Przez kilka dni widywałam mojego ojca w kilku miejscach ale przelotem. Byłam wdzięczna, że nie zbliżał się do mnie i utrzymywał dystans. Ale ilekroć go widziałam czułam jak moje serce popada w rozpacz i wspomnienia z siedmiu lat wstecz powracają tworząc w sercu ogromną dziurę.
Siedziałam na lekcji historii z Jasperem, śmialiśmy się oczekując nauczyciela. Chłopak miał dziś dobry humor więc opowiadał żarty śmiejąc się głośno przez co niektórzy uczniowie rzucali nam zdenerwowane spojrzenia że przerywamy im rozmowy.
- Witam klaso. - zastygam w miejscu słysząc znajomy głos - unoszę wzrok i spoglądam prosto w niebieskie oczy mojego ojca.
Niema kurwa mowy!
- Jestem nowym nauczycielem historii, Damien Gerard. - zaciskam pięści czując jak ogarnia mnie złość. - Powiecie mi na czym skończyliśmy? Tiano? - pyta patrząc na mnie z uśmiechem na twarzy.
- Nad tym, ludzie znikają z naszego życia i nie wracają. - uśmiecham się sztucznie na co kręci głową.
- Na wojnie secesyjnej. - mówi dziewczyna z przodu w zamian otrzymując uśmiech od mojego ojca.
- Dziękuję..- marszczy brwi patrząc na dziewczynę.
- Jessica. - dziewczyna uśmiecha się na co ten kiwa głową. Kręcę głową wstając z miejsca i zabierając swoje rzeczy, szybkim krokiem wychodzę z klasy nawet nie odwracając się do wołającego mnie mężczyzny.
- Tiano zaczekaj! - krzyczy wybiegając za mną, czując jak odwraca mnie w swoją stronę wyrywam dłoń z uścisku i posyłam mu wkurzone spojrzenie. - Posłuchaj..
- Nie to ty posłuchaj. Mówiłam ci byś dał mi spokój! Byś odszedł jak osiem lat temu, ale nie zrobiłeś tego. Nie potrzebuje cię w moim życiu! Mama cię nie potrzebuje! - krzyczę uderzając go w klatkę piersiową. - Kiedy to w końcu dotrze do twojego mózgu, co?
- Księżniczko musisz wiedzieć..- urywam zanim powie coś jeszcze.
- Nie mów tak do mnie. - warczę na co kiwa głową. - Nie muszę wiedzieć kolejnych twoich kłamstw. Kłamałeś, że mnie kochasz. - łzy zbierają się w moich oczach.
- Nie..
- Słyszałam jak tamtego dnia mówiłeś mamie o tym, że nie możesz już udawać. Że nie możesz patrzeć jak oddalam was od siebie i jak bardzo udajesz, że najmniejsze rzeczy jakie robię cię uszczęśliwiają. - łzy spływają po moich policzkach. - Kłamałeś, gdy mówiłeś mi kocham cię.. a później kiedy odchodziłeś powiedziałeś mi to! Kłamałeś mi w żywe oczy! - unoszę głos.
- Musiałem to powiedzieć Ti.. - kręcę głową i cofam się do tyłu. - Kocham was i chcę być w waszym życiu! Chcę być znów twoim ojcem i..
- Nie..- przerywam mu. - Nie.. Nie jesteś i nie będziesz już nigdy moim ojcem. Mój ojciec umarł siedem lat temu i tego się będę trzymała. - odwracam się i wybiegam ze szkoły najszybciej jak mogę.
~*~
Wytarłam policzki spoglądając na Rosalie podchodzącą w moją stronę, zaraz obok niej szedł Emmett z parasolką w dłoniach. Szloch wstrząsnął moim ciałem gdy skubałam skórki chcąc odciągnąć uwagę od mojego płaczu lub czegokolwiek.
Czułam jak ktoś siada obok mnie, a przed sobą widziałam kolana Rosalie kiedy kucnęła przede mną. Przez chwilę milczeliśmy gdy każde z nas układało sobie wszystko w głowie, lub jak ja wbijając kolejny wymyślony sztylet prosto w klatkę piersiową moje ojca.
- Ti..? - delikatny szept Rosalie sprowadza mnie na ziemię. Kiedy spoglądam w złote oczy dziewczyny moje oczy znów zaczynają łzawić, jednak nie pozwalam żadnej z nich wypłynąć. - Wiemy co się stało na historii.
- Zapewne cała szkoła wie, co? - pytam na co blondynka ledwo zauważalnie kiwa głową. Parskam cicho śmiechem i z niedowierzaniem załzawionymi oczami patrzę na moje dłonie. - Wrócił.. kiedy już go nie potrzebuje tak po prostu wrócił i..
- Spokojnie Ti.. nie musisz mówić jeśli nie chcesz. - mówi Emmett łapiąc moje dłonie i ściskając je delikatnie w swojej.
- Miałam dziesięć lat i usłyszałam jak się kłócą - moi rodzice. Mama prosiła, błagała płacząc by wszystko przemyślał, ale on był nieugięty. Powiedział, że "Nie mogę tak dłużej żyć Freyo, nie umiem już udawać, że cieszą mnie jej głupie rysunki lub to jak uczy się jazdy na wrotkach. Nie umiem już mówić jej że ją kocham, to dla mnie jak wypicie werbeny! Musisz wybrać, albo ja.. albo ona kochanie." I on tak po prostu odszedł, przed tym patrząc mi w oczy i kłamiąc, że mnie kocha. - łzy spływają po moich policzkach, chłodna dłoń Rosalie wyciera moje łzy. - Czekałam na niego, błagałam Boga by w końcu sprowadził go do domu ale tak się nie stało. A teraz gdy to zrobił żałuję, że modliłam się o to kiedykolwiek w moim życiu. - czuję dwie pary ramion obejmujące mnie.
- Masz nas Ti. - szepcze Rosalie na co kiwam głową obejmując ją mocniej ramionami. - Nigdy cię nie zostawimy, obiecuję. - mówi na co pociągam nosem.
- Jesteś naszą młodszą siostrzyczką! Nie pozbędziesz się nas tak szybko! A przynajmniej nie mnie bo mamy jeszcze pełno gier video i musze rozgnieść cię jak robaka. - chichoczę na jego słowa i opieram głowę o jego ramię. - Zawsze będziesz miała nas na ogonie Ti, to się nie zmieni nawet za sto lat.
- Co ja bym bez was zrobiła? - pytam kiedy odsuwamy się od siebie.
- Użalała nad swoim okropnym życiem. - Rosalie wzrusza ramionami i uśmiecha się do mnie promiennie.
~*~
- Chodź podwieziemy cię do domu. - proponuje Rosalie na co kiwam głową, ramię Emmetta zarzucone na moje ramiona przyciągnęło mnie bliżej niego. Szliśmy w stronę jeepa czarnowłosego, a oczy wszystkich po prostu wypalały mi dziury w plecach.
- Ti? - unoszę wzrok na Jaspera i podbiegam do niego jak najszybciej mogę. Ramiona blondyna i jego dziewczyny obejmując mnie w ciepły uścisk, a uczucie smutku znika od razu gdy blondyn układa swoje dłonie na moich plecach.
Niedaleko widziałam Edwarda patrzącego na mnie ze smutkiem w oczach. Posłałam mu delikatny uśmiech, który odwzajemnił i odwróciłam wzrok jak tylko Bella podbiegła do niego i wtuliła się w jego ramiona.
- Wasz brat jest bardzo skomplikowany. - podsumowuje wychodząc z ramion Cullenów. - Raz patrzy na mnie jakby chciał mnie zabić a za chwilę uśmiecha się.
- To cały Edward. - uśmiecha się Alice i spoglądam na Rosalie.
- Odwieziemy Ti do domu. - mówi Rosalie na co dziewczyna o wyglądzie chochlika całuje mój policzek i razem ze swoim partnerem odchodzą do ich auta.
- Chodź Ti. - mówi Emmett kierując się do jeepa.
- Siedzę z przodu! - krzyczę nim Rosalie zdąży się odezwać i pędzę na przednie siedzenie. - Wreszcie wygrałam! - piszczę podekscytowana robiąc taniec zwycięstwa. - O tak! - poruszam ramionami jakbym mieszała coś przede mną w powietrzu.
- Wsiadaj do auta! - śmieje się Emmett na co wskakuję na przednie siedzenie. Odjeżdzając spoglądam na rozbawionego Edwarda i oburzoną Bellę wbijającą we mnie sztylety oczami.
CZYTASZ
Bloodline|E.Cullen
FanfictionTiana nie zdawała sobie sprawy, że przybywając do miasteczka Froks wypełni swoje przeznaczenie. Lub Gdzie w miasteczku Forks Tiana Gerard znajduje miłość i dom u boku siedmiu wampirów i dowiaduje się co jest jej przeznaczone.