Dojeżdżając do Voltery zaciskałam dłonie w pięści, moje serce galopowało w klatce piersiowej z niesamowitą siłą. Całą drogę do Włoch milczałam mimo iż Alice próbowała mnie zagadywać.
Jeszcze wspomnę, że ukradła samochód! Kto robi coś takiego?!
W sumie to głupie pytanie bo przecież na świecie jest pełno złodziei samochodów, ale kurcze! Każdy wie o co mi chodzi.
- Co tu się dzieje? - pytam rozglądając się po tłumie ludzi ubranym na czerwono z flagami.
- Święto upamiętniające wygnanie wampirów z miasta. - wzdycham na jej niejasną odpowiedź. - Święto świętego Marka.
- Jeśli dobrze rozumiem składają hołd facetowi który wygonił wampiry z miasta, a później sam nim się stał? - kiwam głową i lecę do przodu w ostatniej chwili wyciągając dłonie przed siebie by nie uderzyć głową o deskę rozdzielczą auta.
- Nie przejadę dalej.
- Czyli co? - pytam na co spogląda na mnie.
- Musisz pobiec pod wieżę zegarową. - wzdycham i kiwam głową. Wysiadam z auta i ruszam w stronę jednej z uliczek. Biegnę przez dłuższą chwilę co i rusz zatrzymując się w uliczkach i kiedy zauważam fontannę, a za nią wieżę zegarową ruszam pędem w tamtą stronę.
- To tak jakbyś uciekała. - szepcze do siebie i ruszam biegiem w stronę wieży po drodze taranując kilku ludzi ubranych na czerwono. Dobiegam do fontanny i przystaję opierając się o nią dłońmi i łapiąc głębokie wdechy. Unoszę wzrok na wejście do wieży zegarowej i cóż moje serce zamiera dostrzegając Edwarda, który coraz bardziej zbliża się do światła słonecznego.
Może teraz zachowuje się jak dzikus, ale przebiegam przez fontannę pełną wody i o mało się nie przewracając biegnę w stronę Edwarda.
- Edwardzie nie! - krzyczę wbiegając w niego kiedy jego but łapał promienie słońca.
- Niebo. - szepcze na co z niedowierzaniem wywracam oczami.
- Cofnij się do diabła do tyłu! - wydzieram się na niego na co otwiera oczy i wpatruje się we mnie zaskoczony. - Do środka! - ze mną w ramionach wpada do środka i przyciska swoje usta do moich.
Kilka chwil zajmuje mi nim zdrowy rozsądek powraca do mojej głowy i zeskakuję z Cullena rozłączając nasze usta i ciała.
- Co sobie do diabła myślałeś co? - wydzieram się na niego na co przygląda mi się z uwagą.
- Przyjechałaś by mnie ratować. - mówi ucieszony na co w moich oczach stają łzy.
- Nie wyobrażaj sobie zbyt wiele.
- Jesteś moim wszystkim Tiano.- kręcę głową na jego słowa i oskarżycielsko wskazuję na niego palcem.
- Nie waż się tak mówić! Zostawiłeś mnie! Zostawiłeś i zostawiła mnie też Rosalie! I Emmett! Och i Jasper! Wszyscy odeszliście i zostawiliście mnie ze złamanym sercem! Kiedy w końcu miałam małą nadzieję by o was zapomnieć pojawiła się Alice! - wydzieram się nie patrząc na to czy ktoś nas słucha.
- Tiano ja.. - kręcę głową i unoszę dłoń do góry chcąc go spoliczkować. Jednak kiedy nie mogę wykonać żadnego ruchu po prostu zaciskam dłoń w pięść przyciskam ją do czoła. - Rozumiem, że jesteś zła.
- Zła? Ja nie jestem zła. Jestem wściekła! Powinieneś wiedzieć co ze mną zrobiłeś! Złamałeś mnie i moje serce! Przez miesiące nie wychodziłam z domu.. ba nie wychodziłam z pokoju! Nie jadłam! Byłam wrakiem samej siebie! Wyglądałam jak śmierć i tylko dzięki mamie, Chaliemu i Angeli wciąż żyję i oddycham! - uderzam w jego klatę piersiową. - Zostawiliście mnie! Wszyscy i nie myśleliście, że mogę przez to cierpieć!? Jesteście tak bardzo samolubni!
- Tiano jesteś dla mnie wszystkim. - patrzy na mnie błagającym spojrzeniem.
- Ale ty dla mnie już nie! - kłamię patrząc mu prosto w oczy. Cóż oboje wiemy, że kłamię jednak kiedy chce coś powiedzieć kręcę głową i odwracam się do niego tyłem chcąc ruszyć w głąb wieży, jednak przystaję widząc przed sobą dwoje masywnych wampirów. Cofam się w tył wpadając w klatkę piersiową Cullena jednak zaraz od razu wyswobadzam się z jego ramion.
- Aro cię oczekuje. - mówi jeden z nich przenosząc wzrok na mnie.
- Tiano czemu nie pójdziesz cieszyć się festynem? - pyta Edward na co kiwam głową i już mam ruszyć w tamtą stronę jednak zamieram kiedy drugi z nich zabiera głos.
- Ona idzie z nami. - mówi drugi na co moje oczy rozszerzają się ze zdenerwowania.
- Idź do diabła. - mówi Edward na co chowam dłonie do kieszeni bluzy. Słysząc wyłamywanie zamka spoglądam w tamtą stronę i normalnie oddycham z ulgą gdy dostrzegam Alice.
- Chłopcy to festiwal. Nie chcemy robić widowiska. - mówi zdejmując szalik z głowy i okulary przeciwsłoneczne.
- Oczywiście, że nie. - mówi ten wyższy i obserwuję jak zbliża się do nas dziewczyna.
- Dosyć. - mówi na co każdy z wampirów po prostu opuszcza głowę w dół.
- Jane. - marszczę brwi na zachowanie wszystkich.
- Aro kazał sprawdzić co was zatrzymuje. - mówi blondynka i bez dalszych słów rusza w stronę skąd przyszła. Czując dłoń Edwarda łapiącą moją już mam się wyrwać kiedy dłoń Alice łapie moje ramię.
- Po prostu rób co mówią. - kiwam głową i zaciskając zęby ruszam za wszystkimi, a już szczególnie za blondynką. Zaciskam wargi kiedy jako druga schodzę po krętych schodach i wolną dłoń zaciskam w pięść.
- Nie bój się. - prycham na słowa Edwarda i spoglądam na niego.
- Ty się niby nie boisz. - drwię cicho.
- Nie. - wywracam oczami i słyszę z tyłu drwinę któregoś z wampirów. Kiedy wsiadamy do windy zaciskam pięści czując dłoń Alice łapiącą moje ramię.
- To boli! - syczę do niej na co spogląda na mnie przepraszająco i puszcza mnie. Rozmasowuję bolące miejsce drugą dłonią i spoglądam na blond włosy wampirzycy. - Hej masz piękne włosy! - mówię do niej wciskając głowę obok jej.
- Wiem. - kiwam głową oblizując usta i cofając się na moje miejsce. Reszta podróży na dół mija mi zaskakująco szybko za co dziękuję bo wzrok dwóch wampirów za mną wlepiających czerwone gały w moją osobę były irytujące.
Kiedy wysiadamy na odpowiednim piętrze wita nas kobieta. Uśmiecham się do niej i kiwam głową na powitanie wciąż kierując się za blondynką.
- Jest człowiekiem. - podsumowuję na co Alice kiwa głową. - Będzie jedną z was?
- Będzie - zapewnia niższy z mężczyzn na co kiwam głową.
- Lub deserem. - moje serce delikatnie przyśpiesza na jej słowa. Kiedy blondynka otwiera drzwi moje serce zamiera. Sala tronowa? O ile tak to się nazywa wygląda pięknie! Rozglądam się dookoła odgradzając od siebie jakie kol wiek dźwięki i po prostu rozglądam się dookoła.

CZYTASZ
Bloodline|E.Cullen
FanfictionTiana nie zdawała sobie sprawy, że przybywając do miasteczka Froks wypełni swoje przeznaczenie. Lub Gdzie w miasteczku Forks Tiana Gerard znajduje miłość i dom u boku siedmiu wampirów i dowiaduje się co jest jej przeznaczone.