#24

264 10 7
                                    

Lokalizacja - Las.

Ricochet wraz z Leonem szedli leśną ścieżką. Leon był oczywiście na prowadzeniu. Chociaż zbytnio nie znał drogi do miasta improwizował, próbując odczytać drogę z mapy. Używał mapy chyba po raz pierwszy w życiu, dlatego co chwilę musieli się cofać.
Ricochet żałował trochę, że okłamali Shelly z tym wypadem na grzyby. Wiedział jednak jaki Leon jest uparty dlatego wkręcił się w to jego kłamstwo tylko by go chronić.

Ricochet - Leon.. - odezwał się widząc jak młodszy znów skręca w złym kierunku.

Brunet spojrzał na niego pytająco.

Ricochet - Jesteś pewien, że chcesz tam iść? W mieście może być pełno straży. W końcu uciekłeś im z lochów..

Leon - Tak jestem pewny! Jeśli coś Ci nie pasuje możesz zawrócić...

Ricochet - Byś mi się znów zgubił? Podziękuję..

Leon - poradził bym sobie jestem już dorosły!

Ricochet - Żyje na świecie dłużej niż Ty, więc wiem dobrze, że do dorosłości to ci jeszcze daleko.

Leon - bla bla bla nie słyszę cię!

Ricochet westchnął i złapał za kaptur bruneta, by poprowadzić go w dobrym kierunku.
Wiedział że Leon na przewodnika się nie najadę, ale wolał już to tak zostawić..

~~~

Lokalizacja - zamek księcia

Sandy siedział na swoim łóżku. Oglądał obrazki w książce, którą kiedyś tak bardzo lubił.
Była to książka o przygodzie pewnego chłopca, który uciekł z domu by odnaleźć swoje przeznaczenie.
Książę czuł jak bardzo utożsamiał się z tym bohaterem. Tak jak on chciał uciec i znaleźć to co na niego gdzieś czeka.
Nie było to jednak już możliwe. Jutro miał się przecież ożenić.
Choć bardzo tego nie chce, wie że prędzej czy później i tak to nastąpi. Bo takie już jest życie w pięknym pałacu. Jest pięknie do momentu, aż nie pojawi się szara rzeczywistość..

Przekręcał kolejne strony pomijając nie interesujące go litery i znaczki. Już kiedyś czytał tą książę z parę naście razy. Znał ją bardzo dobrze, dlatego chciał tylko wrócić do jej pięknych ilustracji, których wykonanie i styl tak bardzo kochał.

Nagle rozległo się ciche pukanie do ogromnych, złotych drzwi jego komnaty.

Sandy - Proszę.. - zamknął książkę i odłożył ją obok siebie na łóżku.

Do jego komnaty wszedła służąca, która od razu uśmiechnęła się do księcia i ukłoniła:

Służąca - Drogi książę Sandy. Pańscy rodzice proszą księcia, aby na dzisiejszą wieczorną kolację przygotował książę odpowiedni strój.

Sandy - Wiem o tym i dziękuję za przypomnienie..

Służąca - Jestem tu by pomóc waszej wysokości w wyborze odpowiedniego stroju.

Sandy - To miłe, ale myślę, że dam radę.
W końcu to tylko kolacja.

Służąca - Rozumiem w razie czego proszę mnie zawołać - ukłoniła się znowu.

Sandy - Uważam że nie będzie to konieczne.
Ale i tak bardzo dziękuję.

Służąca - Jestem tu dla waszej wysokości.
Moim także zadaniem jest przygotować księcia na jutrzejszą ceremonię.

Sandy - Wiem o tym..

Służąca - Tak się cieszę, że książę żeni i to jeszcze z tak piękną królewnę. Już nie mogę się doczekać, aż książę zostanie królem.

Właściwą Drogą... [BRAWL STARS - Dobrozło]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz