#55

82 11 6
                                    

Leon siedział na łóżku w komnacie Sandy'ego, obserwując jak chłopak krąży po całym pomieszczeniu, wymachując dłońmi.

Sandy – Ona jest po prostu niemożliwa! Odzywałem się do niej tak, jak powinienem, a ona zachowywała się tak arogancko!

Leon – Zastopuj trochę. Rozumiem, że czujesz do niej złość, ale to nie oznacza, że masz tak latać po całej komnacie.

Sandy zatrzymał się i wziął głęboki wdech.

Sandy – Nic nie rozumiesz... Ja naprawdę nie mam pojęcia, skąd ona mnie tak nie lubi.

Chłopak wzruszył ramionami. Nie miał pomysłu, jak mógłby mu pomóc. Księżniczkę Mandy poznał tylko z widzenia, nie był w stanie ją dosłownie ocenić.

Leon – Nie możesz raczej ciągnąć do niej dalej złości, w końcu jej królestwo ma pomóc twojemu królestwu w walce z Złą Królową.

Sandy – Wiem, ale...

Leon - Wyluzuj, Sandy. Będzie okej!

Książę pokiwał głową, odwracając wzrok w kierunku okna. Denerwował się na myśl, że dziś będzie musiał usiąść na przeciwko niej podczas gościnnej kolacji z okazji jej przyjazdu.

Leon – Sandy?

Wzdrygnął się, słysząc swoje imię. Automatycznie odwrócił się w jego kierunku, w ciszy na niego spoglądając.

Leon – Usiądziesz? Chcę z tobą porozmawiać.

Sandy – O czym?

Leon – Nasz plan, zapomniałeś?

Sandy – Ach! No tak! – Prędko podszedł do niego i usiadł obok na łóżku. – Więc, co wymyśliłeś?

Leon – A więc tak... – zamilkł, stawiając płasko stopy na chłodnej podłodze.

Sandy zaciekawiony spojrzał na jego nogi. Od środka po mału zjadała go ciekawość związana z tym, co za chwilę miał mu przekazać.

Leon wziął cichy wdech i podparł się dłońmi o materac łóżka. Zaciskając zęby odepchnął się od tyłu, próbując wstać.

Sandy przyglądał się jego staraniu z wymalowanym zaskoczeniem. Nie spodziewał się, że Leon spróbuję stanąć o własnych siłach, nie łapiąc się nawet ramy jego łóżka.

Chłopak wyprostował swoją sylwetkę i starając się utrzymać równowagę, spojrzał na niego.

Leon – Jak myślisz jestem gotów?

Sandy – G-gotów? Na co?

Leon – Na dołączenie do twoich ćwiczeń z mieczami! To pierwsza część mojego planu!

Sandy – Chcesz nauczyć się posługiwać mieczem, jak ja?

Leon – Dlaczego nie? W końcu mamy wyruszyć w świat! Kto wie, co czeka na nas tam... Za lasem.

Sandy zamilkł, rozszerzając powieki. Z początku uważał, że ich ucieczka będzie tylko składała się z lasu. Na myśl nawet nie wpadło mu to, że będą oddalać się tak, aż skończą się drzewa.

Sandy – Jesteś tego pewien?

Pokiwał głową, posyłając mu ciepły uśmiech.

Leon – W tej kwestii nie stchórzę...

Sandy – Ale co dalej? Jak uciekniemy z zamku?

Leon – Poczekamy na odpowiedni moment. Twój nauczyciel często zostawia w dziwnych miejscach klucze od zbrojowni. – Wzruszył ramionami. – Wystarczy poczekać na odpowiedź moment i wykraść te klucze, następnie w nocy zakraść się tam i zabrać nasze miecze.

Właściwą Drogą... [BRAWL STARS - Dobrozło]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz