#7

349 16 55
                                    

Lokalizacja - Las

Po mału robił się świt, gdy Leon spacerował po lesie już od jakiś trzech godzin. Nie obchodziło go, że jest dość daleko od bazy.
Nie przejmował się tym, że reszta może go szukać. Choć był temu przeciwny.
Ufał swojej drużynie, ale raczej dla nich był tylko bezużytecznym dzieciakiem.

Leśna ścieżka dłużyła się z każdym jego krokiem. Jego spacer trwał naprawdę już długi czas. A ten nie miał nawet zamiaru zawrócić, by wrócić do bazy z powrotem.

Robiło się jasniej i widniej co zaczęło dokuczać Leonowi. Słońce odbijało się od drzew i liści wpadając wprost na zmęczoną twarz Leona.

Wyglądał jak 7 nie szczęść. W dodatku na sobie miał lekką bluzę. A temperatura takim wczesnym rankiem była na minusie.

Szedł dalej przed siebie nie kontaktując, że po mału gubi się w tym lesie. Choć zawsze był ostrożny, by nie oddalać się zbyt daleko od bazy. Tym razem nie był w stanie skontaktować co się z nim dzieje.

W jego głowie wciąż krążyła mu myśl o tym dziwnym śnie. Zastanawiał się nad nim, jak nigdy dotąd.

Z jego myśli wyrwały go głosy, dobiegające z nie daleka. Ocknął się i rozejrzał.
Wokół było pełno drzew, co go trochę zaniepokoiło.

Znów usłyszał głosy, które nie zmieniały swojej lokalizacji.
Znaczyło to, że nikt go nie szuka. A te głosy są dla niego opce.

Zaniepokoił się, ale także zaczął czuć ciekawość. Głosy nie należały do jego znajomych, więc było to dość ciekawe jak dla niego.
Bo przecież kto takim wczesnym rankiem pakował by się w głąb lasu. Nie licząc jego.

Postanowił że ruszy w kierunku tycj głosów. Jego ciekawość wzięła go pod kontrolę.

Tony głosów zaczęły się zwiększać. Co znaczyło, że był coraz bliżej. Do głowy wpadła mu myśl żeby wejść na drzewo. Westchnął cicho i wspiął się szybko i cicho na drzewo. Schował się za liściami drzewa, na którym właśnie siedział i zaczął się rozglądać.

Po chwili zauważył jakieś dwie dziwne postacie, które kopały dołek w ziemi. Byli to jakiś umiesniony facet i nawet wysoka dziewczyna:

Amber - Jesteś pewien, że nikogo tu nie ma?

El primo - Czy ja się kiedyś okłamałem?

Amber - no nie..

El primo - Exactamente (no właśnie)

El primo kopał dziurę w ziemi, a Amber rozglądała się nerwowo.

Zaczęło to ciekawić Leona. Zauważył że Amber trzyma jakieś nie wielki drewniany kuferek.

Leon - "Więc zakopują tu jakiś skarb" - pomyślał delikatnie wychylając się by lepiej widzieć co robią.

Amber - Możesz szybciej?! - zaczęła nerwowo go pośpieszać.

El primo - Jak nie będziesz tak panikować, pójdzie mi szybciej i zwinniej.

Amber - Nie panikuje!!

El primo - Relajarse (wyluzuj) Amber...

Amber - Dobrze... - zaczęła brać głębokie wdechy, by zaspokoić emocje.

Tymczasem na drzewie Leon obserwował ich z wielką ciekawością co znajduję się w kufrze, który trzymała dziewczyna.
Nie umyślnie zaczął wychylać się bardziej, by móc zauważyć więcej...

Niestety przez swoją nie uwagę zapomniał trzymać się gałęzi, każdy mógłby się domyślić co się właśnie stało.

Leon spadł z drzewa wprost na ziemię.

Właściwą Drogą... [BRAWL STARS - Dobrozło]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz