Rozdział 24 (16+/18+)

616 25 0
                                    

Roy

- Nie ma mowy! 

- Przestań zachować się jak dziecko. To moja praca!

- Nie obchodzi mnie to, Rick zaczyna coś podejrzewać. To tylko kwestia czasu, kiedy się ciebie pozbędzie albo wykorzysta. 

- Niby do czego? 

Co za uparta kobieta, dlaczego nie może choć raz się mnie posłuchać. Czy zawsze musi być tak jak ona chce? 

- Jakbyś nie zauważyła, to zbytnio za sobą nie przepadamy. A tak właściwie, to siebie nienawidzimy.

- Chcesz mi powiedzieć, że może mnie wykorzystać do zranienia ciebie?

- Tak. - Stwierdziłem, jakby była to najoczywistrza rzecz na świecie, bo dla mnie tak właśnie było. Dla dziewczyny, patrząc na wyraz jej twarzy, nie. Zwłaszcza, że zaczęła się śmiać. - Co cię tak bawi? 

- Twoja hipoteza, jest bez sensu i ma bardzo duży błąd. 

- Niby jaki?

- Nie ważne co by mi zrobił. Pobił, zamknął czy nawet zabił. Nie miałoby to żadnego związku z tobą. Musiałoby ci na mnie choć trochę zależeć, żeby cię to zraniło. Choć nie wiem czy to dobre słowo. W końcu nie jestem pewna, czy kogoś takiego, jak ty da się w jakikolwiek sposób zranić. 

- Jestem człowiekiem. Zresztą wiem z autopsji, że każdego da się złamać, a co dopiero zranić. Dlaczego myślisz, że mi na tobie nie zależy?

- Dlaczego uważasz, że zależy? 

- To nie pora na żarty. Zresztą nie odwracaj kota ogonem. - wkurzony jej przeciągającym się milczeniem, podeszłem do niej i uniosłem jej podbródek, żeby w końcu na mnie spojrzała. - Gdyby było inaczej, to bym ci nie pomógł kiedy leżałaś pod klubem. Nie jeździłbym po mieście w poszukiwaniu twojej nieodpowiedzialnej osoby, gdy postanowiłaś iść pieszo. Nie pozwoliłbym spać ci w mój łóżku. 

- Chyba nie rozumiem? Czemu miałabym nie spać w twoim łóżku? 

- To proste, żadnej kobiety nawet nie zaprosiłem do siebie, a co dopiero do swojego łoża. 

- Nie wiedziałam, że jeszcze ktoś używa tego słowa na określenie łóżka. - spojrzałem zdziwiony i pokręciłem głową. Mogła powiedzieć cokolwiek, a zwróciła uwagę akurat na to. 

- Naprawdę? Ni jak nie skomentujesz tego, że jesteś pierwsza kobietą jaką tu zaprosiłem. - zapewne również ostatnią, ale tego jeszcze nie musi wiedzieć. Ta wzruszyła ramionami. 

- Jestem wzruszona, to chcesz usłyszeć? 

- Użyłaś sarkazmu? 

- Wyczułeś jakiś? 

- Właśnie nie i to jest zastanawiające. 

- Naprawdę nie wiem co mam ci odpowiedzieć. Nikt nigdy mnie czegoś takiego nie wyznał. Pomimo, że mówiłeś, że nigdy nie kłamiesz, to ciężko mu uwierzyć w wiarygodność twoich słów. 

Położyłem dłonie na jej polikach i spojrzałem w jej niebieskie lekko zaszklone oczy. 

- Kłamię tylko wtedy, kiedy zależy od tego moje przetrwanie. Kłamałem policji, rodzicom, ludziom, którzy grozili mi bronią. Tobie jednak nie zamierzam kłamać. 

- Powiedziałeś, że chcesz mnie tylko zaliczyć. - kiedy jej głos się załamał, chciała się ode mnie odsunąć, jednak jej na to nie pozwoliłem. 

- Tak było na początku. Mój cel uległ zmianie. Teraz chcę, żebyś była moja. Pod każdym znaczeniem tego słowa. - patrzyła na mnie w szoku, dlatego namiętnie ją pocałowałem.

Niepokonana #2 [ZAKOŃCZONA] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz