Wbiegłam do środka kawiarni i rozejrzałam się dookoła szukając Charliego i mamy. Kiedy ich zauważyłam ruszyłam w ich stronę jednak zamarłam kiedy zauważyłam Edwarda i Bellę. Przywołałam na ustach szeroki uśmiech i zbliżyłam się do stołu.
- Wybaczcie spóźnienie. - całuję policzki dorosłych i siadam na wolnym miejscu. - Byłam z dziewczynami.
- I chłopcami? Bella mówiła. - tłumaczy mama widzą mój zaskoczony wzrok. - Cieszę się, że wszystko już u was w porządku. - kiwam głową i sięgam po kartę dań.
- Co ci podać kochanie? - unoszę wzrok na Corę i odkładam kartę.
- Burgera i frytki. - uśmiecham się błagalnie na co chichocze i notuje wszystko w notesie.
- Daj mi kilka minut. - kiwam głową i spoglądam na Bellę zmarszczoną w obrzydzonym wyrazie.
- Powinnaś się zdrowiej odżywiać. - prycham na jej słowa.
- Powinnaś się zamknąć i nie wtrącać w moje życie. - unoszę brwi na co prycha i spogląda na swój talerz na którym znajduje się sałatka. - Właśnie..
- Dziewczyny proszę.. - słysząc stanowczy głos mamy kiwam głową i opieram się wygodnie o siedzenie za mną. Zakładam ramiona na siebie i rozglądam po wnętrzu knajpy. Marszczę brwi gdy znajoma twarz macha do mnie dłonią i moją twarz rozjaśnia uśmiech.
Kiedy dwójka chłopców zbliża się do nas widzę jak marszczą czoło i patrzą wrogo na Edwarda. Już po chwili moje oba policzki zostają ucałowane przez Paula i Jareda.
- Pani Gerard wygląda pani zjawiskowo. - mówi Paul i składa na mamy policzku pocałunek.
- Och przestań Paul. - mama macha wymijająco dłonią i rumienieć pokrywa jej twarz.
- Paul ma rację, promienieje pani. - chichoczę kiedy rumieniec pogłębia się na policzkach mamy.
- Dosiądziecie się? - pyta Charlie na co oboje spoglądają na siebie.
- Wpadliśmy tylko po jedzenie, Emily wyjechała na kilka dni do rodziców i zostaliśmy sami. - kiwam głową i spoglądam na oba wilkołaki.
- Cameron zamówienie. - spoglądam na Corę wynoszącą z kuchni dwie siatki z jedzeniem.
- Wpadnijcie na obiad niedługo. - prosi mama na co oboje kiwają głowami i znikają przy ladzie.
- Smacznego kochanie. - uśmiecham się do Cory która kilka minut później przynosi dla mnie jedzenie. Dziękuję jej szerokim uśmiechem i rozczulona wpatruję się w szklankę z szejkiem. - Taki jak lubisz czyli..
- Z orzechami i bitą śmietaną. - kiwam głową i spoglądam na nią z uśmiechem. - Dziękuję Coro.
- Gdybyście czegoś potrzebowali, wołajcie. - posyła ostatnie spojrzenie w stronę Cullena i dziewczyny Swan i odchodzi w stronę lady.
- Jak ja tęskniłam za kuchnią tutaj. - mamroczę do siebie i unoszę wzrok kiedy słyszę prychnięcie mamy. - Twoje jest najcudowniejsze jednak od czasu do czasu potrzeba mi niezdrowego jedzenia. Hej! Jestem cholerną nastolatką mamo. - uśmiecham się do niej na co wywraca oczami i szturcha mój nos na co go marszczę.
- Musimy wam coś powiedzieć. - mówi nagle Charlie na co przeżuwając jedzenie patrzę na niego wyczekująco.
- Ja i Charlie się pobieramy. - zamieram z jedzeniem w buzi i z szokiem wpatruję się w obojga dorosłych.
- Mam być jej siostrą?! - wkurzony krzyk Belli sprawia, że wywracam oczami.
- Przyrodnią siostrą ignorantko. - mówię po przełknięciu jedzenia. - Też nie cieszę się, że będę twoją rodziną. - posyłam jej wyzywające spojrzenie. - Tak się cieszę z waszego powodu. posyłam szeroki uśmiech do obojga i łapię za szklankę z moim napojem. - Wasze zdrowie! - krzyczę unosząc ją w geście toastu i wypijam połowę szklanki. - Woah! Chyba potrzeba mi czegoś mocniejszego. Mhm.. tak! Coś mocniejszego. - mamroczę do siebie wpatrując się w środek szklanki.

CZYTASZ
Bloodline|E.Cullen
FanfictionTiana nie zdawała sobie sprawy, że przybywając do miasteczka Froks wypełni swoje przeznaczenie. Lub Gdzie w miasteczku Forks Tiana Gerard znajduje miłość i dom u boku siedmiu wampirów i dowiaduje się co jest jej przeznaczone.