Pamiętam
kiedy pierwszy raz na nią spojrzałam
Ta linia
Wydawała się ciągnąć w nieskończoność
I co z nią zrobić?Zaczęłam zaplatać pętle
One natomiast
Zaczęły oplatać mnie
Dusiłam się
Krzyczałam
Ale ten krzyk był niemyPętle linii zaciskały się
coraz bardziej
Zostawiając tylko ślady
i pamiątki
na moim ciele
i dusząc
duszęAle patrzyłam na innych
Na ich linie
Ich linie były inne
Wydawały się prosteChodzili po nich
Tańczyli z wdziękiem
Z gracją
Nie przejmowali się grawitacjąKiedy nauczyliście się
chodzić po linie?
Bo mnie coś
chyba ominęło...Nie "coś"
Tak naprawdę
wszystkoPatrzę na was
ze łzami w oczach
Może kiedyś
do was dołączęZamiast
wisieć na pętli i we łzach
Będę
wisieć wysoko w górze
w szczęściuNie dzisiaj
ten twór jest naprawdę bardzo nieskładny, ale blokada twórcza sprawiła typowy zabieg: pomysł, którego nie umiesz dobrać w słowa takie,
Jakie szczerze chcesz.
nie mniej jednak, miałam zewnętrzną potrzebę i przymus napisania i stworzenia czegoś.
żeby tylko nie zwariować.
CZYTASZ
𝑘𝑢 𝑝𝑜𝑘𝑟𝑧𝑒𝑝𝑖𝑒𝑛𝑖𝑢 𝑑𝑢𝑠𝑧(𝑦) // 𝘸𝘪𝘦𝘳𝘴𝘻𝘦
PoetryLudzka egzystencja składa się z cierpień, łez. Radości i lekkości. Gniewu i bólu. Sztuki i beznadziejności. Tandety i rzeczy nad wyraz. Miłości i trwożenia. Zakochania i ignorowania. Niezrozumienia. Beznadziei i jej dopełnienia. Tak jak te wier...