Rozdział 40 (18+)

508 23 0
                                    

Roy

- Będę cały czas przy tobie. - zapewniłem dziewczynę i pociągnąłem ją za rękę, w stronę domu.

Widziałem w jej oczach niepokój, ale musiała w końcu się z nimi pogodzić. Zwłaszcza, że przecież im na sobie zależało. Doskonale to zauważyłem, gdy byłem tu ostatnim razem.

Mnie nigdy nie łączyła z rodzicami, żadna więź. Całe życie mieli mnie gdzieś, w ogóle nie zwracali na mnie i uwagi. Za to rodzicom niebieskookiej po prostu zależy na jej przyszłości. Martwili się o nią i troszczyli, tak jak każdy powinien o swojej dziecko. Jedynym ich problemem jest to, że blondynka jest tak samo uparta, jak jej matka.

 Zapukałem do drzwi, a dziewczyna mocniej ścisnęła moją dłoń. Drzwi otworzyła nam kobieta, która od razu spojrzała na dziewczynę ze strachem w oczach. 

- Valeria! Moje dziecko co ci się stało? - podeszła do niej i dotknęła dłońmi jej napuchniętą twarz. 

- Spokojnie mamo, mieliśmy kilka dni temu wypadek, ale już wszystko w porządku, to tylko złamany nos. 

Sue spojrzała na mnie jakby miała mnie zabić. O już chyba wiem po kim blondynka odziedziczyła charakterek. Już miała coś powiedzieć, najprawdopodobniej mnie zwyzywać, gdy córka jej na to nie pozwoliła. 

- Może wejdziemy do środka? Trochę chłodno się zrobiło. 

- Oczywiście, usiądzie w salonie. Pójdę zaparzyć herbatę. 

Kobieta poszła, a ja już zamierzałem krzyknąć, że poproszę kawę. Jednak blondynka pociągnęła mnie w stronę pokoju. 

- Nawet nie próbuj. - warknęła. - Najlepiej się nie odzywaj. To był zły pomysł, żeby przyjechać tu zanim moja twarz wróci do normy. 

- Według mnie to był doskonały pomysł. 

- Dlaczego? - zapytała, zdziwiona. 

- To proste. Skoro do ciebie dotarło jak bardzo zależy ci na rodzicach, gdy byłaś bliska śmierci, to oni za pewne również to zrozumieją, gdy dowiedzą się, że o mały włos nie stracili jedynej córki. 

- Zaplanowałeś to. - bardziej stwierdziła niż zapytała. 

- Oczywiście, to był najlepszy sposób, do osiągnięcia celu.

Dziewczyna zaczęła się śmiać, przez co teraz ja byłem skołowany. 

- Masz pojęcie, że będą ciebie obwiniali. 

- O nie martw się blond wojowniczko, na pewno sobie poradzę. Chyba zapomniałaś, kim jestem. 

- No tak przecież pracujesz dla mafii. - odpowiedziała z kipią. - Zaraz się okaże. 

Sue przyniosła tacę z ciasteczkami, trzema kubkami herbaty i jedną kawę. Jednak pamiętała, no kto by pomyślał. W momencie kiedy się jej napiłem, wręcz się zachłysnąłem. O rany ile ona dała tam cukru. Odstawiłem kubek z powrotem. Nie ma mowy, że ją wypije. 

- Kochanie co cię sprowadza? 

- Chciałam z wami porozmawiać. - przełknęła zdenerwowana ślinę. Uśmiechnąłem się, żeby dodać jej otuchy. Choć nadal ciężko mi zrozumieć, jak to możliwe, że boi się zwykłej rozmowy z rodzicami, za to nie bała się walczyć na ringu, ani iść na spotkanie z Ludem. Oczywiście nie wspominając tego, że mnie również przestała się bać, czyli osoby, która zarabia min na torturowaniu ludzi. 

- Valeria kochanie, jak dobrze cię widzieć. - mężczyzna zszedł ze schodów, jednak jego uśmiech zniknął, gdy zobaczył opatrunkowe na jej nosie. - Co ci się stało?

Niepokonana #2 [ZAKOŃCZONA] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz