#9

333 12 12
                                    

Lokalizacja: Okolice Townsfolk

Było już południe, kiedy Ricochet i Shelly znaleźli się w mieście.
Rzadko, kiedy się tu zjawiali, nie lubili mieć jakiegokolwiek doczynienia z innymi ludźmi.

Ricochet - Po co my właśnie tu jesteśmy? - zapytał.

Shelly - Znam tu parę osób, które mogą nam pomóc w odnalezieniu Leona..

Ricochet - Mhm - tylko mruknął i szedł dalej za swoją przewodniczką.

Po chwili znaleźli się przy barze.
Shelly zatrzymała się przy wejściu i spojrzała na swego towarzysza.

Shelly - To tutaj, tylko od razu mówię nie rzucaj się w oczy. Kręci się tu czasem dość sporo zbirów.

Ricochet - Myślisz, że wysokiego mężczyznę z przepaską na oku i księżniczkę w poszarpanej sukni, wezmą za normalnych cywili? - skrzyżował ręce.

Shelly - Może - powiedziała i popchneła drzwi baru by je otworzyć.

Rozległ się cichy dzwonek, który był przymocowany do drzwi.
W środku nie było zbyt dużo osób, dlatego większość nawet nie zwróciła uwagi na to, że weszli do środka.

Shelly ruszyła w stronę lady baru za nią oczywiście szedł Ricochet.

Shelly - Miło cię znów zobaczyć - powiedziała do barmana stojącego przy ladzie.

Barley - Shelly! Dawno się nie widzieliśmy, co tam?

Shelly - Jakoś leci, ale nie przyszłam tu na pogaduszki...

Barley - Jakaś misja? - zapytał szeptem.

Shelly - Szukamy kogoś.

Barley - Hm?

Ricochet - Słuchaj nie widziałeś może młodego chłopaka o mniej więcej średniej wielkości, szczupły brunet i zwykle ubrany w zieloną bluzę.. - zapytał cicho.

Barley - Nie przypominam sobie mało dzieciaków się tu ostatnio kręci.

Ricochet - Rozumiem...

Shelly - Jest może Byron u siebie? - zapytała przerywając im trochę rozmowę.

Barley - Jak zwykle, nie pamiętam kiedy by on wychodził z swojego pokoju.

Shelly - Jest wolny?

Barley - Raczej tak.

Shelly pokiwała głową, po czym spojrzała na Ricocheta.

Shelly - Zostań tu, a ja z nim pogadam. On ma swoje sposoby by nam pomóc.

Ricochet kiwnął głową i patrzył jak Shelly odchodzi gdzieś w kierunku schodów na piętro.

Barley - Napijesz się czegoś?

Ricochet - Z chęcią... - odpowiedział nawet na niego nie spoglądając.

~~~

Shelly po wejściu na piętro ruszyła korytarzem przed siebie. Już po chwili zauważyła przed sobą duże, ciemne drewne drzwi.
Podeszła do nich i zapukała trzykrotnie. Nie musiała długo czekać, bo po chwili drzwi same się otworzyły.

Weszła do środka pomieszczenia, nie było ono dość duże. Choć szafki poukładane pod każdą z ścian mogły mylić na pierwszym rzut oka.

Shelly - Halo? - odezwała się.

Zaczęła rozglądać cię za żywą duszą.
W końcu szukała tu swego znajomego.
Po dłuższej chwili zauważyła jednak, że z drugich drzwi, które znajdowały się w środku, ktoś wychodzi.

Właściwą Drogą... [BRAWL STARS - Dobrozło]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz