#49

225 16 32
                                    

//Rozdzialik specjalnie z okazji urodzin :)//

Sandy - Leon! Ja... - zatrzymał się na moment przełykając ślinę.

Leon wpatrywał się w niego z delikatnym uśmiechem wymalowanym na twarzy. Dał mu chwilę. Nie chciał go pospieszać. Cierpliwie czekał, aż ten powie mu to co leży mu na sercu.

Sandy westchnął cicho, spoglądając mu w oczy.

Sandy - Bardzo cię lubię i...

Leon - Wiem, ja też cię bardzo lubię. - Uśmiechnął się szeroko, nieco mu przerywając. - Jesteś moim przyjacielem!

Książę również się uśmiechnął. Choć jego uśmiech nie krył tego, jak bardzo wyglądał na niepewnego.

Nagle do ich uszu dotarł odgłos cichego pukania do drewnianych drzwi pomieszczenia, w którym siedzieli.
Zaskoczeni chłopcy szybko unieśli głowy do góry i odwrócili wzrok w kierunku drzwi.

Do pokoju weszła właśnie dość niska kobieta. Na widok Księcia, ukłoniła się.

Służąca - Drogi Książę, całe szczęście, że Książę się znalazł.

Sandy - Czy coś się stało?

Służąca - Pański Ojciec wzywa Księcia do sali tronowej. To ważne, aby Książę pojawił się tam jak najszybciej.

Sandy - O co chodzi?

Służąca pokręciła głową na znak, że nie ma pojęcia w jakim celu jego ojciec miałby go wzywać.

Służąca - Nic mi nie wiadomo, drogi Książę.

Sandy pokiwał głową.

Kobieta ukłoniła się jeszcze raz, po czym wyszła z pomieszczenia, nie zamykając na klamkę drzwi.

Leon - Ciekawe o co może chodzić...

Książę spojrzał na niego.

Sandy - Nigdzie nie idę!

Leon - Sądzę, że musisz się tam pojawić. Powiedzieli, że to ważne!

Sandy - Nic nie muszę! Nic przecież się nie stanie, jak pojawię się nieco później.

Chłopak chwycił go za rękę, przez co Książę wzdrygnął się. Spojrzeli na siebie.

Leon - Proszę cię idź, zanim będzie za późno...

Sandy - Leon...

Leon - Ja tu grzecznie poczekam i dokończymy naszą rozmowę. Oczywiście dopiero, jak wrócisz.

Sandy uśmiechnął się lekko i zabrał dłoń od rąk chłopaka.

Sandy - Wrócę szybko!

Wstał z krzesła.

Leon - Będę czekać.

Uśmiechnął się szeroko, puszczając mu oczko.

Książę zaśmiał się cicho i ruszył w kierunku wyjścia, delikatnie machając do niego na pożegnanie.

Gdy wyszedł za drzwi, zamykając je za sobą, siedzący na łóżku chłopak jeszcze przez chwilę patrzył w kierunku drzwi z uśmiechem.
Po chwili jednak jego uśmiech zniknął z twarzy, a na jego miejscu pojawiło się zmartwienie...
Odwrócił wzrok w kierunku okna i cicho westchnął. Miał nadzieję, że to co chce przekazać Sandy'emu jego ojciec, nie jest czymś poważnym.
Choć tak naprawdę nie to go zmartwiło. Naprawdę na moment pomyślał, że Książę powie mu to, co od tak dłuższego czasu pragnął usłyszeć.

Właściwą Drogą... [BRAWL STARS - Dobrozło]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz