14

813 44 3
                                    

- Tiano Edward tu jest! - krzyk mamy z dołu sprowadza mnie na ziemię. Kręcę głową na której znajdują się lekkie loki, twarz pomalowana delikatnym aczkolwiek subtelnym makijażem. Na moim ciele znajdowała się długa niebieska sukienka na grubych ramiączkach. Na szczęście noga się wygoiła więc na stopach były czarne szpilki. Do tego założyłam srebrną biżuterię i byłam gotowa do wyjścia.  

- Nadchodzę! - krzyczę i biorąc ostatni oddech wychodzę z pokoju. Stukot szpilek roznosi się po domu, kiedy staję u szczytu schodów. W korytarzu już czeka mama, Charlie i Edward. Wszyscy w szykownych strojach, jakbyśmy wszyscy szli na bal maturalny jednak idzie na niego tylko dwoje - ja i Edward. 

- Wyglądasz tak ślicznie. - rozpromienia się mama, kiedy stanęłam przed trójką szykownie wyglądających osób. 

- Daj spokój. - na moje policzki wstępuje rumieniec. 

- Twoja mama ma racje Ti, wyglądasz cudownie. - na słowa Charliego zawstydzona opuszczam wzrok. 

- Ti? - spoglądam na Edwarda stającego przede mną i uśmiecham się gdy wyciąga zza pleców niebiesko biały bukiecik na rękę. Chichoczę kiedy zakłada go na moją prawą dłoń i całuje jej wierzch. Słysząc pstryknięcie aparatu spoglądamy na moją mamę. 

- Jeszcze jedno zdjęcie i możecie iść. - wzdycham zrezygnowana i spoglądam na Edwarda, który spogląda na mnie. Wampir przyciąga mnie do swojej klatki piersiowej gdy wpatrujemy się w siebie i czuję jak moje serce przyśpiesza. Posyłam mu przepraszające spojrzenie kiedy on za to uśmiecha się do mnie i po raz kolejny słyszymy pstryknięcie. - Spójrzcie na mnie. - robimy to i co kobieta każe i uśmiechamy szeroko. 

- Jeśli teraz nie pójdą spóźnią się na bal Freyo. - uśmiecham się do Charliego, ale mama jakby o tym nie myślała. - A my spóźnimy się do teatru. - kobieta opuszcza aparat i wielkimi oczami spogląda na mężczyznę Swan. 

- Masz rację Charlie! - mówi i rusza do sypialni tłumacząc, że musi coś zabrać. 

- Chodźmy. - mówi Edward ruszając do drzwi. Spoglądam na Charliego, który patrzy na mnie z czułym uśmiechem. 

- W torebce masz gaz pieprzowy. - kiwam głową i zbliżam do mężczyzny. - Wyglądasz pięknie Tiano, niczym księżniczka. - chichoczę i całuję policzek policjanta. 

- Dziękuję Charlie i miłej zabawy. - ruszam za Edwardem, który już stoi przy samochodzie i z jego pomocą wsiadam do auta. Nim zamyka drzwi pasażera poprawia dół sukienki na co posyła mu szeroki uśmiech. 

~*~

- Zmuszasz mnie do tego. - chichoczę kiedy Edward i ja podążamy do ścianki, gdzie robią pamiątkowe zdjęcia. Staję przy Cullenie, który staje za mną i obejmuje moją talię ramionami przytulając mnie od tyłu. Uśmiecham się szeroko kiedy facet przed nami robi nam zdjęcia i schodzimy z miejsca gdy pozwala nam to zrobić. 

- Ti! Wyglądasz cudownie. - przyglądam się Angeli, która znalazła się obok mnie. Posyłam jej szeroki uśmiech i przytulam delikatnie. 

- Ty też Ang, ta sukienka jest cudowna. - czarnowłosa rumieni się i spogląda w tył. - Jesteś sama czy z kimś?

- Och jestem ze znajomym. - kiwam głową i przygryzam wargę patrząc na dziewczynę. 

- Przepraszam za to co ci się stało nie miałam okazji. 

- To nie twoja wina Tiano. - uśmiecha się do mnie szeroko i obejmuje ramieniem.- Nie martw się Ti, nie jestem zła i nikomu nie powiem o tym co się stało. - kiwam głową i przytulam dziewczynę. 

- Angelo? Szukałem cię wszędzie. - mówi nieznany mi głos i spoglądam na chłopca z długimi włosami podchodzącego do nas. Uśmiecham się do niego delikatnie i kiwam głową w jego stronę. 

- Jacob to Tiana, Tiana to Jacob. - ściskamy sobie dłonie i posyłamy uprzejme uśmiechy. 

- Tiano zatańczymy? - słysząc szept Edwarda przy uchu na moje ciało wstępuje gęsia skóra. Kiwam głową i spoglądam na Angelę i Jacoba oddalających się w stronę parkietu. 

- Są razem uroczy. - podsumowuję i ściskając dłoń Edwarda ruszam za nim. Przechodzimy przez tłum i marszczę brwi gdy wychodzimy na tył. Zaraz rozumiem gdy moje oczy dostrzegają altankę ozdobioną światełkami i kwiatami. 

- Mogę prosić? - chichoczę kiedy w gentelmeński sposób wystawia w moją stronę swoją dłoń. Łapię ją i śmieje gdy przyciąga mnie do siebie i wpadam na jego klatkę piersiową. - Wyglądasz cudownie. 

- Nie tak bardzo jak ty Panie Perfekcjo. - śmiejemy się oboje i wzdycham opierając głowę o klatkę piersiową wampira. - Chcę wam pomóc Edwardzie, ale boję się. 

- O czym mówisz? - pyta na co wzdycham i unoszę wzrok na złote oczy Eddiego. 

- Nie chcę robić wam nadziei, jeśli to się nie uda.. - kręcę głową na myśli jakie przyszły mi do głowy. Słyszę cichy śmiech Edwarda na co uderzam go w klatkę piersiową. - To nie jest śmieszne Eddie. Nie chcę, żeby Rose była zawiedziona jeśli to się nie uda. Chcę wam dać to wszystko, ludzkie życie jeśli go pragniecie i zgadzam się. 

- Ti, kochanie. - uśmiecham się do Edwarda i kiwam głową by kontynuował. - Rozmawialiśmy o tym wszyscy i zgodnie stwierdziliśmy, że jeśli się zgodzisz to zrobimy to. Ale jeśli.. wtedy gdy zabijemy Victorię. 

- Nie wiemy, kiedy to się stanie Ed. - kręcę głową przygryzając dolną wargę. - A jeśli nigdy tego nie zrobicie. Edwardzie chcę..

- Zrobimy to Tiano, obiecuję. - uśmiecha się i opiera swoje czoło o moje. - A wtedy pomożesz nam jeśli wciąż będziesz tego pragnęła. - kiwam głową i posyłam mu szeroki uśmiech.- Kocham cię Tiano. - zastygam w miejscu kiedy te słowa opuszczają jego usta. 

- C-co? - jąkam się na co opuszcza głowę w dół i wzdycha. 

- Kocham cię, kocham odkąd zobaczyłem cię pierwszy raz. My wampiry mamy partnerki i..

- Wiem Edwardzie co to są partnerzy! - kręcę głową i posyłam mu delikatny uśmiech. 

- Kocham cię Tiano. - drwię cicho i spoglądam w złote oczy wampira przede mną. 

- Wiedziałam, że się we mnie kochasz. - śmieje się na jego zaskoczoną minę i szybko zbliżam się do niego. Łapię jego policzek w dłoń i przyciskam swoje usta do jego, jego zimne usta kontrastują z moimi ciepłymi. Czuję jak jego dłonie układają się na mojej talii i przyciąga mnie do siebie bliżej. - Kocham cię Cullen. - mamroczę odsuwając się na kilka milimetrów. Nasze ustach ocierają się o siebie z każdym słowem jakie wypowiadam,

- Kocham cię mocniej Gerard. - chichoczę na jego słowa i nasze usta znów się stykają. - Nie uwolnisz się teraz ode mnie. - klepię go w ramię łapiąc głęboki wdech i wypuszczam cichy śmiech. 

- Raczej na odwrót. - mrugam do niego i śmieje się gdy unosi mnie do góry i okręca się wokoło własnej osi. 

Bloodline|E.CullenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz