13

826 41 2
                                    

*Pov.Tiana*

Czułam jak moja głowa pulsuje z bólu, jakby ktoś uderzył w nią młotem Thora. Drwię w myślach, Thor - drugie imię mojego ojca. Ironia losu? Nie sądzę. 

- Tiano kochanie.. - nieprzytomnie przekręcam głowę w bok, coraz bardziej otwieram oczy patrząc prosto w oczy mojej mamy. 

- Hej mamo. - uśmiecham się lekko w jej stronie, mój głos jest zachrypnięty i sama nie wiem dlaczego. - Co się stało? - marszczę brwi i rozglądam się po pomieszczeniu. - Jestem w szpitalu? Mamo? Dlaczego tu jestem i co się stało? 

- Kochanie miałaś wypadek. - szepcze głaszcząc mnie po włosach na co kiwam głową. - Edward i jego rodzina cię uratowali. - wspomnienia napływają do mojej głowy niczym film. 

- Czy z nimi wszystko w porządku? Proszę powiedz, że nic im nie jest. - kobieta kiwa głową i łapie moją dłoń w swoją. 

- Są w porządku, wszyscy są w porządku. - mówi Freya na co kiwam głową i opieram się o poduszki. - Prześpij się skarbie, jak się obudzisz będę tutaj. - przytakuję i zamykam oczy zapadając w sen. 

Budzę się czując czyjąś obecność obok mnie, delikatnie uchylam powieki i spoglądam wprost na Edwarda. Chłopak-wampir był zamyślony i wpatrywał się w okno przed nim. 

- W Forks mamy ładniejsze lasy. - mówię cicho otwierając oczy, złote oczy chłopaka padają na mnie z uśmiechem na twarzy.- Wszystko w porządku Eddieboy? - uśmiecham się do wampira i spoglądam na niego zaspanym wzrokiem. 

- Tak, po prostu.. ja i Bella zerwaliśmy i czuję.. to dziwne ale czuję, że jest mi lżej. - kiwam głową i łapię jego dłoń ściskając delikatnie. 

- Bella... Alice ci powiedziała? - kiwa głową na co wzdycham i przygryzam wargę. - Wiec teraz możesz przyznać się do swojego zauroczenia co do mojej cudownej osoby. - uśmiecham się szeroko, a chłopak wybucha śmiechem i kręci głową. 

- Tak, po prostu usychałem z tęsknoty by w końcu ucałować twoje usta. - moje oczy rozszerzają się gdy to mówi, a Edward jeszcze bardziej wybucha śmiechem. - Twoja mina jest taka zabawna. - drwię z niego przewracając oczami. 

- To dlatego, że zobaczyłam ciebie Eddie. - chichoczę i mrugam do niego przez co śmieje się głośniej. 

*Cztery dni później* 

Wczoraj opuściłam szpital, z którego odebrała mnie mama, Edward i Rosie. Blondynka cieszyła się, że mnie widzi ale mimo wszystko była wkurzona za to, że tak łatwo dała się podejść.

Odetchnęłam gdy ustałam na końcu schodów i ruszyłam w stronę kuchni skąd dochodził głos mojej mamy i Charliego. Wchodzę do środka i uśmiecham się do obojga siadając na krzesło z głośnym sapnięciem.

- W porządku kochanie? - spoglądam na mamę i kiwam głową. Uśmiecham się szeroko gdy stawia przede mną talerz z naleśnikami i kawę. 

- Kocham cię kobieto. - Freya śmieje się głośno i całuje moje włosy. - Chodźcie do mnie moje skarby. - chrypię jak jakiś stary pedofil i śmieje się złowieszczo na co Charlie spogląda na mnie ze zmarszczonymi brwiami. 

- Nie przejmuj się tym.- mówi mama kiedy napycham sobie policzki jedzeniem.- Zawsze to robi.- wzrusza ramionami i posyła mi rozbawiony uśmiech. Cmokam do niej przeżuwając jedzenie i mrugam do Charliego.

- Chcecie mi coś powiedzieć? - pytam kiedy Charlie obserwuje moją mamę z jawną miłością w oczach. - Charlie patrzy na ciebie jakby chciał wziąć cię na tym stole, ale przeszkadzam mu ja. Ała mamo! - krzyczę gdy ręka kobiety uderza w moją głowę. 

Bloodline|E.CullenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz