Sandy - Zostaje tutaj...
Leon - he?! Co...
Sandy - Bo wiesz...
Leon - Sam mówiłeś, że chcesz bym pokazał ci inny świat!
Sandy - Wiem...a-ale...
Leon - Ale co?! - nie mógł już wytrzymać i na niego krzyknął.
Nie rozumiał co się dzieje. Przed chwilą uciekli z zamku omijając strażników. A teraz są o krok do pokazania księciu nowego i lepszego życia. A ten się podaje...
Sandy - Boję się... - zaczął spokojnie. - Nie chce, by tobie się coś stało. Zdaje sobie sprawę, że jeśli z wami pójdę to zacznie mnie szukać dużo straży i jeśli nie znajdą mnie w mieście zaczną przeszukiwać las. Jeśli tak by się stało, to prędzej czy później znaleźli by mnie i was...
Po jego policzkach zaczynały spływać łzy.
Próbował je powstrzymać, lecz mu się nie udało.Leon stał w ciszy. Słowa Sandy wbiły mu się w serce i zostawiły po sobie ślad.
Sandy - Wiesz...pierwszy raz poznałem tak odważnego i wytrzymałego człowieka. Jesteś bardzo silny i wiem, że sobie poradzisz z każdą trudnością..
Leon - Sandy...
Sandy - Mam nadzieję, że się jeszcze kiedyś spotkamy.
Bardzo na to liczę..Leon - Ale ty wiesz, że będziesz się musiał ożenić z tą oszustką jeśli tam wrócisz!
Sandy - Wiem...ale poradzę sobie..
Leon zamilkł i już nic nie mówił
Cicho westchnął po czym przytulił księcia.Leon - Uważaj na siebie... - tylko tyle udało mu się wydukać.
Odłączyli się z objęcia i spojrzeli przez chwilę na siebie.
Sandy - Będę uważać - posłał mu delikatny uśmiech po czym naciągnął kaptur Leona na jego twarz. - Ty też uważaj.
Brunet nie zdążył już zareagować bo poczuł jak dłonie księcia puszczają jego kaptur. Chciał je złapać, ale nie zdążył.
Po chwili tylko stał i patrzył jak książę wraca do miasta znaleźć jakiś strażników, którzy zabiorą go z powrotem do zamku.
Ricochet - Leon? - podszedł do niego i wziął go za ramię. - Wszystko gra?
Leon bez słowa się w niego przytulił i zaczął płakać.
Ricochet - No już... - odwzajemnił uścisk.
Shelly - Wracajmy do domu.
Ricochet podał jemu dłoń i po chwili ruszli razem za Shelly w głąb lasu.
~~~
Po powrocie do domu Leon tylko usiadł na fotelu stojącym przy kominku i wpatrywał się w trzaskający w nim ogień.
Nie chciał nic pić, jeść a gdy ktoś do niego coś mówił odpowiadał krótkimi zdaniami czasem ich nawet nie kończąc.
Ricochet przymrużał na to oko. Lecz po długim czasie zaczął się martwić. Siedział przy stole i popijał herbatę przyglądając się jemu.
Shelly wyszła z kuchni i jej wzrok od razu spadł na Ricocheta siedzącego i przyglądającego się Leonowi.
Bez zastanowienia usiadła obok niego
CZYTASZ
Właściwą Drogą... [BRAWL STARS - Dobrozło]
AdventureOd czasu kiedy zaczęła się wojna o swoje miejsca, brawlerzy złączyli się w bandy. Ukryli się w lesie, zakrywając jakiekolwiek po sobie ślady. Każda z tych Band jest zupełnie inna i każda skrywa w sobie inną historię, która nie może wyjść na światło...