#50

232 22 6
                                    

Bibi - Zrób to...

Grożąca jej dziewczyna opuściła sztylet, patrząc na nią z niedowierzaniem. Jakim cudem ta durna księżniczka jej się nie bała? Oraz, skąd był ten głupi uśmiech wymalowany na jej twarzy. Czy ta durna księżniczka nie  powinna teraz błagać ją o litość?

??? - Dlaczego się nie boisz?! Powinnaś teraz błagać mnie o litość, abym cię nie zabiła!

Bibi - Dlaczego mam błagać o litość, skoro ja już jestem martwa - wybuchła śmiechem.

Nieznajoma nie potrafiła przeanalizować tych słów. Co się dziwić. Nie czuła się tak, jak czuła się ona.

??? - Przestań się śmiać! - wrzasnęła po chwili.

Bibi zamilkła, spoglądając na nią.

??? - Lepiej radzę ci teraz mnie posłuchać: To ty jesteś niedoszłą żoną Księcia?

Bibi - Tak? A co ci do tego?

??? - Moja szefowa cię potrzebuje...

Sandy wbiegł szybko do komnaty Leona, zatrzaskując za sobą drzwi.
Siedzący na łóżku chłopak wzdrygnął się, gdy tylko drzwi przeraźliwie huknęły.

Leon - Sandy?!

Sandy - Mamy totalnie przewalone!

Leon - Co się stało?!

Sandy - Mój ojciec! Ugh! On chce, abym zaczął ćwiczyć walkę!

Leon - Co? Ale dlaczego?!

Sandy - Uważa, że to w razie potrzeby, gdyby nie było nikogo, kto mógłby mnie obronić...

Leon - Sandy... A może to dobrze, że będziesz mieć te ćwiczenia.

Sandy - Leon, ale...

Leon - Wiesz może to dobra droga, aby chociaż trochę zapewnić sobie obronę.

Sandy - Ja nie chcę uczyć się walki! Ja chce z tobą ucieknąć!!

Wykrzyczał tak nagle, nawet nie zastanawiając się nad swoimi słowami.

Słowa, które same z siebie wypadły z jego ust doleciały do Leona w zaskakującym szybkim tempie. Przez chwilę chłopak nie miał pojęcia, co na to odpowiedzieć. Przez tak długi czas czekał na właśnie tą odpowiedź. Z drugiej strony pojawiły się też obawy.

Leon - Sandy...

Patrzył na niego zaskoczony.

Sandy - Ja wiem, jestem okropny.

Leon - Wcale nie to mam na myśli...

Sandy - Naprawdę chce z tobą uciec. Poczuć choć na chwilę wolność! Uwolnić się z tych czterech ścian i móc biegać po wolnej przestrzeni! Oraz krzyczeć, jak najgłośniej tylko potrafię...

Leon - Będę totalnym idiotą jeśli teraz to powiem... Ale.

Sandy spojrzał na niego pytającym spojrzeniem.

Leon - Ale, mam wrażenie, że nie będzie to proste tak, jak zrobiliśmy to za pierwszym razem...

Sandy - Możemy przecież wymknąć się w nocy, kiedy wszyscy będą spać!

Leon - Nie o to chodzi!

Westchnął głośno i odwrócił głowę w kierunku okna.

Leon - Możemy powtórzyć te fajne rzeczy, które zrobiliśmy za pierwszym razem. Możemy znów zakraść się do zbrojowni i ukraść kolejną zbroje, w którą się ubiorę tylko by zmylić strażników. Możemy znów iść przez miasto w przeciwnym dla jego mieszkańców kierunku, uciekając przed strażą. Ale prawdą jest to, że ja... Nie mam pojęcia dokąd poszlibyśmy dalej...

Właściwą Drogą... [BRAWL STARS - Dobrozło]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz