Tiana nie zdawała sobie sprawy, że przybywając do miasteczka Froks wypełni swoje przeznaczenie.
Lub
Gdzie w miasteczku Forks Tiana Gerard znajduje miłość i dom u boku siedmiu wampirów i dowiaduje się co jest jej przeznaczone.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Odetchnęłam siedząc na kozetce szpitalnej, moja głowa bolała przy najmniejszym dźwięku, oczy były wrażliwe na światło więc zakrywałam je dłońmi. Chciałam, żeby mama tu była i pomogła mi z tym co się dzieje.
- Tiana? Kochanie! - unoszę głowę i odsłaniam oczy dostrzegając mamę. Schodzę z łóżka i ruszam biegiem w jej stronę wpadając w jej ramiona. - W porządku, mam cię skarbie. Jesteś w porządku. - mówi gładząc mnie po plecach.
- Przepraszam Tiana próbowałem się zatrzymać. - przeprasza chłopiec z mojej lekcji angielskiego i jest to jeden z przyjaciół Belli o ile się nie mylę to Mike.
- Jaki idiota jedzie rozpędzonym autem po parkingu szkolnym?! - grzmi moja mama i mogę wyczuć jak chłopiec skulił się na łóżku. - Usiądź zaraz przyjdzie do ciebie lekarz kochanie. - kiwam głową i siadam na kozetce marszcząc brwi. - Coś cię boli?
- Głowa. - mówię na co kobieta pochyla się w moją stronę i łapiąc moją twarz sprawdza moją głowę.
- To zapewne wstrząśnienie mózgu Ti. - kiwam głową i uśmiecham się kiedy kobieta całuje moje czoło. - Nic z czym nie damy sobie rady.
- Więc poznam w końcu dziewczynę o której mówi nasza pani patolog. - na moją twarz wstępuje lekki uśmiech kiedy blady doktor o złotych oczach patrzy na mnie wyjmując z kieszeni fartucha latarkę. - Podążaj za światłem. - mówi świecąc mi w oczy i od razu je zamykam. - W porządku..- kiwa głową wyłączając ją i chowając z powrotem.
- Mówi, że boli ją głowa. - moja mama ściska moją dłoń i posyła mi delikatny uśmiech.
- Wychodzi na to, że masz wstrząśnienie mózgu. - mówi doktor patrząc na moje wyniki. - Cóż z tego co słyszałem nieźle uderzyłaś głową o ziemię, nic dziwnego.
- Tak to było.. sama nie wiem dlaczego.
- Emocje. - podsumowuje moja mama na co kiwam głową i wzdycham cicho.
- Mogę się założyć, że gdyby nie Pana syn nie byłoby mnie tutaj, tylko leżałabym w kostnicy. - uśmiecham się lekko. - Niech Pan mu podziękuje.
- Zrobię to. - kiwa głową i rusza do wyjścia.
- Mogę wrócić do domu? - pytam zanim wyjdzie.
- Tak, ale zalecam byś została kilka dni w domu. - wzdycham spoglądając w stronę mojej mamy.
- Nie mogę mamo. - kręcę głową kiedy wychodzimy z sali. - Musze się uczyć i dobrze o tym wiesz.
- Kochanie to dla twojego dobra. - wywracam oczami i spoglądam na Bellę która podnosi się na równe nogi.
- Żyjesz. - mówi i obejmuje mnie ramionami, niepewnie przytulam dziewczynę i posyłam mamie zdziwione spojrzenie. - Tak się bałam. - odsuwa się ode mnie i ocenia mnie wzrokiem.
- Nic mi nie jest, naprawdę. - uspokajam dziewczynę i spoglądam na mamę która spogląda na mnie.
- Podpiszę dokumenty i przywiozę je rano do domu. - kiwam głową i uśmiecham się gdy całuje mój policzek. - Połóż się w łóżku i nie ruszaj z tamtąd.
- Ale mamy rzeczy do rozpakowania w salonie.- jęczę niezadowolona kiedy posyła mi jedno z tych swoich spojrzeń. - Nie obiecuję - uśmiecham się i unikam jej uderzenia w moje ramię. - Kocham cię i do zobaczenia rano.
- Kocham cię mocniej. - mówi i rusza w drugą stronę.
- Zabiorę cię do domu. - kiwam głową i odbieram od niej moje rzeczy. Obie ruszamy w stronę wyjścia z budynku za co byłam niesamowicie wdzięczna bo nienawidziłam szpitali.
~*~
- Ty i twoja mama jesteście blisko. - kiwam głową na słowa Belli.
- Tak blisko jak mogą być matka i córka. - uśmiecham się delikatnie. - Odkąd odszedł od nas mój tata trzymamy się siebie. Mama poświęciła wszystko by dać mi dobry dom i miłość za obojga rodziców i udało jej się to.
- Dlaczego odszedł od was twój tata? - słysząc to pytanie zagryzam wargi i wpatruję się w mój pojawiający dom. Kiedy Bella zatrzymuje swoją ciężarówkę na jej podjeździe wysiadam z niej szybko. - Tiano nie chciałam cię urazić. - krzyczy za mną, ale nie odpowiadam jej i po prostu przebiegam na drugą stronę ulicy i wpadam do domu.
Łzy spłynęły po moich policzkach kiedy przypomniałam sobie wszystko o czym tak usilnie chciałam zapomnieć i poczułam jak moim ciałem wstrząsa szloch. A zaraz po nim kolejny. I kolejny. Rzucam torbę na półkę pod lustrem na korytarzu i spojrzałam w nie kręcąc głową i parskając przez łzy.
- Jesteś tak bardzo żałosna Ti. - mówię do mojego odbicia i ocieram łzy z policzków. - Płaczesz za kimś kto zostawił was na śmierć i nie oglądał się za siebie. Nie zasłużył na łzy do cholery! - krzyczę zrzucając rzeczy z półki. - O nie.. - szepcze spoglądając na figurkę leżącą na ziemi. - Kurwa nie! Żartujesz sobie chyba. - klękam na ziemi zaczynając zbierać rozbite części.
- Wszystko dobrze? - odwracam się w stronę drzwi i kiwam głową na widok Charliego. Jednak zaraz moje oczy rozszerzają się dostrzegając broń w jego dłoniach. - Słyszałem krzyk i bicie porcelany.
- To tylko figurka. - unoszę większy kawałek z zaciśniętym uśmiechem.
- W porządku, uważaj byś się nie pokuła. - kiwam głową i obserwuję jak mężczyzna wychodzi z domu.
- To tylko figurka..- tłumaczę sobie i zbieram ostatnie kawałki. Zabieram to wszystko na górę i chowam do swojej szafki w woreczku.
~*~
Otworzyłam oczy słysząc dźwięk powiadomienia z mojego telefonu i niechętnie sięgnęłam po niego. Zmrużyłam oczy gdy światło poraziło moje oczy i otworzyłam powiadomienie z wattsapa.
- Alice? - mamroczę i mrugam kilka razy by wyostrzyć wzrok. - Jest druga w nocy kobieto..
Wszystko u ciebie w porządku? Nieźle uderzyłaś głową w beton.
Lekkie wstrząśnienie mózgu nikomu nie zaszkodziło.
Zapewne nie zobaczę cię szybko w szkole?
Myślę, że wymknę się do szkoły tak czy tak.
Więc będę czekała na ciebie z rana pod domem.
Po wysłaniu Alice adresu zgasiłam telefon i ułożyłam się wygodnie na łóżku by znów spróbować zasnąć. Przekręciłam się w bok i zamrugałam dostrzegając czyjś cień obok mnie na łóżku. Niepewnie sięgnęłam dłonią w stronę lampki, jednak nie mogąc znaleźć włącznika odwróciłam się zapalając światło. Odetchnęłam z ulgą dostrzegając że to mój miś i wplątałam dłoń we włosy.
- Jesteś głupia. - szepcze do siebie i słysząc pisk i drapanie w drzwi podnoszę się na nogi. - Theo..- jęczę wpuszczając psa do pokoju. - Mama już wróciła? - pytam wracając na łóżko, czekam aż pies również wskoczy na nie i ułoży się wygodnie obok. - Zapewne tak bo nigdy nie zamykam drzwi, a tylko ona to robi jakby zapominała, że jesteś w domu. - głaszczę psa po grzbiecie i sięgam by zgasić lampkę.
Zamykam oczy układając się wygodnie i wciąż przeczesując sierść psa zapadam w sen. Jednak zanim to zrobię do moich uszu dociera cichutki niczym powiew wiatru szept.