40

537 45 6
                                    

Przygryzam wargi wpatrując się w chłopca naprzeciwko mnie. Landon Kirby - moja pierwsza miłość którą jak sądziłam straciłam w wypadku samochodowym, do którego doprowadziłam. 

- Co do cholery, Landon? - wykrztuszam w końcu na co ten prostuje się na moim łóżku i poprawia do wygodnej pozycji. - Umarłeś. A teraz jesteś tutaj jakby nigdy nic i.. A wtedy w Volterze! To też byłeś ty?- ledwo dostrzegalnie kiwa głową.

- Posłuchaj.. - prosi na co kiwam głową i wzdychając prostuję plecy. - Po wypadku obudziłem się w kostnicy w jednej z przydzielonych mi kabin? Chyba tak to mogę nazwać. - wywracam oczami. - Chciałem do ciebie przyjść, ale pojawił się twój ojciec i powiedział, że nie mogę ci się pokazać. Nie mogłem pokazać się nikomu Tiano. 

- Co miał z tym wspólnego mój ojciec? - marszczę brwi na co spuszcza wzrok. - Landon?

- Zmienił mnie w pół wampira Tiano. - marszczę  brwi. - Dzięki niemu jestem taki jak wyglądam. Ugryzł mnie jeden z zimnych dlatego mam taką zimną skórę i cóż jestem nieśmiertelny co ma swoje zalety. Jednak jestem Landonem, tym którego pokochałaś i który kocha ciebie. - kręcę głową. 

- Mój Landon zmarł w tamtym wypadku. - warczę w jego stronę na co spuszcza wzrok. - Opłakiwałam go miesiącami! Tęskniłam za nim! Błagałam niebiosa by mi go zwróciły! Rozmawiałam z jego duchem! I do cholery masz czelność pokazać mi się tutaj i wmawiać mi, że jesteś moim Landonem? - wstaję z miejsca i wpatruję się w nastolatka. 

- Poznaliśmy się w barze mlecznym. Miałaś na sobie czarne spodnie, koszulkę tego samego koloru oraz skórzaną kurtkę. Buty były w kolorze czarnym i były na podwyższeniu. Zamówiłaś shake'a z.. 

- .. Orzechami i bitą śmietaną.- mój podbródek drży, kiedy wpatruję się w oczy chłopca przede mną. - To nic nie znaczy. - kręcę głową i obserwuję jak sięga po  pożółkłą kartkę. Wyciąga ją w moją stronę na co łapię ją między palce i otwieram spoglądając na moje pismo. - Co..?

- Był taki cierpliwy, ufny i miły oraz mogłabym go opisać tysiącem innych rzeczy którymi ja nigdy nie byłam. Więc jeśli wszystko co kiedykolwiek, będę mieć to pamięć o nim, o tym jak mnie kochał, to przeżyję wszystko. - moje usta rozchylają się w geście zdziwienia i spoglądam prosto na chłopca z łzami w oczach. 

- To moja..

- Twoja mowa pożegnalna, znalazłem ją przy moim grobie kiedy któregoś dnia po prostu poszedłem na cmentarz. Była wetknięta między kwiaty i pamiętam jak to samo powiedziałaś mi kiedyś na cholernym spotkaniu z moimi znajomymi. - moje oczy zachodzą łzami. 

- To ty.. 

- To ja Tiano. - wpadam w jego ramiona zanosząc się szlochem. - Jestem przy tobie kochanie. - czuję jak jego ramię delikatnie głaszcze moje plecy i jak cała po prostu drżę na ciele czując jego zapach. 

~*~

Obudziłam się otulona znajomymi mi ramionami. Delikatnie wyswobodziłam się z ramion Landona i wyszłam z pokoju ruszając na dół. Słyszałam podniesione głosy w salonie więc to tam skierowałam swoje kroki.  

Widząc mamę, Charliego oraz mojego ojca pukam w futrynę drzwi i spoglądam na całą trójkę z delikatnym uśmiechem. 

- Mogę na chwilę? - pytam na co każdy spogląda na mnie zaskoczony. 

- Kochanie co tu robisz? Powinnaś spać. - marszczę brwi i spoglądam zza okno. Jest całkowicie ciemno, a kiedy przenoszę wzrok na zegar niedaleko niemal krztuszę się powietrzem jest druga w nocy. 

- Tato? - mój stworzyciel patrzy na mnie zaskoczony kiedy zbliżam się do niego. Po kilku chwilach wtulam się w jego klatkę piersiową i zamykam oczy czując jak obejmuje mnie ramionami. - Dziękuję. 

- Za co? - pyta zaskoczony na co uśmiecham się i mocniej obejmuję go ramionami. 

- Za to co zrobiłeś dla Landona. - czuję jak uśmiecha się szeroko i jak jego ramiona mocniej mnie otulają. 

- Dla ciebie wszystko kochanie. - uśmiecham się szerzej i zamykam oczy. - Kocham cię Tiano i zawsze będę dla ciebie gdy będziesz mnie potrzebowała. 

- Dziękuję tato. - szepcze na co łapie głęboki wdech i głaszcze moje plecy. - Dziękuję za wszystko co zrobiłeś dla mnie do tej pory.

Bloodline|E.CullenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz