06

957 48 5
                                    

Wygłupiałam się z Emmettem rzucając w siebie niektórymi ścinkami sałaty. Alice i Jasper zmyli się na szybki spacer po okolicy, Esme i Carlisle smażyli mięso, a Rosalie po prostu trzymała miskę z sałatą. 

- Emmett nie.. - śmieję się kiedy liść sałaty uderza o moją twarz z plaskiem. Zdejmuję go z twarzy i przemywam pod bieżącą wodą by zacząć go kroić po lekkim osuszeniu z wody. 

Gdzieś w połowie moja rozmowa z Esmee i Carlislem poszła w niepamięć i zachowywaliśmy się jakbyśmy byli od dawna rodziną. Zaśmiałam się kiedy Emmett zrobił smutną minę gdy po raz kolejny nie odpowiedziałam na jego zaczepki i po prostu robiłam to co miałam robić. 

- Przyjechali. - mówi niezadowolona Rosalie na co posyłam jej krótkie spojrzenie. 

- Dlaczego tak bardzo nie lubisz Belli? - pytam ciekawie na co spogląda na mnie zaskoczona. 

- Grzebie tam gdzie nie trzeba Ti. - kiwam głową i spoglądam na sałatę na mojej desce. 

- A każda rodzina ma jakiś sekret. 

- Taak, zdaję sobie z tego sprawę. - przytakuję i spoglądam na wejście gdzie stoi lekko wkurzona Bella i zaskoczony Edward. Esmee wyszła naprzeciwko pary z czułym uśmiechem na twarzy, a Carlisle dołączył do niej.

- Bello to moja mama pod każdym względem Esmee. A to Carlisle którego na pewno znasz ze szpitala. - dziewczyna Swan kiwa głową i uśmiecha się niezręcznie. - Emmetta i Rosalie znasz tak samo jak Tianę? - lekkie ukłucie w brzuchu kiedy chyba zapomniał mojego imienia. 

- Tiana. - przytakuję i posyłam obojgu lekki uśmiech. 

- Bello robimy dla ciebie i Tiany coś do jedzenia. - uśmiecha się Esmee, a ja w tym czasie sięgam po trochę sałaty i rzucam nią w niczego nie spodziewającego się czarnowłosego. 

- Ty mała.. - mamrocze na co wywracam oczami i śmieję się pod nosem. Na ziemię sprowadziło mnie tłuczenie szkła, przez co spojrzałam na Rosalie. Blondynka patrzyła w szoku na swoje dłonie, a później oskarżająco na Edwarda. 

- Po prostu ignoruj Rosalie.. - mówi na co wywracam oczami i ostrożnie podchodzę do blondynki. Gładzę plecy blondynki i posyłam jej szeroki uśmiech. 

- Bello. - spoglądam na Alice wchodzącą do pokoju z balkonu i posyłam promienny uśmiech do niej i Jaspera. Kiedy dziewczyna blondyna przytula Bellę, wampir podchodzi do mnie i zarzuca ramię na moje ramiona posyłając mi szeroki uśmiech który odwzajemniam. 

- Jesteś dobry? - pytam szeptem i uśmiecham się kiedy wysuwa przede mnie kilka stokrotek. - Są piękne! - podskakuję zadowolona i całuję policzek blondyna, który śmieje się i klepie mnie po ramieniu. 

Spoglądam na Edwarda patrzącego na mnie ze złością w oczach? Okej nie wiem co zrobiłam ale czuję się źle. 

- Chodź pokażę ci resztę domu. - mówi Edward do Belli nie odwracając ode mnie spojrzenia. Czując się nieswojo przełykam ślinę, a moje policzki zaczynają barwić się na różowo. Kiedy oboje znikają z pomieszczenia Alice podaje Rosalie zmiotkę. 

~*~

- Oszukiwałeś! - krzyczę kiedy po raz kolejny Emmett wygrał w Mario Card. - Jesteś tak wielkim oszustem! 

- Jasper nim jest. - wywracam oczami i spoglądam na rozbawioną Rosalie. 

- Rosie Emmett oszukuje. - skarżę się odkładając pada i podchodzę do blondynki, która wyciąga ramiona w moją stronę. Siadam na jej kolanach z szerokim uśmiechem i czuję jak jej ramiona obejmują moje ciało w bezpieczny sposób.

- Hej też chcę uścisk! - krzyczy na nas czarnowłosy. 

- Dostają go tylko przegrani. - mówi Rose z uśmiechem na twarzy. Wystawiam język w stronę czarnowłosego i chichoczę kiedy dąsa się na nas. 

- Możemy dołączyć? - spoglądam na Bellę i Edwarda wchodzących do salonu. Wzruszam ramionami na ich pytanie i mocniej wtulam się w ramiona Rose.

- Siadajcie. - mówi Esmee na co uśmiecham się do niej i spoglądam na Emmetta. Kiedy zaczyna grać radio uśmiecham się rozmarzona i kołyszę w ramionach blondynki. 

Kiedy po pokoju roznosi się dźwięk dzwonka telefonu podrywam się na nogi. Sięgam po telefon ze stolika i spoglądając na ekran marszczę brwi. 

- Tak mamo? - marszczę brwi i kiedy słyszę jej spanikowany głos.- Mamo? Co się dzieje? 

- Po prostu przyjedź do domu skarbie. - prosi na co wzdycham zirytowana i spoglądam na Rosalie. 

- Niedługo powinnam być. - rozłączam się i spoglądam na Rose, która kiwa głową. 

- Chodźmy. - uśmiecham się przepraszająco do Esmee i Carlisle'a. 

- Dziękuję wam za gościnę i jedzenie. - ściskam Esmee i z ciepłym uśmiechem żegnam się z jej mężem. - Widzimy się w szkole. - całuję policzki Alice i Jaspera, a do Edwarda posyłam lekki uśmiech, którego nie odwzajemnia. 

- Chodź mała. - spoglądam na Emmetta i podbiegam do niego wskakując na jego plecy gdy odwraca się do mnie plecami. Chichoczę kiedy łapie moje uda i podrzuca by poprawić uścisk. - Naprzód koniu! 

- Tak jest madame. - w pośpiesznym tempie zbiega schodami na co z moich ust wydobywa się głośny pisk i zaraz za tym śmiech. 

- Emmett głupku! - śmieje się Rosalie. 

~*~

- Wejść z tobą? - spoglądam na Rosalie kiedy zatrzymujemy się pod domem i kręcę głową. 

- Nie trzeba i tak już spędziliście ze mną sporo czasu. - uśmiecham się i wciskam twarz między przednie siedzenia. - Miłej reszty dnia. - całuję Rose i Emmetta w policzki i wyskakuję z samochodu. Szybkim krokiem ruszam do domu, gdy krople wody spadają z nieba. 

- Ti? - słysząc głos mamy z salonu zamykam za sobą drzwi. 

- To ja mamu..- urywam kiedy staję w wejściu do salonu i widzę mężczyznę przede mną. - Mamo? - czuję jak w moich oczach pojawiają się łzy. 

- Kochanie..- kręcę głową gdy mój ojciec zbliża się do przodu. 

- Nie zbliżaj się do mnie. - warczę na co zatrzymuje się w miejscu. - Co on tu robi mamo? 

- Chce nam coś powiedzieć skarbie. - gorączkowo kręcę głową i cofam się do tyłu. 

- Wiem że to może być szok ale chcę cię chronić przed Cullenami. - prycham na jego słowa. - Księżniczko proszę..

- Prosisz? Ty masz czelność prosić mnie o cokolwiek? Wynoś się stąd! - krzyczę wskazując na drzwi. - Nie było cię! Nie było cię całe moje życie! Odkąd miałam dziesięć lat, a teraz pojawiasz się i...- urywam gdy moim ciałem wstrząsa szloch. - Czekałam na ciebie przez lata, ale nie przyszedłeś. Odszedłeś od nas! Zostawiłeś nas same! - łzy spływają po moich policzkach. - Nie masz czego tu szukać! 

-  Chciałem cię chronić Tiana! - krzyczy na co kręcę głową. 

- Nie chcę twojej pieprzonej ochrony! Nie chcę i nie potrzebuje! Chciałam tylko by mój tata..- urywam wycierając łzy z policzków. - ..by mój tata był przy mnie i mnie kochał. Ale ciebie tam nie było. Nigdy cię nie było. Więc zniknij tak jak wtedy gdy miałam dziesięć lat i nie wracaj bo świetnie nam się żyje bez ciebie. - pociągam nosem i wpatruję się w oczy mojego ojca. 

Wpatrujemy się w siebie przez chwilę, aż w końcu znika z domu w ekspresowym tempie którego nawet ja przez chwilę nie mogę pojąć. Wybucham płaczem patrząc na otwarte drzwi na oścież i upadam na kolana, chwilę później czuję ramiona owinięte wokoło mnie i tulące do piersi. 

Bloodline|E.CullenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz