#37

303 20 12
                                    

Edgar w pośpiechu zbiegł po schodach na dół. Za nim biegła Tara, która już z samej góry wołała by ten się zatrzymał.

Znajdujący się na dole Ricochet i Barley od razu skierowali się w ich kierunku. Zostali zerwani z swojej prowadzonej rozmowy nie spodziewając się, że ktoś postanowi zejść z góry.
Zdezorientowani spojrzeli na chłopaka, który postanowił ze jednak się zatrzyma i wysłucha tego co ma do przekazania Tara.
Kobieta znalazła się na dole i stanęła przy chłopaku.

Tara - Powiesz o co chodzi?

Edgar - DOBRZE WIESZ O CO CHODZI!

Tara westchnęła i skierowała wzrok na siedzących przy barze mężczyzn.
Ci wpatrywali się w nich zdezorientowani i nie pewni czy mogą się odezwać.

Tara - Nie możesz tam iść - wróciła wzrokiem na Edgara.

Edgar - BO?! Dlaczego dowiadując się o tym gdzie jest, nie mogę pójść jej pomóc?!

Tara - Bo to nie bezpieczne!

Barley - Eghem... - chciał sparować przerwać im trochę.

Tamci jednak nie zwrócili na to uwagi.
Z góry zbiegła po chwili Shelly i to właśnie na nią poleciały spojrzenia dwóch mężczyzn, którzy domagali się jakiś wyjaśnień. Zatrzymała się będąc już na ostatnim stopniu i cicho westchnęła.

Shelly - Też chciałabym wiedzieć...

Całą tą sytuację musiała wyjaśnić im Tara, bo stojący koło niej chłopak nie miał zamiaru z czegokolwiek się tłumaczyć.
Kobieta westchnęła i złapała młodszego od siebie chłopaka za ramię.

Tara - To jest Edgar, jak wiecie...
I jak też wiecie należy on do bandy Bulla.

Edgar - Już nie należę.

Tara - Jak to nie należysz?!

Edgar - Miałem powód by więcej tam nie przychodzić..

Nastała chwilowa cisza, którą odważyła się przerwać Shelly.

Shelly - Nie rozumiem.
To nie wiesz nic o planie, który o mało co nie został zrealizowany?!

Edgar - Oczywiście, że wiem!
Ale nie chciałem w tym uczestniczyć! To było by bez sensu!

Tara - Dlaczego mając świadomość tego co chcą zrobić nikomu tego nie powiedziałeś?!

Edgar - Bull zabił by mnie, jakby się dowiedział!

Kobieta kiwneła lekko głową. Znów nastała uporczywa cisza. Ta noc będzie trwać zbyt długo...

Mineła godzina, a może i dwie? Cała piątaka siedziała na dole przy barze.
Próbowali zadawać pełno pytań do  siedzącego blisko nich chłopaka. Jednak młodzieniec wolał siedzieć w milczeniu.
Nie miał szczerej ochoty tu być. Już dawno byłby w drodze do zamku i już dawno mógłby wpaść na pomysł uwolnienia swojej przyjaciółki.
Jednak nie było mu to dane. Tara nie puściła by go. Z pewnością dalej wie, że on chce uciec...

Tara - Edgar, czy mógłbyś odpowiadać nam na pytania?! - zapytała zirytowana po mału tym, że chłopak ignoruje ich.

Chłopak spojrzał na nią nie mówiąc nic. Unikał rozmowy z nią - jak i z całą resztą. Po co miałby do niej coś mówić? Przecież jest jasnowidzką, sama może domyśleć się o co mu chodzi.
Naprawdę nie musiał się odzywać i nie zostanie zmuszony do mówienia...

Barley - Dalej nie mam pojęcia co ten zbir robił w moim barze.

Edgar - Nie jestem zbirem!
Po za tym Byron mnie wpuścił - odwrócił wzrok od nich wszystkich.

Właściwą Drogą... [BRAWL STARS - Dobrozło]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz