#38

271 14 10
                                    

Lokalizacja - Królestwo

Leon siedział w jednej z komnat po mału dochodząc do siebie. Choć ból w mięśniach i głowie cały czas dawał o sobie znak to czuł, że jest już trochę lepiej.
Nie miał pojęcia co z sobą zrobić. Puste białe ściany zaczynały go po mału przytłaczać, a brak świeżego powietrza sprawiał ciężar na jego płucach. Zaczął też odczuwać głód. W końcu ostatnim posiłkiem jaki jadł były suche kromki chleba, które dostał wtedy kiedyś jeszcze przebywał w lochach.
Będąc w zamku księcia nie czuł się w nim w miarę bezpiecznie. Bał się, że coś znów się wydarzy, a wtedy król już bez łaski skróci go o głowę...

Powoli rozplątał się z pierzyny i spróbował stanąć na równe nogi. Było już lepiej, nie czuł aż tak ogromnego bólu w nogach i udało mu się utrzymać w nich równowagę. Na próbę zrobił kilka kroków na przód, aby sprawdzić czy dalej ma siłę by chodzić. Pomyślał sobie, że dobrą decyzją będzie otworzenie któregoś z okien, aby wpuścić do pokoju trochę świeżego powietrza. Taki postanowił, a po chwili udało mu się przyczłapać do okna i sięgnąć za klamkę.
Okno jednak nie chciało się otworzyć. A szarpanie się z klamką dawało mu tylko poczucie większego zmęczenia. Z złości zaczął walić w szybę okna próbując ją rozbić. Szkło jednak było zbyt grube, aby ten mógł je zbić.
Zrezygnowany chłopak odruchowo uderzył się głową o szybę. Dopiero powrót silnego bólu uświadomił mu co takiego narobił.

Odkleił głowę od szyby i pomasował się w miejscu, w którym zapewne pojawi mu się siniak.
Po chwili do jego uszu dotarł pewien odgłos. Jakby ktoś podszedł i znajdował się po drugiej stronie drzwi. Odsunął się lekko. Nie chciał grać głupa, ale bał się że za chwilę do środka wejdą strażnicy i dadzą mu w twarz za to, że próbował rozbić okno.

Jego obawy jednak lekko zanikły, kiedy do środka weszła jedna z służących. Spojrzeli na siebie zmieszani. Zapewnie nie spodziewała się, że brunet będzie stał przy oknie.

Służąca - Przyniosłam dla ciebie posiłek na prośbę naszego władcy.

Leon - Emm... Dziękuję?

Służąca postawiła tace z posiłkiem dla niego na małym drewnianym stoliku.
Podeszła także do jego łóżka i ogarnęła je z tego chaosu, który panował przez to, że Leon się wczesnej zaplątał.

Służąca - Czy młodzieniec czegoś jeszcze potrzebuje?

Leon pokiwał tylko głową na nie. Nie miał pojęcia o co mógłby poprosić. Choć jedyną rzeczą jaką chciał teraz, to tylko zobaczyć czy z Sandy'm wszystko w porządku...

Służąca na wieść, że Leonowi nic już nie potrzeba wyszła z tego pokoju, w którym ten przebywał. Zapomniała jednak zamknąć chłopaka na klucz...
Na początku Leon tego nie zauważył. Podszedł do stolika spoglądając na nie zbyt dużą porcję posiłku, którego dostał.
Nie był przekonany co to tego czy ma to zjeść.
W głowie miał myśli, że może próbują go zatruć. Jednak odrzucił tą myśl, kiedy poczuł burczenie w swym żołądku.
Wziął głęboki wdech i postanowił zjeść to co mu dali.

Posiłek ten był lepszy od tych suchych kromek chelba, które miał okazję konsumować w lochach. Przede wszystkim nie był zatruty. I krótko mówiąc smakował mu.
Kiedy skończył spożywanie nie miał pojęcia co z sobą ma zrobić. Usiadł na krańcu łóżka i spojrzał na drzwi. Wydawało mu się, że coś nie gra. Powoli zaczął wracać do sytuacji, która wydarzyła się parę minut wcześniej. Miał wrażenie, że przeoczył jakiś fakt...
Przez dobre kilka minut zastanawiał się co takiego udało mu się przeoczyć.

A dopiero po chwili wstał i podszedł do drzwi naciskając na klamkę. Uderzył się w twarz uświadamiając sobie jak bardzo głupi był, że przeoczył tak bardzo istotny dla niego szczegół.

Właściwą Drogą... [BRAWL STARS - Dobrozło]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz