Wrócił na ziemię dopiero gdy wpadł na zakapturzoną postać...
Leon - Ugh! - złapał się za czoło.
On, tak jak i zakapturzona postać zderzyli się czołami.
Leon pomasował sobie obolałe czoło i spojrzał przed siebie. W tym momencie zdał sobie sprawę w jak nie zręcznej bliskości jest z tą postacią.
Szybko odskoczył do tyłu, o mały włos nie wywracając się na plecy.Spojrzał jeszcze raz na zakapturzoną osobę i dokładnie jej się przyjrzał.
Postać ta stała wpatrzona w niego tak samo jak Leon na nią.
Spod czarnego kaptura, Leon mógł zauważyć tylko oczy. Miały one jasny, błyszczący kolor fioletu, wyglądały jak oszlifowany ametyst, przez co były czarujące.Leon - Wow.. - zabrakło mu mowy przez wpatrywanie się w oczy tej postaci.
Zakapturzona postać zauważyło to, że Leon dziwnie się wpatruje.
Złapała go za rękę i wbiegła z nim do jakieś cimnej uliczki.Leon - Hej! Co robisz?! - usiłował się uwolnić.
Postać puściła go i spojrzała na niego.
Leon stał zmieszany przed nią, nie wiedział co ta postać w kapturze od niego chce.??? - Kim jesteś.
Głos tej postaci był cichy, że nie dało się zrozumieć jaką płeć posiada.
Leon - Leon należę do Bandy Bubusiów
??? - Bandy?! Nie jesteś stąd?!
Leon - Właściwie to nie wiem jak się tu znalazłem. A CO TY TAK MNIE WYPYTUJESZ?!
Postać zrobiła krok w jego kierunku i złapała za swój kaptur. Po chwili ściągnęła go z głowy, a przed Leonem pojawiła się prawdziwa tożsamość tej osoby.
Przed Leonem stał chłopak o fioletowych włosach, które opadały na indyjskiej urody twarz nieznajomego.Leon - Wo...Skąd cię kojarzę....
??? - Nie dziwię Ci się.. - chłopak odwrócił wzrok.
Leon - Jesteś tym sprzedawcą pomarańczy, co kręci się po okolicy?
??? - Co- - spojrzał na Leona jak na debila.
Leon - Czyli to jednak nie ty-
??? - Nie wiesz kim jestem?
Leon - Pierwszy raz widzę taką piękność na oczy - nie miał tego mówić na głos.
Nieznajomy na te słowa zrobił szerokie oczy, a później się lekko zarumienił.
??? - Jestem księciem debilu!
Leon - Gratuluję...
Chwila...CO?! - spojrzał na nieznajomego i zbadał go dokładnie wzrokiem.Sandy - Książę Sandy nic ci to nie przypomina?
Leon - Łosz kurwa...Shelly aż mi nie uwierzy
"Szczerze nigdy mi nie wierzy" - powiedział do siebie w głowie.Sandy - Kto?
Leon spojrzał na niego:
Leon - Shelly to moja przywódczyni, straszna jędza.
Sandy mrugnął dwukrotnie dalej patrząc na Leona.
Sandy - Jak działają te wasze Bandy?
Leon - No wiesz, każdy należy do jakieś z band, do której zwykle trudno się dostać. Ale chodzi zwykle o to, że prowadzimy wojny i staramy się niszczyć plany innych band by te nie zagroziły księciu, czyli z grubsza tobie.
CZYTASZ
Właściwą Drogą... [BRAWL STARS - Dobrozło]
AdventureOd czasu kiedy zaczęła się wojna o swoje miejsca, brawlerzy złączyli się w bandy. Ukryli się w lesie, zakrywając jakiekolwiek po sobie ślady. Każda z tych Band jest zupełnie inna i każda skrywa w sobie inną historię, która nie może wyjść na światło...