#17

264 10 24
                                    

Spacerowali przez leśne ścieżki zbliżając się do miasta.
Zwykle nie kierowali się w tereny królestwa, ale tym razem było to konieczne.

W mieście panowało duże zgromadzenie. Mieszkańcy chodzili wte i wewte, zajęci swymi obowiązkami.
Atmosfera była radosna i kryła za sobą pewne wydarzenie.

Ricochet - Dziwnie tutaj - wyszeptał do swej przywódczyni.

Shelly - Z tym się z tobą zgodzę...

Zauważyli przed sobą młodego chłopaka o granatowych włosach, który niósł na rękach małego chłopca z tym samym kolorze włosów.
Ich ubiór lekko się wyróżniał od innych

Zaciekawiło to Shelly, która bez zastanowienia podeszła do chłopaka. Ricochet ruszył oczywiście za nią.

Na ich widok młody chłopak lekko się zestresował.
W końcu nie codziennie widzi się dziewczynę w poszarpanej sukni i dość wysokiego mężczyznę.

Shelly - spokojnie nic ci nie zrobimy - powiedział wyciągając dłoń do chłopaka by się z nim przywitać. - Jestem Shelly.

Chłopak przytulił mniejszego chłopca, tak by spokojnie trzymać go jedną ręką, zaś drugą dłoń podał Shelly:

Fang - Jestem Fang..

Ricochet podszedł bliżej, by też się przywitać:

Ricochet - Ja jestem Ricochet - wyciągnął dłoń do Fanga.

Fang chwycił go za dłoń na powitanie.

Shelly - Wiesz może dlaczego w tym mieście ludzie tak jakby "szaleją"?

Fang - Tyle co wiem to wkrótce książę ma się ożenić.

Shelly i Ricochet popatrzyli na siebie posyłając znaczące tylko sobie spojrzenia.
Tak zajęli się znajdowaniem Leona, że zapomnieli o zdobywaniu informacji na temat bezpieczeństwa księcia, przecież jeśli księciu coś się stanie, to BrawlTopia będzie zagrożona.

Shelly - Wiesz może z kim on się ma żenić?!

Fang - Niestety nie...
Nie interesuje się tym tematem...bo jak na razie mam ważniejsze sprawy - pokazał wzrokiem na śpiącego chłopca wtulonego w jego klatkę piersiową.

Ricochet - To twój syn?

Fang - Co? Nie, to mój młodszy brat.

Ricochet - A okej...

Shelly - Nie jesteście stąd?

Fang - W tym mieście pojawiliśmy się dość niedawno...jeszcze nie zdążyliśmy się z tym wszystkim przyzwyczaić.

Shelly - Rozumiem was..

Ricochet stał w cieszy patrząc na małego chłopca wtulonego w klatkę piersiową Fanga. Nie winny wyraz twarzy chłopca przypominał mu o Leonie.
W końcu Ricochet był tak jakby jego starszym bratem i czuł się odpowiedzialny.

Fang - W też nie stąd? - zapytał cicho.

Shelly - Z okolic...szukamy naszego "przyjaciela"

Fang - Ohh nikogo tu nie znam więc raczej wam nie pomogę...

Ricochet - Spokojnie poradzimy sobie - wreszcie się odezwał.

Shelly - Wy lepiej wróćcie do domu i nie kręcie się po lesie.

Fang - Nie mamy takiego zamiaru..

Shelly pokiwała głową z zrozumieniem.
Po chwili się pożegnali i Fang wraz z swoim młodszym bratem ruszył w kierunku swojego domu. Zaś Shelly i Ricochet postanowili ruszyć w pewne miejsce...

Właściwą Drogą... [BRAWL STARS - Dobrozło]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz