Rozdział 15

563 29 3
                                    

Valeria

Otworzyłam oczy, choć bardziej oko, ponieważ jedno spuchło mi do tego stopnia, że niewiele przez nie wiedziałam. Za pewne jakbym zobaczyła swoje odbicie w lustrze, to wyglądałoby okropnie. Z trudem próbowałam się ponieść, przygryzając przy tym wargę, żeby nie obudzić śpiącego obok mnie chłopaka. Przez to poczułam w ustach metaliczny smak krwi. Świetnie znowu mi pękła.
Gdy usiadłam na brzegu łóżka chciałam już wstać, kiedy poczułam jak ktoś chwyta mnie za rękę. Ten nagły gest spowodował, że podskoczyłam.

- Gdzie się wybierasz? - głos Roya był zachrypnięty, przez co poczułam jak przechodzą ciarki po moim ciele.

- Pić mi się chce. - wymyśliłam na poczekaniu, choć była to prawda, to moimi zamiarem było pójście do siebie.

- Masz się stąd nie ruszać, zaraz ci przyniosę. Jasne?

- Nie musisz. Sama sobie poradzę.

- Tak jak poradziłaś sobie wczoraj. - wręcz na mnie warknął, na co zmarszczyłam brwi i na niego spojrzałam. Akurat w momencie kiedy wstał. Co ciekawe miał na sobie wczorajsze ubranie, na którym znajdowały się małe krople krwi. Czy to moja krew? Odruchowo dotknęłam wargi, która za pewne była cała pokaleczona.

- Nie masz prawa mi rozkazywać. - przełknęłam ślinę, gdy nagle znalazł się przede mną i patrzył na mnie z wyraźną wściekłością, wypisaną na twarzy.

Chwycił mnie za brodę, przez co jęknęłam z bólu i kompletnie nie mogłam obróć głowy. Zresztą chyba i tak nie byłabym w stanie odwrócić wzroku od jego ciemnozielonych tęczówek.

- Uratowałem ci życie, a ty jeszcze mi pyskujesz.

- Skąd pomysł, że było zagrożone? - ten zaczął się śmiać, przez co czułam się skołowana.

- Na pewno w tym zaułku, leżąc bez ruchy byłaś całkowicie bezpieczna.  Bądź grzeczną dziewczynką i się z stąd nie ruszaj. - nie zdążyłam nic powiedzieć, gdy delikatnie pocałował mnie w usta, na co westchnęłam. Gdy się odsunął, jego wargi w kilku miejscach przybrały czerwony kolor. On patrząc mi porosto w oczy oblizał usta i z uśmiechem wyszedł z pokoju. Nie wiem dlaczego, ale zrobiło mi się strasznie gorąco. Z wrażenie położyłam się na plecach, na co po moim ciele przeszła ogromną fala bólu. Zarówno one jak i mój brzuch zaczęły mnie mocniej boleć. Uzłożyłam się w pozycji embrionalnej, by choć trochę go zmniejszyć. Co na niewiele się zdało i z moich oczu zaczęły lecieć łzy. Wczoraj zmęczenie pozwoliło mi go ignorować, teraz jednak wrócił ze zdwojoną siłą.

Wzdrygnęłam się gdy poczułam, czyjś dotyk na głowie.

- Spójnie, już przyniosłem ci tabletki przeciwbólowe, powinny choć trochę pomóc. Lekarz będzie za godzinę.

- Jaki lekarz?

- Mój znajomy. Muszę mieć pewność, że wszystko jest w porządku.

- Dlaczego to robisz? - wyszeptałam i patrzyłam na niego wyczekując odpowiedzi. Ten tylko się uśmiechnął i pomógł mu usiąść, z trudne powstrzymałam się przed kolejnym odgłosem bólu.

Kiedy wzięłam tabletkę, ból nawet przez chwilę się nie zmniejszył. Najwyraźniej muszę poczekać na to kilka godzin.

- Lepiej?

- Nie. - westchnęłam i z powrotem położyłam się w pozycji embrionalnej. Ten nagle mnie podniósł. - Co ty wyrabiasz!

- Gorąca kąpiel powinna ci pomóc. Nie mam u góry wanny, ale prysznic też może być.

- Chyba zwariowałeś. Nie ma mowy. - ten jednak zignorował moje krzyki i wszedł do kabiny. Już po chwili zaczęła lecieć ciepła woda, a moje mięśnie choć trochę się rozluźniły. Zamknęłam oczy i westchnęłam z ulgą.

Niepokonana #2 [ZAKOŃCZONA] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz