskich oczach. Jak ktoś tak drobny, może mieć w sobie tyle agresji. Przez większość nocy nie mogłem spać przez tą złośnicę. Wierciłem się całą noc, po mimo zimnego okładu, ciągle bolą mnie jaja. Skubana ma siłę. Jak tylko ją znajdę, to pokażę jej na co mnie stać. Nikt nie ma prawa zadrzeć z Royem Morsem.

Gdy tylko ogarnę to co chce Sam, zacznę jej poszukiwanie. Uśmiechnąłem się na samą myśl. Znowu czuje się jak wilk, który zaraz upoluje sarnę, na dodatek taką która jeszcze o tym nie wie i niczego się nie spodziewa.

Wsiadłem do samochodu i ruszyłem w drogę, już po kilku minutach byłem na miejscu. Ominąłem dwóch ochroniarzy, którzy stali przed wejściem i udałem się do gabinetu. Jak zwykle weszłem bez pukania i  nie zauważyłem Sama. Co jest dziwne, bo zazwyczaj tu na mnie czeka.

Z westchnieniem zeszłem na dół i ruszyłem do piwnicy. Usłyszałem jak ktoś w coś uderza. Od razu zauważyłem mojego najlepszego kumpla.

- Co ty robisz?- oparłem się o ścianę i czekałem na wyjaśnienie. Ten zaprzestał swojej czynności i obrócił się w moją stronę.

- W końcu jesteś. Ten idiota nic nie chce mi zdradzić. - zdjął rękawice, które rzucił w bok i wyminął mnie. Od razu ruszyłem za nim. - Przez kilka godzin go męczyłem i zostawiłem tam na noc. Byłem pewny, że powie mi czemu mnie zdradził. Jednak ten uparcie milczy. Już nawet przestał, twierdzić, że o niczym nie wie.

- Zawsze tak mówią. - wzruszyłem ramionami. - To żadna nowość.

- Masz mnie za kretyna?

- Wstrzymuje się od odpowiedzi. - odpowiedziałem unosząc przy tym lewy kącik ust.

- O widzę, że komuś wrócił dobry humor. Ja za to go straciłem, od kiedy dotarła do mnie rano pewna plotka.

- Jaka?

- Ktoś przejmuje moich dostawców i chce mnie wygryźć.

- Świetny sobie moment wybrali. Akurat tydzień przed twoim ślub i miesiącem miodowym.

Ten stanął i spojrzał na mnie jak na idiotę.

- Jaki kurwa miesiąc miodowy? Przecież ja nawet nie mogę na chwilę zostawić tego wszystkiego.

- Nie mów, że zapomniałeś, że po ślubie jedzie się na "wakacje" z ukochaną? - jego miną utwierdziłam mnie w przekonaniu, że faktycznie zapomniał. Wybuchnąłem śmiechem, na jego głupotę. - No Eks będzie bardzo szczęśliwa, kiedy się o tym dowie.

Niepokonana #2 [ZAKOŃCZONA] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz