31

502 36 2
                                    

Zamknęłam drzwi i skierowałam się w stronę klifów, Angela spędza czas z Jacobem, Embry i reszta polują na Victorię. Mama i Charlie wyjechali na kilka dni do Nowego Orleanu do taty by z nim porozmawiać. 

Zacisnęłam szczękę czując lekki powiew wiatru i mocniej objęłam się kurtką by się ogrzać. Przechodząc obok klifów uśmiechnęłam się i skierowałam w tamtą stronę. Westchnęłam głęboko czując świeży powiew bryzy i zbliżyłam się kilka kroków do urwiska. 

Uniosłam twarz w górę i kilka promyków słońca padło na moją twarz. Uśmiechnęłam się delikatnie i wyjęłam telefon z kieszeni, zrobiłam kilka zdjęć i schowałam telefon do kieszeni kurtki. Wycofałam się kiedy usłyszałam jak półka na której soję wydaje z siebie dziwny dźwięk. 

- Co d.. - krzyknęłam przerażona kiedy półka zerwała się spadając w dół, a ja razem z nią. Wszystkie wspomnienia przeleciały mi przed oczami i zamknęłam oczy kiedy wpadłam prosto pod wodę.

Wypłynęłam na górę najszybciej jak mogłam. Złapałam powietrze najszybciej jak mogłam i starałam się jak najszybciej podążać w stronę brzegu. Jednak nie było to takie prosto przez wiatr który stwarzał coraz to nowsze fale. 

Spojrzałam w tył przez ramię i krzyknęłam przerażona w momencie gdy wielka fala zakryła mnie sobą. Szamotałam się w wodzie chcąc walczyć z prądem wody by wypłynąć na powierzchnię jednak kiedy mi się to nie udało i spojrzałam przed siebie moje przerażenie wzrosło. 

Cofałam się do tyłu patrząc na czerwony kształt płynący prosto na mnie. Powietrze ulotniło się z moich ust kiedy z impretem uderzyłam o półkę skalną zaraz za moimi plecami. Zaczęłam opadać w dół otępiała od uderzenia w półkę. 

Im bardziej w dół płynęłam tym bardziej widziałam czyjąś postać pojawiającą się obok mnie. Spojrzałam w bok prosto na Edwarda i gdybym nie była w morzu zapewne bym płakała. Edward patrzył na mnie ze smutkiem w złotych oczach. 

Zanim odpłynęłam poczułam czyjąś dłoń łapiącą moje ramię i wyciągające mnie w górę. 

~*~

- C'mon Tiana, obudź się. - czułam jak ktoś naciska na moją klatkę piersiową, i głos podobny do Embry'ego. Przechyliłam się na bok wypluwając wodę z ust i uniosłam wzrok. Moje oczy spotkały się z oczami Sama, który wpatrywał się we mnie smutno. 

- Nic jej nie będzie. - mówi Sam i uśmiecha się w naszą stronę. - Zabierz ją do domu Embry. 

- Chodźmy Tiano. - mówi wspomniany chłopiec po czym z jego pomocą podnoszę się z piasku. Obejmując się ramionami trochę mocniej wtulam się w bok wilka i ruszam w stronę auta niedaleko. 

~*~

- Tutaj jest plus dwadzieścia pięć stopni. - parskam kiedy Embry przerywa ciszę panującą w samochodzie. - Och no dawaj! Kiedyś lubiłaś moje uściski. - mój uśmiech opada kiedy mówi te słowa. 

- Tak, zanim odszedłeś. - szepcze ale mimo to przysuwam się do niego i wtulam w jego bok. Udaje, że nie widzę jego uśmieszku pod nosem i po prostu wpatruję w przednią szybę. 

- Przepraszam za to co się między nami stało. - wzdycham na jego słowa i kiwam głową. - Mówię poważnie Ti, to było pod wpływem emocji. 

- W porządku Embry. - uśmiecham się delikatnie i wzdycham kiedy zatrzymujemy się przed moim domem. Sięgam za klamkę uchylając delikatnie drzwi pojazdu. - Dziękuję za opiekę i do zobaczenia niedługo. - już mam wysiąść kiedy dłoń Embry'ego zaciska się na moim ramieniu. - Co do..?

- Ktoś tu jest. - mówi wpatrując się w dom. Marszczę brwi zbliżając się do chłopaka i zastygam w miejscu kiedy warczy pod nosem. - Wampir. 

- Co? - szepcze rozglądając się dookoła i kiedy zauważam znajomy mi samochód zbliżam się do drzwi. - To Cullenowie. - wysiadam z samochodu i mimo sprzeciwu wilka wysiadam z auta. 

- Tiano wracaj! Jeśli to oni to nie mogę cię tu chronić. - wzdycham spoglądając na chłopaka i posyłam mu blady uśmiech. 

- W porządku Embry. - kiwam głową i przytulam się do chłopaka. - Wracaj do La Push dam radę. - uśmiecham się i szybko wyswobadzam z ramion wilka. - Uważaj na siebie. - szybko wbiegam po schodach słysząc za sobą zbolały krzyk Embry'ego. 

Wchodzę do środka i rzucam klucze na szafkę przy wejściu. Przeczesuję dłońmi wilgotne włosy i wchodzę do salonu. Krzyczę zaskoczona kiedy przede mną pojawiają się złote oczy i odskakuję do tyłu. 

- Alice? - zaskoczona wampirzyca wpatruje się we mnie wielkimi oczami. - Co tu robisz? Myślałam, że wyjechaliście. - odwracam się ruszając w stronę kuchni. 

- Możesz mi powiedzieć jak żyjesz? - pyta idąc za mną, wywracam oczami na jej słowa i zatrzymuję w pół kroku. - Tiano! Widziałam jak skaczesz z klifu!

- Nie skoczyłam! - krzyczę w obronie i włączam wodę na herbatę. - Półka się oberwała! A stałam na niej i wpadłam do wody! Embry..! Embry mi pomógł. - mówię na co kiwa głową i wącha powietrze. 

- Co to za zapach mokrego psa? - pyta na co wywracam oczami i sięgam po kubek z szafki. 

- To ja. Embry jest wilkołakiem. - wzruszam ramionami słysząc jej sapnięcie. - Zanim zaczniesz mnie pouczać Alice ty jesteś wampirem. 

- Nie miałam zamiaru. - posyłam jej wątpiące spojrzenie i podskakuję słysząc trzaśnięcie drzwiami. 

- Nic ci nie jest? - spoglądam na Embry'ego i posyłam mu delikatny uśmiech. 

- Żyję Embry. - kiwam głową i zgarniam włosy za ucho. - Nic mi nie jest, naprawdę. 

- Dam wam chwilę czasu. - mówi Alice i wychodzi z domu. Opieram się tyłem o blat i wpatruję się w chłopaka. 

- Dużo ich jest? - wzruszam ramionami na jego pytanie.

- Nie wiem, ale mają tu tak samo swój dom jak i wy. - wsuwam dłonie za siebie i wzruszam ramionami. 

- Przepraszam zareagowałem.. 

- Martwisz się. - kiwam głową i zbliżam do wilka. - Rozumiem Embry, ale dam sobie radę. - posyłam mu delikatny uśmiech i przechylam głowę w bok. Podskakuję kiedy po kilku chwilach dźwięk telefonu roznosi się po pomieszczeniu. 

- Rezydencja Gerard słucham. - zalewam herbatę wodą, kątem oka obserwując Embryego. - Nie ma jej, wyjechała na jakiś czas. - po kilku sekundach odkłada telefon z trzaskiem. Podskakuję delikatnie i spoglądam wielkimi oczami na nastolatka. 

- Embry? - marszczę brwi na co warczy pod nosem i zrzuca z blatu dwa talerze. - Hej! Chyba trochę przesadzasz! - krzyczę na niego i spoglądam na Alice wbiegającą do kuchni. 

- Tiano! Edward dzwonił! - unoszę brwi kiedy patrzy na mnie przerażonymi oczami. - Jedzie do Volturi! Sądzi, że nie żyjesz i też chce się zabić! 

- Alice o czym ty mówisz?! - unoszę głos na co spogląda na mnie prosząco. 

- Musimy odwieźć go od tego Tiano! Tylko ty możesz mi w tym pomóc! - wzdycham i po chwili zastanowienia kiwam głową. 

- Tylko zadzwonię do mamy i przebiorę się w suche ubrania. - ruszam do wyjścia z kuchni. - Och i żeby było jasne. - zatrzymuję się i spoglądam prosto na dziewczynę. - Robię to tylko dlatego, że nie chcę mieć go później na sumieniu. - znikam na schodach dostrzegając jeszcze zaskoczone spojrzenie wampirzycy. 

Bloodline|E.CullenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz