Weszłam do sali tronowej Volturi i przystanęłam dostrzegając Charliego i Bellę. Mężczyzna patrzył na mnie zaskoczony i w jednej chwili podbiegł do mnie zamykając mnie w szczelnym uścisku.
- Nic ci nie jest. - oddycha z ulgą i całuje moją głowę.
- Zaraz stracę dopływ powietrza. - szepcze do niego na co puszcza mnie i obserwuje od góry do dołu sokolim wzrokiem.
- Charlie czemu nie pójdziesz obejrzeć festynu? - spoglądam na mojego ojca który posyła mi smutny uśmiech i spogląda na Charliego.
- To będzie dobry pomysł. - przytakuje Aro na co spoglądam na niego zaskoczona. - Alec odprowadzi cię do wyjścia.
- Będę na was czekał. - kiwam głową i obserwuję jak żegna się z mamą czułym pocałunkiem. Przez cały czas czułam na sobie wzrok Edwarda, jednak skrupulatnie nie spoglądałam na niego. Bella stała między moim byłym chłopakiem i jego siostrą trzymając dłoń mojego wampira.
Mojego? Nie.. Nie jest mój do cholery! Zostawił cię Tiana! Musisz o tym pamiętać! - besztam się w myślach i dostrzegam jeszcze bardziej markotną twarz Edwarda.
Fajnie to tak czytać komuś w myślach?! - krzyczę w głowie na co krzywi się delikatnie. Uśmiecham się pod nosem na ten widok i ruszam w stronę mojej mamy która siedzi na jednym z trzech tronów.
- Pani.. - kłaniam się przed nią na co wybucha śmiechem.
- Aro ustąpił mi miejsca twierdząc, że może mi się coś stać. - kiwam głową i staję obok niej odwracając się w stronę reszty.
- Co tu robisz Izabello? - unoszę brwi do góry wpatrując się w nią uważnie.
- Chcę ratować Edwarda. - mówi twardo występując do przodu i puszczając dłoń wampira. Wywracam oczami i zbliżam się kilka kroków do przodu. - Ratować cię przed nimi! - krzyczy do Cullena.
- On nie potrzebuje ratunku. - przechylam głowę w bok. - Ty owszem.
- Co? - rozgląda się zagubiona. - Uratujesz mnie. - mówi pewnie w stronę mojej mamy.
- Moja mam będzie ratowała tylko siebie i Charliego. - zapewniam ją zaciskając pięści. - Dlaczego to robisz?
- Kocham go. - mówi spoglądając w tył na Cullena, a później na mnie. - Kocham go i nic ani nikt tego nie zmieni. - kiwam głową i odwracam się ruszając do boku mojej mamy.
- On cię rzucił. - przypominam jej odwracając się w stronę zgromadzenia i opierając dłoń na oparciu. - Tak samo jak mnie i chcesz go ratować?
- Rzucił ciebie. - marszczę brwi i spoglądam prosto w zdenerwowane oczy wampira. - Wrócił do mnie gdy opuścił Forks. - przełykam ślinę słysząc jej słowa.
- Och.. - czując silne ukłucie w sercu kiwam głową. - Okej.
- Tiano.. - spoglądam na Edwarda, ale po jego minie która ukazuje udrękę widzę, że pokazałam mu co czuję.
CZYTASZ
Bloodline|E.Cullen
FanfictionTiana nie zdawała sobie sprawy, że przybywając do miasteczka Froks wypełni swoje przeznaczenie. Lub Gdzie w miasteczku Forks Tiana Gerard znajduje miłość i dom u boku siedmiu wampirów i dowiaduje się co jest jej przeznaczone.