09

842 49 3
                                    

Atmosfera w kuchni zrobiła się ciężka gdy Emmett wykrzyknął, że wampiry nie mogą spać. Spokojnie przeżuwałam swoje jedzenie patrząc na każdego po kolei. Każdy miał przerażone spojrzenie skierowane na mnie, mogłam przysiądz że oczy Rose zrobiły się szklane. 

- Wszystko popsułeś! - wydziera się Rose na Emmetta. 

- Rosie spokojnie teraz musimy pogadać z Tianą. - przypomina Esmee. 

- Ti? - spoglądam na moją blond przyjaciółkę i uśmiecham się do niej szeroko. 

- Tak Rosie? 

- Nie uciekaj dobrze? - kiwam głową i obserwuję jak powoli podchodzi w moją stronę. - Nie chciałam ci mówić o tym ale teraz nie mam wyjścia. - wzdycha smutno i siada obok mnie na krześle. 

- Jesteście wampirami, wiem o tym. - odkładam widelec obok wpół pustego talerza i spoglądam na Carlisle'a. - Wiem od jakiegoś czasu i owszem na początku byłam przerażona lub cokolwiek. Ale mama mi wszystko wytłumaczyła, żyjecie z krwi zwierząt i to jest.. wow - kiwam głową w podziwie. 

- Jak się dowiedziałaś? - pyta Edward na co wzruszam ramionami. 

- Nie ukrywałeś się zbytnio. - chichoczę i spoglądam na Rose. - Moja mama mi powiedziała. 

- Freya? Skąd ona może wiedzieć? - pyta zaskoczona Esmee. 

- Jest wiedźmą, a z tego co słyszałam to każda wiedźma jest poinformowana o świecie wampirów i innych nadprzyrodzonych rzeczy. - wzruszam ramionami po raz kolejny. 

- I mimo wszystko się z nami przyjaźnisz? Ba przyjechałaś tutaj wiedząc, że możemy zrobić ci krzywdę? Jesteś naprawdę niepoważna. - mrużę oczy na Edwarda i uderzam pięścią w stół. 

- Może i jestem niepoważna kogo to obchodzi? - uśmiecham się do niego drwiąco. - Twoje słowa to komplement w moją stronę bo uwierz mi mówili na mnie gorzej. 

- Tak? Więc powiedz mi jak? - pochylam się w jego stronę, gdy on robi to samo i spoglądam prosto w złote oczy wampira przede mną. 

- Zauroczenie Edwarda Cullena. - chichoczę i dłonią odpycham jego twarz do tyłu. Spogląda na mnie zaskoczony gdy posyłam mu drwiący uśmiech i siadam tak jak powinnam. 

- W porządku! - krzyczy Emmett i spogląda na każdego z nas. - Ale jak ktoś mi wytłumaczy, że Rose wygląda na skacowaną? Ja podobno się śliniłem? - spoglądam na Carlisle'a. 

- Coś robiliście wczoraj? Lub może twoja mama coś zrobiła? - kręcę głową i spoglądam na obojga. 

- Jak tylko wróciliśmy do pokoju to po prostu leżeliśmy w łóżku. Rozmawialiśmy trochę aż w końcu odpłynęłam i nie wiem co się później działo. - wzruszam ramionami i spoglądam na Rose. 

- Ja wiem tyle, że zamknęłam na chwilę oczy, a kiedy się obudziłam jest jasno i czuję się zmęczona. - mówi na co Carlisle kiwa głową. 

- Będę musiał to sprawdzić. - mówi i znika z kuchni w wampirzym tempie. Podskakuję i uśmiecham się do Rosalie która patrzy na mnie zaskoczona. 

- Zrobimy sobie dziś dzień wolny od szkoły? - blondynka przez chwilę się zastanawia, ale w końcu kiwa głową. - Ktoś do nas dołączy? 

- Ja zostanę z wami. - mówi Jasper na co piszę i spoglądam na Emmetta, Alice i Edwarda. 

- Ja jadę z Bellą więc musze iść. - mówi Edward na co kiwam głową. 

- Zostanę. - mówią wspólnie Alice i Emmett na co uśmiecham się szeroko i spoglądam na Esme. 

- Nie będziesz miała nic przeciwko? - pytam na co kręci głową i posyła mi lekki uśmiech.

- I tak jadę na polowanie. - kiwam głową i wstaję od wyspy kuchennej by podejść do kobiety i ucałować jej policzek. 

- Śniadanie było pyszne - uśmiecham się i ruszam do góry. 

- Nie zjadła nawet połowy. - słyszę za plecami zanim zniknę na górnym piętrze. 

*Weekend* 

Zbiegłam schodami na dół i spojrzałam prosto na moją mamę, byłam ubrana w czarne legginsy, bluzę z kapturem oraz na to kamizelkę by było mi ciepło. Na głowie były dwa warkocze bokserskie.

- Wyglądasz ślicznie. - uśmiecham się do mamy siedzącej w kuchni z Charliem. 

- Bella też będzie? - pytam na co starszy Swan kiwa głową. 

- Pojechała już z Edwardem, jestem zaskoczony że cię nie odebrał. - wzruszam ramionami i sięgam po butelkę wody. 

- Nie mam dobrych stosunków z Bellą i Edwardem. Bardziej dogaduję się z jego rodzeństwem. - uśmiecham się przepraszająco do mężczyzny i słysząc trąbienie na dworzu podskakuję podekscytowana. - To po mnie!~- podekscytowana wybiegam na korytarz. 

- Baw się dobrze. - mama wychodzi z kuchni gdy w korytarzu ubieram sportowe buty. 

- Wy tak samo! - krzyczę by Charlie usłyszał. Odrzucam warkocz do tyłu i podnoszę się na równe nogi. - Ale nie bawcie się zbyt dobrze! Jestem zbyt młoda na siostrę! - wybiegam z domu nim butelka wody we mnie uderza. - Tego potrzebowałam mamusiu! - krzyczę i wsiadam na samochodu Emmetta. 

- Ślicznie wyglądasz. - uśmiecham się do Jaspera i zapinam pasy. 

- Nie mogę się doczekać, aż skopiemy im tyłki! - krzyczę na co Emmett i Jasper wybuchają śmiechem. 

- Chyba nie myślisz, że będziesz grała? - pyta Jasper na co marszczę brwi. 

- Och tylko jedna runda, proszę.. - pochylam się między siedzenia i robię błagalną minę. 

- Nie ma mowy. - prycham gdy Emmett mi odmawia i siadam prosto wpatrując się w okno. 

- Jesteście okropni. - mamroczę i widzę jak oboje posyłają sobie szerokie uśmiechy. 

Kiedy docieramy na boisko szybko wysiadam z jeepa i biegnę w stronę wyczekującej Rosalie. Wbiegam w jej ramiona i piszczę gdy ściskamy się mocno kołysząc na boki. 

- Tęskniłam. 

- Nie widziałyśmy się tylko dwa dni. - śmieje się Rose na co wywracam oczami. 

- To były dwa dni katorgi z Edwardem i Alice. - wystawiam język w stronę brunetki i odrzucam głowę do tyłu gdy wyciąga w moją stronę środkowy palec. - Wiesz, że cię kocham Allie. 

- Też cię kocham Ti. - krzyczy na co podskakuję i spoglądam na Carlisle'a. 

- Mogę zagrać z wami rundę? - spoglądam na lekarza błagalnym spojrzeniem. - Proszę?! Zgódź się! - błagam na co spogląda na każdego po kolei. 

- Tak, w porządku. - podskakuję uradowana i spoglądam na Emmetta i Jaspera wyciągając w ich stronę obie dłonie i pozdrawiając obojga środkowymi palcami. 

- I co cieniasy? Skopie wam dupy! - śmieje się i spoglądam na drugiego jeepa pojawiającego się na boisku. 

- Są i oni. - drwi Rosalie na co wzdycham i wskakuję jej na plecy, gdy każdy wita się z Bellą. Kiedy przygotowujemy się do gry Rose podaje mi kij i unosi brwi. 

- Dasz sobie radę? - kiwam głową i mocniej ściskam kij. 

- Edward powinien rzucać ludzie! - śmieje się Emmett, a kiedy każdy posyła mu zaskoczone spojrzenie wzrusza ramionami. - Sądziłem, że skoro ma wprawę w prawej ręce poradzi sobie lepiej niż Alice. - parskam nieatrakcyjnie na jego słowa i spoglądam na zażenowanego Edwarda, Bella za to miała w oczach jakiś dziwny błysk spoglądając na swojego chłopaka. 

- Zaczynajmy! - piszczę ruszając do Esme stojącej przy domu zawodników. 

Bloodline|E.CullenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz