Droga do domu była ciężka, tęskne spojrzenia Alice i udręczone Edwarda. Zwycięski uśmiech Belli oraz zmartwione miny mamy, Charliego oraz ojca. Mimo tego, że wylądowaliśmy w obskurnym lotniskowym hotelu na kilka godzin, coś stało się z autem w drodze na samolot to obyło się bez większych przeszkód.
Kiedy tylko wysiadłam z auta w Forks uśmiechnęłam się szeroko na widok Embry'ego i Jacoba. Zaraz za mną z auta wyszła mama i Charlie. Podbiegłam do chłopców i objęłam ich ramionami ze łzami w oczach.
- Już spokojnie. - czuję jak dłoń Embry'ego przebiega po moich włosach. - Jestem tutaj. My jesteśmy tutaj Tiano.
- Wejdźmy do środka. - proponuje Jacob na co odrywam się od nich i oglądam do tyłu. Edward i Bella wpatrywali się w nas - jedno ze złością i drugie z żalem. - Chodźmy Tiano. - mimo że kiwam głową to nie ruszam się z miejsca, ramię Jake'a obejmuje mnie i prowadzi do środka.
- Więc jak było? - pyta Embry po tym jak zamykamy się w moim pokoju. - Nie chcieli cię zabić?
- Taki jeden chciał. - kiwam głową bawiąc się palcami. - Ale Edward mnie uratował.
- Chyba musze mu podziękować. - wzruszam ramionami i sięgam po dłoń wilka.
- Nie musisz jeśli nie chcesz. - uśmiecham się delikatnie jednak ten uśmiech zaraz znika. - Edward wrócił do Izabelli kiedy zerwaliśmy.
- Co? Żartujesz? - spoglądam na Jacoba i kręcę głową.
- Mówiła o tym w Volterze i..
- Mogła kłamać. - wielkimi oczami spoglądam na Embry'ego.
- Kto jak kto, ale nigdy bym się nie spodziewała, że ty będziesz ich bronił. - kręcę głową - Mimo to nie wiem czy potrafię mu wybaczyć to że odszedł. Dałam się wszystkim w kość po tym co się stało. - wzdycham i opadam na poduszki.
- Hej! Zadzwońmy do Angeli i reszty na nocowanie. - proponuje Jacob na co kiwam głową.
- To dobry pomysł. - kiwam głową i spoglądam na drugiego wilka.
- Tak! Zróbmy to! - Embry podskakuje na łóżku. - Pojdziemy z Jacobem po przekąski! Jakieś specjalne zamówienie?
- Popcorn! Dużo popcornu. - kiwam głową i uśmiecham się kiedy Embry zostawia pocałunek na moim policzku i razem z Jacobem wychodzą z pokoju.
- Ty i Embry? - spoglądam w stronę okna i unoszę brwi na widok Edwarda.
- Co cię to obchodzi? - pytam na co kręci głową i zbliża się do mnie.
- Porozmawiamy? Nie mieliśmy okazji w Volterze. - wzruszam ramionami i wstaję z łóżka. - Wiem, że jesteś załamana.
- Myślisz, że jestem załamana? - pytam na co wzrusza ramionami - Czekałam na ciebie, byś wyjaśnił lub przeprosił i powiedział, że mnie kochasz! Czekałam przez miesiące, ale nie przyszedłeś. - kręcę głową, a łzy spływają po moich policzkach. - Zostawiłeś mnie!
- Nie dałaś mi wyboru! - krzyczy na co kręcę głową. - Nie powinnaś tu nigdy przyjeżdżać było mi dobrze bez ciebie w życiu!
- Więc wynoś się! Wynocha! - wskazuję na okno. - Ja nie potrzebuję ciebie w życiu! Nigdy nie potrzebowałam! Ale nie! Wolałeś wejść w moje życie z buciorami i zrobić mi głupią nadzieję! Mówiłeś, że mnie kochasz! Kłamałeś mi w żywe oczy!
- Kłamałem z wieloma rzeczami! Ale nigdy nie kłamałem mówiąc ci, że cię kocham! - zakrywam dłonią usta i więcej łez spływa po moich policzkach.
- Nie mów takich rzeczy! Takich rzeczy nie mówi się komuś kogo się zostawia! A później obwinia za pojawienie się w życiu! - szlocham nie powstrzymując się. - Nie wierzę już w żadne twoje słowa, jesteś kłamcą Edwardzie!
- Przepraszam, że cię zraniłem. To nigdy nie było moim zamiarem. - mówi opanowanym głosem na co kręcę głową. - Po prostu trzymajmy się od siebie z daleka.
- Da się zrobić Cullen. - kiwam głową i zamykam oczy kiedy zbliża się do mnie.
- Zrobisz mi jeszcze przyjemność i zatańczysz ze mną ten ostatni raz? - Szlocham głośno kiedy całuje mnie w czoło, i łapię za jego marynarkę. Powoli ruszamy się w rytmie wymyślonej melodii, a łzy toczą się po moich policzkach. - Bądź szczęśliwa Tiano. - całuje mnie jeszcze raz w czoło i znika.
Moje dłonie wciąż są uniesione w górze jakbym trzymała je na klatce piersiowej wampira i wybucham płaczem. Zakrywam dłonią usta kiedy łzy toczą się po moich policzkach i siadam na łóżku ukrywając twarz w dłoniach.
Błagam postaraj się bym ci wybaczyła, bo nie wiem jak mam bez ciebie żyć. - proszę w myślach zanosząc się płaczem.
~*~
Budzę się kiedy do moich uszu dociera dźwięk dzwonka.
- Wyłącz to Tiano. - spadam z łóżka uderzając w podłogę i zabieram telefon z szafki obok. Odbieram telefon i na czworaka ruszam do wyjścia z pokoju.
- Dzień dobry pijaczko. - uśmiecham się do siebie słysząc głos Embry'ego. - Wyspałaś się?
- Ani trochę. - kręcę głową i zaglądam do pokoju. Angela i Jessica spały wygodnie na moim łóżku rozciągnięte w każdą stronę. - Gdzie zniknęliście?
- Patrol. - kiwam głową do siebie i spoglądam przed siebie. - Po za tym Quil dostał dreszczy i musieliśmy go zabrać gdy zasnęłyście.
- Och.. mam nadzieję, że dadzą sobie radę z Jess.
- Nie tylko ty. Po za tym Sam sądzi, że Jessica może być wpojeniem Quila. - uśmiecham się do siebie.
- Byłoby cudownie, zasługują na siebie.
- Jak nikt inny.. - po drugiej stronie następuje cisza. - Musze iść Tiano, kocham cię i uważaj na siebie.
- Cześć Embry. - rozłączam się i przez dłuższą chwilę siedzę na podłodze wpatrując się w tapetę na moim telefonie.
CZYTASZ
Bloodline|E.Cullen
FanfictionTiana nie zdawała sobie sprawy, że przybywając do miasteczka Froks wypełni swoje przeznaczenie. Lub Gdzie w miasteczku Forks Tiana Gerard znajduje miłość i dom u boku siedmiu wampirów i dowiaduje się co jest jej przeznaczone.