Leon zaczął odzyskiwać po mału przytomność. Delikatnie uchylił powieki zdezorientowany. Rozmazanym wzrokiem ujrzał nad sobą marmurowy sufit. Otworzył szerzej oczy próbując się jakoś rozejrzeć. Co się stało? I gdzie on tak właśnie jest? Dlaczego nic nie pamięta.
Czuł ból w mięśniach i głowie. Był przemęczony i wszystko go bolało, ale musiał przecież jakoś wstać. Wziął głęboki wdech i ostatnimi resztami sił podniósł się do siadu.
Rozejrzał się powoli wokół. Był w jakimś małym pokoju o jasnych ścianach. Nie znajdowało się w nim nic nadzwyczajnego: mały stolik, komoda, półka z zakurzonymi książkami oraz łóżko, na którym się znajdował.Choć trochę wirowało mu się w głowie postanowił wyjść z łóżka. Zrzucił z siebie pierzynę i powoli wstał. Na początku lekko się kiwnął, ale udało mu się złapać równowagę. Westchnął cicho. Nie rozumiał już niczego. Co się tam stało? Ten huk... Był tak głośny.
Świat znów zawirował przez co Leon musiał usiąść na łóżku. Zaczął ciężko oddychać i próbować się uspokoić.Leon - Co się ze mną dzieje...
Minęły kolejne minuty, a brunet siedział w tej samej pozycji i oddychał. Trochę mu to pomagało i nieco się uspokoił.
Postanowił znów spróbować wstać i zrobić kilka kroków. I tak się stało, powoli przyczłapał się do drzwi i chwycił za klamkę. Nacisnął ją i pociągnął do siebie. Drzwi nie ruszyły się dlatego postanowił, że znów naciśnie klamkę, ale tym razem popchnie drzwi. Ten czyn też nie dał rezultatu. Drzwi jak stały zamknięte tak dalej stały. Chłopak postanowił się siłować z drzwiami, jednak te nie ruszały się ani w te ani w tą. Zaczął panikować. Czy oni go tu zamknęli? Zrozumiał, że był dla nich więźniem, skazańcem oraz zbirem. Jednak już wolał być zamknięty w celi niż w czterech ścianach z jednym oknem...Zrezygnował z siłowaniem się z drzwiami. Wolał nie marnować ostatnich wdechów na coś co nic nie da. Wrócił na łóżko i schował twarz w dłonie. W ciągu tych ostatnich dni wydarzyło się tyle, że nie potrafił tego sobie poukładać. Miał chociaż nadzieję, że Sandy jest cały...
~~~
Książę chodził po zamku. Chciał znaleźć komnate, do której zanieśli Leona. Nie miał jednak pojęcia gdzie mogła by się znajdować. Nie chciał też za bardzo otwierać wszystkich możliwych drzwi, które wpadły mu w oczy. Nie wypadało na księcia szperanie po pokojach, które kilka z nich należały do sługi.
Westchnął cicho kiedy otworzył kolejne drzwi od pustego pokoju. Sądził, że za nimi ujrzy wreszcie Leona, ale tak się nie stało.Bibi - Czego szukasz mój książę? - odezwała się za jego plecami.
Sandy zerwał się z swoich myśli i odwrócił się do niej.
Sandy - Oh, to tylko ty...
Bibi - Widziałam najeżdżającą karoce...
Nie chciałam czekać do kolacji by z tobą porozmawiać. Mój drogi czy coś się stało?Lekko zbliżyła się do księcia, ale ten zrobił krok do tyłu. Nie chciał by ta go dotykała. Dalej nie miał pojęcia czy naprawdę jest fałszywa. Słowa Leona tamtego dnia na ceremonii zawirowały mu w głowie. Nie miał pojęcia po której stronie ma stać i czy księżna, która się tak zwie naprawdę ten tytuł posiada...
Sandy - Proszę cię, nie dotykaj mnie...
Bibi - Mój drogi czy dobrze się czujesz? Może wezwę pomoc?
Sandy - Nie, po prostu odejdź. Zobaczymy się na kolacji - odwrócił się i już miał zamiar odejść.
Bibi - To wszystko przez tego chłopaka, tak?! Kim on dla ciebie jest?! Kim ja dla ciebie jestem?! Możesz mi powiedzieć dlaczego ty go bronisz?! Zniszczył nas dzień! Dzień, w którym mieliśmy być szczęśliwi!
CZYTASZ
Właściwą Drogą... [BRAWL STARS - Dobrozło]
AdventureOd czasu kiedy zaczęła się wojna o swoje miejsca, brawlerzy złączyli się w bandy. Ukryli się w lesie, zakrywając jakiekolwiek po sobie ślady. Każda z tych Band jest zupełnie inna i każda skrywa w sobie inną historię, która nie może wyjść na światło...