#14

287 12 21
                                    

Lokalizacja - Komnata księcia

Sandy siedział na swym łóżku z głową w myślach. Zastanawiał się czy pójście w nocy do lochów będzie dobrym pomysłem. Przecież strażnicy mogli by go przyłapać, ale z drugiej strony strażnicy zwykle śpią w swojej robocie.

Wstał z łóżka i stanowczo podjął decyzję:

Sandy - Pójdę tam! - wykrzyknął do siebie.

Szybko zmienił piżamę na jakieś cieplejsze ubranie, bo w końcu w lochach zwykle jest zimno, a tym bardziej w nocy.

Podszedł do okna i delikatnie odsunął jedną z zasłon.
Na dworze panowała ciemność. Jedynie światło dawały poszczególne domy.
Dziwnie się czuł patrząc na te małe drewniane domki, mieszkając w tak dużym pałacu.

Zasłonił z powrotem okno. Poczym założył na siebie bluzę. Wiedział, że księciu nie wypada chodzić w bluzach, ale było to wygodne.
Westchnął i ruszył w stronę wyjścia z swej komnaty.

Droga do lochów minęła mu w spokoju. Był jedyną żywą duszą, która w tym momencie przechadza się ciemnymi korytarzami pałacu.

Po paru minutach znalazł się przy schodach prowadzących w dół do lochów.
Wziął cichy głęboki wdech i zaczął modlić się żeby strażnik spał.
Po cichu szedł na dół do lochów i się rozejrzał.
Zauważył strażnika, który smacznie chrapał pod jedną z ścian.

Sandy odetchnął z ulgą i zaczął rozglądać się po celach. Podszedł do celi, która była najbardziej oddalona od pozostałych.
Zajrzał do środka i zauważył znajomego mu chłopaka, a bardziej jego plecy.

Chłopak był odwrócony do niego plecami, a przodem twarzą do ściany.

Sandy pomyślał, że ten pewnie śpi. Nie chciał go wołać by go obudzić, bo groziło by to obudzeniem także strażnika.

Złapał delikatnie za kraty od celi Leona i zaczął się w niego w ciszy wpatrywać.

Leon miał głowę schyloną w dół, dlatego Sandy nie miał pewności czy ten naprawdę śpi.

Cicho westchnął i miał już zamiar odejść od celi.

Leon - Już sobie idziesz? - usłyszał głos dobiegający od chłopaka.

Sandy aż podskoczył nie spodziewał się, że Leon się do niego odezwie.
Zauważył jak Leon wstaje i się odwraca spoglądając na niego.

Sandy - Ja...ja... - zabrakło mu języka w gardle.

Leon się lekko uśmiechnął i podszedł do niego.
Sandy zaskoczony puścił odruchowo ręce z krat, które ich dzieliły.

Leon - Po co tu jesteś? Jest już trochę późno, czy królewny nie powinny już spać? - powiedział to śmiejąc się pod nosem.

Sandy - Nie jestem dziewczyną! - wykrzyczał mu cicho w twarz.

Leon wsadził ręce pomiędzy kraty i przyłożył palec do ust księcia.

Sandy - ?!

Leon - Nie krzycz tak bo obudzisz tego strażnika

Sandy pokiwał delikatnie głową, na co Leon zabrał z jego ust palec.

Leon - Po co tu jesteś?

Właściwą Drogą... [BRAWL STARS - Dobrozło]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz