Nastał kolejny dzień.
Zeszłego wieczoru, Sandy położył się od razu spać, kiedy tylko zaprowadził bezpiecznie Leona do jego komnaty.Choć jego sen nie przyszedł na początku z łatwością. Przez resztę minionej już nocy, siedział i zastanawiał się, co takiego wydarzyło się, że Bibi zniknęła z królestwa. Nie wiedział, jak mógłby opisać to wszystko, co w tym momencie czuł.
Ta dziewczyna zrobiła dużo złego, jednak życzenie jej źle, wiedząc, że ta próbowała zakończyć swoje życie, a teraz gdzieś zniknęła, nie było na miejscu.
Zabrzmiało nagle ciche pukanie.
Zerwał się z łóżka i podszedł do drzwi, aby samemu je otworzyć.
Po drugiej stronie zauważył lokaja.Lokaj - Dzień dobry, Książę Sandy.
Sandy - Dzień dobry.
Lokaj - Drogi książę, jestem tu, aby przekazać księciu ważną informację.
Sandy - Czy coś się stało?
Lokaj - W żadnym wypadku, drogi książę.
Sandy - W takim razie o co chodzi?
Lokaj - Pański ojciec jest dzisiaj strasznie zajęty, a dziś zaplanowany jest przyjazd króla wschodniego królestwa. Pamięta książę?
Sandy - Pamiętam.
Lokaj - Został książę poproszony o przywitanie naszych gości i zajęcia im czasu zanim pański ojciec nie będzie gotowy.
Sandy - Rozumiem...
Na kiedy planowany jest ich przyjazd?Lokaj - Prawdopodobnie pojawią się dziś o południu.
Sandy pokiwał głową. Podziękował mężczyźnie, a kiedy ten odszedł, zamknął drzwi od swojej komnaty i wrócił do siedzenia na swoim łóżku.
Myśl o tym, że to on ma witać królewską rodzinę z wschodniego królestwa, jakoś nie sprawiła u niego ekscytacji.
Zaczął się stresować i zastanawiać, co takiego mógłbym powiedzieć do nich, kiedy już przyjadą.
Oczywistym było, że miał poprosić ich grzecznie, aby się rozgościli i poczekali, aż jego ojciec będzie wolny. Jednak w tej chwili tak nagle o tym wszystkim zapomniał.Do południa zostało jeszcze trochę czasu. Mógł spokojnie się nad wszystkim zastanowić, jednak on wolał poprosić o pomoc swojego przyjaciela.
Uważał, że ten będzie wiedział, jak uspokoić jego myśli i postawić go z powrotem na ziemi.Tak właśnie zrobił. Wybiegł praktycznie z komnaty i szybkim krokiem ruszył w kierunku komnaty należącej do Leona.
Po drodze nagle usłyszał rozmowy dobiegające z korytarza, do którego właśnie miał wejść.
Skręcił więc w wspomniany korytarz, po chwili zauważając przed sobą Leona oraz swojego nauczyciela.
Leon - Hej Sandy! - pomachał do niego, gdy tylko go zauważył.
Sandy uśmiechnął się lekko i podszedł do nich bliżej.
Nauczyciel - Dzień dobry Książę Sandy.
Sandy - Dzień dobry.
Leon - Właśnie zmierzaliśmy do ciebie, aby wspólnie pójść na nasze poranne ćwiczenia.
Nauczyciel - Czy jest książę gotowy?
Sandy - Myślę, że tak.
Ruszyli wspólnie w kierunku schodów. Przez całą swoją drogę rozmawiali o zupełnych głupotach.
Sandy nie chciał tego zniszczyć, dlatego po prostu nie wspomniał na razie nic o tym, że będzie musiał w trakcie ćwiczeń wyjść.
CZYTASZ
Właściwą Drogą... [BRAWL STARS - Dobrozło]
AdventureOd czasu kiedy zaczęła się wojna o swoje miejsca, brawlerzy złączyli się w bandy. Ukryli się w lesie, zakrywając jakiekolwiek po sobie ślady. Każda z tych Band jest zupełnie inna i każda skrywa w sobie inną historię, która nie może wyjść na światło...