Jestem tak podjarana tym co stworzyłam! Dajcie znać czy wam też się podoba!
----------
Zamknęłam drzwi od pokoju i rzuciłam się na łóżko obok Theo, pies przyglądał mi się uważnie. Wzdycham cicho i spoglądam na tablicę ze zdjęciami, która poszerzyła się o kilka zdjęć z Cullenami.
- Wiesz Theo wciąż nie umiem poradzić sobie z tym wypadkiem. - wzdycham i słyszę jak pies piszczy. - Tak wiem, ale to co się stało..
- Ti? Wszystko dobrze? - spoglądam na mamę i kręcę głową. Kobieta wchodzi do pokoju zamykając za sobą drzwi i obserwuję jak siada obok mnie na łóżku. - Co się dzieje? To Edward czy może..
- Edward. - wzdycham i wpatruję się w tablicę, gdzie znajduje się moje zdjęcie i Landona. - Chciał zapytać o.. Landona. - imię z trudem przechodzi przez moje gardło i czuję jak mama sięga po moją dłoń ściskając ją delikatnie.
- Może powinnaś mu powiedzieć kochanie? - pyta spokojnie na co kręcę głową.
- Nie chcę by myślał, że jestem potworem mamo. - opuszczam wzrok i czuję jak mama kładzie się obok mnie i obejmuje mnie ramionami.
- To nie była twoja wina Ti. - już mam zaprzeczyć, ale kobieta mocniej obejmuje mnie ramionami - To hamulce zawiodły nie ty.
- Gdybym nie dała ponieść się emocjom wiedziałabym, że coś jest nie tak i nie jechała tak szybko. - w moich oczach pojawiają się łzy.
- Tiano, kochanie to nie była twoja wina. - kręcę głową i wzdycham cicho.
- Landon zginął przeze mnie, gdybym mogła cofnąć czas nie wsiadłabym wtedy do auta.
- Wiem to kochanie, ale niestety nie ma tak mądrego by wynaleźć wehikuł czasu. - czuję dłoń Freyi przebiegającą po moim ramieniu.
- Mamo? Nie spóźnisz się na zmianę w kostnicy? - pytam na co kobieta wzdycha i kiwa głową.
- Moja córka jest ważniejsza. - uśmiecham się kiedy czuję pocałunek w czoło i przyglądam się jak podnosi z miejsca. - Kocham cię i daj mi znać jeśli mnie potrzebujesz. - kiwam głową i z uśmiechem macham do kobiety która opuszcza mój pokój.
~*~
Biegłam przez las, kilka metrów przede mną podążał Theo. Bieganie lub jakakolwiek sprawność fizyczna pozwala oczyścić głowę jak nic innego. Na tym "spacerze" byliśmy już od godziny i nie uśmiechało nam się wracać do domu.
Słysząc piski Theo zatrzymałam się i kucnęłam, gdy pies podbiegł do mnie. Pogłaskałam go po łbie i zdjęłam plecak. Otworzyłam butelkę wody i nalałam trochę na dłoń raz po raz gdy Theo pił.
- Dobry chłopiec. - uśmiecham się gdy cofa się do tyłu i zakręcam wodę chowając ją do plecaka. Wstaję na równe nogi i rozciągam się przez co niektóre z moich kości strzykają.
- Tiana! - unoszę wzrok i uśmiecham się na widok Rosalie.
- Rosie! - podbiegam do blondynki i wpadam w jej ramiona.
- Gdzie zniknęłaś? - pyta na co wzruszam ramionami i razem z wampirzycą spacerujemy po lesie. - Edward znów pytał? - kiwam głową i opuszczam ją w dół.
- Czemu nie może zrozumieć, że nie.. nie czuję się na siłach by rozmawiać z nim o tym co wydarzyło się przed przyjazdem tutaj? - wzdycham i spoglądam w złote oczy dziewczyny.
- Edward cię kocha i chce wiedzieć o tobie wszystko Ti. - wywracam oczami i uśmiecham się delikatnie w jej stronę. - Bella powiedziała mu wszystko w pierwszych dniach, a ty nie i to go denerwuje. - wzrusza ramionami.
- Rose, ale ja nie jestem Bellą. Nie umiem od tak opowiadać o tym co się stało. - widzę jak blondynka kiwa głową i spogląda przed siebie. - Ciężko mi o tym mówić dobrze o tym wiesz.
- Wiem - przytakuje i obejmuje mnie ramieniem. - Ale zawsze masz mnie.
- Wiem Rosie. - chichoczę i obejmuję ją. - Wiele to dla mnie znaczy.
~*~
- Tiano! - odwracam się w stronę Charliego i posyłam mu delikatny uśmiech. - Wszystko w porządku? Nie widziałem cię dziś przez cały dzień.
- Byłam z Theo w lesie i..
- W lesie nie jest bezpiecznie Ti. - wzdycham na jego słowa i posyłam błagalne spojrzenie. - Przepraszam, ale nie możesz tam chodzić to zbyt niebezpieczne. - kiwam głową i spoglądam na swoje dłonie. - Jak wycieczka w Paryżu?
- Och na pewno wiesz, w końcu widziałeś się z mamą po powrocie. - mrugam do szeryfa i chichoczę na jego minę. - Było świetnie i dziękuję, że pomogłeś mamie to zorganizować. Następnym razem musimy pojechać gdzieś we troje.
- Tak to.. świetny pomysł. - przytakuje i uśmiecha się do mnie.
- Dziękuję, że ją uszczęśliwiasz. - mężczyzna uśmiecha się pod nosem i kiwa głową w moją stronę.
- Twoja mama jest niesamowita Ti i naprawdę ją kocham.
- Kogo kochasz? - widzę jak mężczyzna zastyga w bezruchu i spogląda na mnie wielkimi oczami. Zaraz zza Charliego wyłania się postać mojej mamy ze zmarszczonymi brwiami. - Charlie?
- Kocham pizzę! - tłumię śmiech za kaszlem kiedy oboje dorosłych spogląda w moją stronę.
- Z-zostawię was samych. - odwracam się zaciskając wargi, ale kiedy znikam za drzwiami wybucham śmiechem i normalnie wiem, że oboje mnie słyszą. Po kilku minutach kiedy mój śmiech ustał uchylam drzwi i spoglądam na moją mamę i Charliego pożerających sobie twarze. - To moja mama Charlie! - wstrząsam się z obrzydzenia i zamykam drzwi kiedy głośny śmiech obojga dociera do moich uszu. - Będą koszmary..- mamroczę i wchodzę do kuchni.
CZYTASZ
Bloodline|E.Cullen
FanfictionTiana nie zdawała sobie sprawy, że przybywając do miasteczka Froks wypełni swoje przeznaczenie. Lub Gdzie w miasteczku Forks Tiana Gerard znajduje miłość i dom u boku siedmiu wampirów i dowiaduje się co jest jej przeznaczone.