Uśmiechnęłam się do mojej mamy prowadzącej auto i sprawdzającej mnie po raz kolejny we wstecznym lusterku. Na siedzeniu obok mnie siedział nasz pies Theo, który kilka minut wcześniej wstał z drzemki jak to w naszych cholernych podróżach bywa.
- Witaj w Forks kochanie. - Freya Gerard była uosobnieniem piękna i niewinności jakie kiedykolwiek widziałam. Nie mam żadnych jej cech tylko wszystkie po moim okropnym ojcu, który gdy tylko zrobiło się źle zwiał z domu.
Moja mama była naprawdę piękna, piękna i atrakcyjna jak na wiek jaki posiada. Jej naturalne blond włosy sięgające do piersi, błękitne oczy których tak bardzo jej zazdroszczę, naturalne malinowe i pełne usta o których każdy sądził, że są poprawiane. Cudowne wyczucie stylu jakie posiada, gdy ubiera się na różne okazje lub nawet w głupim dresie potrafi wyglądać jak królowa.
- Cieszysz się, że tu wracasz? - pytam wystawiając głowę między siedzeniami. Ani trochę nie byłam podobna do mojej mamy. Zamiast błękitnych oczu moje były jasnoniebieskie, gdy moja rodzicielka ma blond włosy moje są jasnego brązu, jednak mimo wszystko mam pełne usta mojej mamy za co dziękuję Bogu.
- Nawet nie wiesz jak bardzo kochanie. - mówi radośnie na co uśmiecham się na jej szczęście. Mieszane uczucia co do tego miasta minęły, kiedy widziałam szczęście wypisane na twarzy mojej mamy. - Spodoba ci się dom babci Sary. Co prawda jest stary..
- ..tak jak była babcia Sara. - wzruszam ramionami, kiedy we wstecznym lusterku dostrzegam ostrzegające spojrzenie mojej mamy. - Mówię prawdę mamo. Babcia miała swoje lata i cóż była lekko crazy.. - wskazującym palcem macham przy skroni.
- Tiano Freyo Gerard zabraniam ci tak mówić o twojej babci, była starszą kobietą, która była schorowana. - kiedy nie patrzy w moją stronę wywracam oczami i naśladuję jej mowę. Kiedy spoglądam na Theo uśmiecham się do niego, a jego ogon zaczyna radośnie kiwać się na boki.
- Grzeczny piesek. - mówię głaszcząc go pod brodą i kiedy wchodzi na moje kolana jęczę cicho. - Theo nie jesteś lekkim pieskiem. - ten spogląda na mnie z wywieszonym jęzorem i liże mnie po policzku. - Theo..
- Kocha cię. - podsumowuje mama na co kiwam głową i z uśmiechem patrzę to na nią to na psa na moich kolanach i wpatrującego się w widoki za oknem.
- A ja kocham jego. - głaszczę psa z uśmiechem wyglądając za okno i zamykając drzwi ciesząc się tą chwilą spokoju.
~*~
Kiedy docieramy na miejsce otwieram drzwi i odczepiam Theo ze specjalnego pasa, a ten od razu wyskakuje z samochodu. Rozpinam siebie i robię to samo co pies rozciągając się najbardziej jak mogę.
- Nowi sąsiedzi. - spoglądam na mężczyznę w policyjnym mundurze i dwie nastolatki za nim.
- Nie wierzę.. - moja mama wypuszcza z siebie zaskoczone prychnięcie. - Charlie Swan. - moja matka wydaje się zaskoczona widokiem mężczyzny i mierzy go spojrzeniem które dobrze znam.
Mamo, proszę nie rób tego!
Krzyczę w myślach, kiedy widzę jej subtelny uśmieszek goszczący na jej ustach. Ale szybko on znika dostrzegając z tyłu dwójkę nastolatków.
- Pamiętasz tą blondynkę w wielkich okularach? - dopytuje na co oczy mężczyzny rozszerzają się w zdziwieniu.
- Freya Jackson? - pyta zaskoczony na co moja mama przytakuje. Mężczyzna podchodzi do niej i zamyka w uścisku, niezręcznie stoję obserwując dwoje dorosłych. Theo przybiegł do mnie siadając obok mojej nogi również wpatrując się w dorosłych z ciekawością w psich oczach.
- Dla ciebie też to dziwne? - pytam cicho psa, który przechyla głowę w bok. - Jasne, że tak. Ona nigdy się tak nie zachowywała.
- Poznaj moją córkę. - mówi moja mama odsuwając się od faceta i wskazując w moją stronę. Macham w jego stronę z uśmiechem na ustach i wpatruję w niego kiedy zbliża się do mnie z dwójką dzieciaków zapewne w moim wieku. - Tiana to Charlie mój stary znajomy. - pewnie ściskam dłoń policjanta - Charlie to moja córka Tiana.
- Miło mi cię poznać Tiano. - mówi na co posyłam mu delikatny uśmiech.
- Mi ciebie również Charlie. - kiwam głową i chowam dłonie za plecami.
- To moja córka Bella i jej koleżanka Jessica. - spoglądam na dwoje nastolatków i kiwam w ich stronę głową.
- Jestem Tiana. - macham dłonią w ich stronę z uśmiechem na ustach. - Mamo są nasze rzeczy. - wskazuję na ciężarówkę parkującą przy naszym podjeździe.
- Pomogę wam. - oferuje Charlie na co mama posyła mu wdzięczny uśmiech.
- Z chęcią bym pomogła jednak mam kilka rzeczy do zrobienia. - wymiguje się Jessica na co posyłam jej krótkie spojrzenie.
- Jasne, do zobaczenia później.- mówi Bella i posyłając mi lekko niezręczny uśmiech wskazuje na ciężarówkę. - Rozpakujmy to diabelstwo. - chichoczę na jej słowa i łapiąc ją pod ramię ruszam z nią w stronę ciężarówki.
~*~
Kiedy wszystkie pudła z ciężarówki znalazły się w domu odebrałam od mamy gotówkę i ruszyłam do kierowcy. Uśmiecham się w jego stronę, i kiedy wysiada wyciągam w jego stronę pieniądze.
- To za pomoc. - wzruszam ramionami kiedy patrzy na mnie zaskoczony.
-N-nie mogę. - kręci głową na co spoglądam w stronę domu i znów na mężczyznę.
- Moja mama patrzy na nas zza firan więc proszę niech pan to weźmie. - mężczyzna niepewnie zabiera pieniądze i posyła mi szeroki uśmiech. - Gdzie mam podpisać odbiór rzeczy?- mężczyzna wyjmuje z ciężarówki papiery i długopis. Podpisuję wszystko co trzeba i z uśmiechem odchodzę na bok by mężczyzna odjechał z podjazdu.
Wracam do domu i spoglądam na moją mamę raźnie rozmawiającą z Charliem i Bellą, która co chwila spoglądała na zegarek. Weszłam do kuchni gdzie przebywało troje ludzi i wyjęłam butelkę wody z dłoni mamy.
- Kochanie Bella zaoferowała, że podwiezie cię do szkoły po weekendzie. - uśmiecham się do brunetki i kiwam w jej stronę głową.
- To miłe z twojej strony Bello, dziękuję. - dziewczyna uśmiecha się krzywo w moją stronę i wzrusza ramionami.
- Musimy się zbierać Bello. - dziewczyna na te słowa poderwała się do góry. - Miło było cię znów zobaczyć Freyo, - moja mama zarumieniła się na jego słowa - Oraz poznać ciebie Tiano.
- Mi ciebie też było miło poznać Charlie. - posyłam mu promienny uśmiech i odprowadzam duet ojca i córki do wyjścia. Kiedy drzwi się za nimi zamykają spoglądam na moją mamę z uniesionymi brwiami.
- Nic nie mów. - ostrzega na co unoszę ręce do góry w obronnym geście.
- Nie miałam takiego zamiaru. - uśmiech majaczy na mojej twarzy, kiedy błękitne oczy mojej mamy spoczęły na mojej osobie.
- Widzę ten uśmiech skarbie. - wybucham śmiechem, kiedy kobieta przyciąga mnie do uścisku i wtulam się w jej ramiona sama obejmując ją moimi. Czując jak składa na moim czole pocałunek uśmiecham się i zamykam oczy delektując się tą chwilą jak najdłużej.
CZYTASZ
Bloodline|E.Cullen
Fiksi PenggemarTiana nie zdawała sobie sprawy, że przybywając do miasteczka Froks wypełni swoje przeznaczenie. Lub Gdzie w miasteczku Forks Tiana Gerard znajduje miłość i dom u boku siedmiu wampirów i dowiaduje się co jest jej przeznaczone.