32

555 38 0
                                    

Dojeżdżając do Voltery zaciskałam dłonie w pięści, moje serce galopowało w klatce piersiowej z niesamowitą siłą. Całą drogę do Włoch milczałam mimo iż Alice próbowała mnie zagadywać. 

Jeszcze wspomnę, że ukradła samochód! Kto robi coś takiego?! 

W sumie to głupie pytanie bo przecież na świecie jest pełno złodziei samochodów, ale kurcze! Każdy wie o co mi chodzi. 

- Co tu się dzieje? - pytam rozglądając się po tłumie ludzi ubranym na czerwono z flagami. 

- Święto upamiętniające wygnanie wampirów z miasta. - wzdycham na jej niejasną odpowiedź. - Święto świętego Marka. 

- Jeśli dobrze rozumiem składają hołd facetowi który wygonił wampiry z miasta, a później sam nim się stał? - kiwam głową i lecę do przodu w ostatniej chwili wyciągając dłonie przed siebie by nie uderzyć głową o deskę rozdzielczą auta. 

- Nie przejadę dalej. 

- Czyli co? - pytam na co spogląda na mnie. 

- Musisz pobiec pod wieżę zegarową. - wzdycham i kiwam głową. Wysiadam z auta i ruszam w stronę jednej z uliczek. Biegnę przez dłuższą chwilę co i rusz zatrzymując się w uliczkach i kiedy zauważam fontannę, a za nią wieżę zegarową ruszam pędem w tamtą stronę. 

- To tak jakbyś uciekała. - szepcze do siebie i ruszam biegiem w stronę wieży po drodze taranując kilku ludzi ubranych na czerwono. Dobiegam do fontanny i przystaję opierając się o nią dłońmi i łapiąc głębokie wdechy. Unoszę wzrok na wejście do wieży zegarowej i cóż moje serce zamiera dostrzegając Edwarda, który coraz bardziej zbliża się do światła słonecznego. 

Może teraz zachowuje się jak dzikus, ale przebiegam przez fontannę pełną wody i o mało się nie przewracając biegnę w stronę Edwarda. 

- Edwardzie nie! - krzyczę wbiegając w niego kiedy jego but łapał promienie słońca. 

- Niebo. - szepcze na co z niedowierzaniem wywracam oczami. 

- Cofnij się do diabła do tyłu! - wydzieram się na niego na co otwiera oczy i wpatruje się we mnie zaskoczony. - Do środka! - ze mną w ramionach wpada do środka i przyciska swoje usta do moich. 

Kilka chwil zajmuje mi nim zdrowy rozsądek powraca do mojej głowy i zeskakuję z Cullena rozłączając nasze usta i ciała. 

- Co sobie do diabła myślałeś co? - wydzieram się na niego na co przygląda mi się z uwagą. 

- Przyjechałaś by mnie ratować. - mówi ucieszony na co w moich oczach stają łzy. 

- Nie wyobrażaj sobie zbyt wiele. 

- Jesteś moim wszystkim Tiano.- kręcę głową na jego słowa i oskarżycielsko wskazuję na niego palcem. 

- Nie waż się tak mówić! Zostawiłeś mnie! Zostawiłeś i zostawiła mnie też Rosalie! I Emmett! Och i Jasper! Wszyscy odeszliście i zostawiliście mnie ze złamanym sercem! Kiedy w końcu miałam małą nadzieję by o was zapomnieć pojawiła się Alice! - wydzieram się nie patrząc na to czy ktoś nas słucha. 

- Tiano ja.. - kręcę głową i unoszę dłoń do góry chcąc go spoliczkować. Jednak kiedy nie mogę wykonać żadnego ruchu po prostu zaciskam dłoń w pięść przyciskam ją do czoła. - Rozumiem, że jesteś zła.

- Zła? Ja nie jestem zła. Jestem wściekła! Powinieneś wiedzieć co ze mną zrobiłeś! Złamałeś mnie i moje serce! Przez miesiące nie wychodziłam z domu.. ba nie wychodziłam z pokoju! Nie jadłam! Byłam wrakiem samej siebie! Wyglądałam jak śmierć i tylko dzięki mamie, Chaliemu i Angeli wciąż żyję i oddycham! - uderzam w jego klatę piersiową. - Zostawiliście mnie! Wszyscy i nie myśleliście, że mogę przez to cierpieć!? Jesteście tak bardzo samolubni! 

- Tiano jesteś dla mnie wszystkim. - patrzy na mnie błagającym spojrzeniem.

- Ale ty dla mnie już nie! - kłamię patrząc mu prosto w oczy. Cóż oboje wiemy, że kłamię jednak kiedy chce coś powiedzieć kręcę głową i odwracam się do niego tyłem chcąc ruszyć w głąb wieży, jednak przystaję widząc przed sobą dwoje masywnych wampirów. Cofam się w tył wpadając w klatkę piersiową Cullena jednak zaraz od razu wyswobadzam się z jego ramion. 

- Aro cię oczekuje. - mówi jeden z nich przenosząc wzrok na mnie. 

- Tiano czemu nie pójdziesz cieszyć się festynem? - pyta Edward na co kiwam głową i już mam ruszyć w tamtą stronę jednak zamieram kiedy drugi z nich zabiera głos. 

- Ona idzie z nami. - mówi drugi na co moje oczy rozszerzają się ze zdenerwowania. 

- Idź do diabła. - mówi Edward na co chowam dłonie do kieszeni bluzy. Słysząc wyłamywanie zamka spoglądam w tamtą stronę i normalnie oddycham z ulgą gdy dostrzegam Alice. 

- Chłopcy to festiwal. Nie chcemy robić widowiska. - mówi zdejmując szalik z głowy i okulary przeciwsłoneczne. 

 - Oczywiście, że nie. - mówi ten wyższy i obserwuję jak zbliża się do nas dziewczyna. 

- Dosyć. - mówi na co każdy z wampirów po prostu opuszcza głowę w dół. 

- Jane. - marszczę brwi na zachowanie wszystkich. 

- Aro kazał sprawdzić co was zatrzymuje. - mówi blondynka i bez dalszych słów rusza w stronę skąd przyszła. Czując dłoń Edwarda łapiącą moją już mam się wyrwać kiedy dłoń Alice łapie moje ramię. 

- Po prostu rób co mówią. - kiwam głową i zaciskając zęby ruszam za wszystkimi, a już szczególnie za blondynką. Zaciskam wargi kiedy jako druga schodzę po krętych schodach i wolną dłoń zaciskam w pięść. 

- Nie bój się. - prycham na słowa Edwarda i spoglądam na niego. 

- Ty się niby nie boisz. - drwię cicho.

- Nie. - wywracam oczami i słyszę z tyłu drwinę któregoś z wampirów. Kiedy wsiadamy do windy zaciskam pięści czując dłoń Alice łapiącą moje ramię. 

- To boli! - syczę do niej na co spogląda na mnie przepraszająco i puszcza mnie. Rozmasowuję bolące miejsce drugą dłonią i spoglądam na blond włosy wampirzycy. - Hej masz piękne włosy! - mówię do niej wciskając głowę obok jej. 

- Wiem. - kiwam głową oblizując usta i cofając się na moje miejsce. Reszta podróży na dół mija mi zaskakująco szybko za co dziękuję bo wzrok dwóch wampirów za mną wlepiających czerwone gały w moją osobę były irytujące. 

Kiedy wysiadamy na odpowiednim piętrze wita nas kobieta. Uśmiecham się do niej i kiwam głową na powitanie wciąż kierując się za blondynką. 

- Jest człowiekiem. - podsumowuję na co Alice kiwa głową. - Będzie jedną z was? 

- Będzie - zapewnia niższy z mężczyzn na co kiwam głową.

- Lub deserem. - moje serce delikatnie przyśpiesza na jej słowa. Kiedy blondynka otwiera drzwi moje serce zamiera. Sala tronowa? O ile tak to się nazywa wygląda pięknie! Rozglądam się dookoła odgradzając od siebie jakie kol wiek dźwięki i po prostu rozglądam się dookoła. 

Bloodline|E.CullenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz