*Pov.Edward*
Wbiegłem do środka szpitala, trzymając w ramionach nieprzytomną Tianę, odkąd zemdlała w studiu baletowym nie obudziła się ani na chwilę. Zaraz za mną wbiegła Alice, Carlisle oraz Emmett, reszta miała dojechać razem z matką Ti.
Czułem jak moje martwe serce uderza w klatkę piersiową niczym młot. Mój oddech, którego nawet nie wiem sąd potrzebowałem był przyśpieszony do niewiarygodnych wdechów i po prostu byłem pewien że jeszcze trochę i będę płakał.
- Pomocy! Potrzebujemy pomocy! - krzyczę mocniej ściskając na rękach nieprzytomne ciało Tiany.
- Co się.. - spoglądam na lekarza który patrzy na mnie w szoku. - Szybko na salę! - krzyczy i rusza w stronę jednej z sal. Biegiem ruszam za nim i kładę dziewczynę na łóżku.
- Pomogę, też jestem lekarzem. - oferuje Carlisle i obaj zostają w sali gdy pielęgniarka mnie wyprasza.
- Ed? - spoglądam na Alice i przecieram twarz dłonią. - Muszę ci coś powiedzieć.
- Nie mamy teraz czasu Alice! - mówię podniesionym głosem i patrzę przez okno drzwi na Tianę.
- Chodzi o Bellę.. - wzdycham i kiwam głową by kontynuowała.
~*~
Kiedy Tiana została opatrzona i wszystko było z nią względnie w porządku. Leżała na łóżku podłączona do urządzeń medycznych, na twarzy miała wąsy tlenowe które pomagały jej oddychać.
Ukryłem twarz w dłoniach kiedy po raz kolejny nie dostrzegłem ruchu z jej strony, nawet minimalnego.
To moja wina. Gdybym był wcześniej nic by jej nie było.
- Tiana? - spoglądam na mamę Tiany wbiegającą do sali, zaraz za nią wpadł Charlie i Damien. - Edwardzie? Co się stało? - pyta przerażona na co przełykam ślinę i spoglądam smutno na Charliego.
- Tiana dzwoniła do pani, że ona i Rosalie wyjeżdżają na kilka dni z Forks. Chodziło o Bellę na meczu bardzo obrażała Ti. Przyjechały tutaj by odpocząć, ale Bella przyjechała za nimi po tym jak odwiozłem ją do domu. - wzdycham i zaciskam pięść. - Wymyśliła, że ja i Tiana mamy romans i po prostu popchnęła Tianę ze schodów. Pojechałem tam tak szybko jak mogłem gdy Rosalie powiedziała mi, że Bella stoi pod drzwiami pokoju dziewczyn i się do nich dobija.
- Och ta dziewczyna mnie zabije. - wzdycha zdenerwowany Charlie i przeciera twarz dłonią. - Przepraszam za Bellę Freyo.
- To nie twoja wina Charlie. - uśmiecha się kobieta i spogląda na niego z miłością w oczach. Uśmiecham się delikatnie na ten widok i spoglądam na Tianę, która wciąż była nieruchoma.
- Pójdę po kawę, ktoś chce? - pyta szeryf na co ojciec Tiany zgadza się. Charlie wychodzi i spoglądam na dwoje dorosłych którzy patrzą na mnie z wyczekiwaniem.
- James ją dorwał, starałem się jak mogłem ale ja.. Ja nie dotarłem do niej na czas i zawiodłem ją. - kręcę głową, a w moich oczach pojawiają się łzy.
- Miała powód by oddać się w jego ręce. - mówi Freya kucając przede mną i łapiąc moje dłonie w swoje. - Napewno myślała, że James ma kogoś z was. - uśmiecha się i głaszcze mój policzek.
- Rosalie. Myślała, że ma Rosalie. - kiwam głową i delikatnie uśmiecham się do kobiety. - Miał Angelę, złamał jej trzy palce u dłoni. Esmee zabrała ją tu do szpitala gdy tylko ją zobaczyła i później będziemy musieli jej wytłumaczyć co się stało.
- Lub mogę sprawić by zapomniała. - mówi Damien na co spoglądam na niego zaskoczony. - Zajmiemy się tym później, teraz musisz pozbyć się Izabelli. - właśnie z tymi słowami do sali wpada Bella.
- Edwardzie! - krzyczy i rzuca się w moją stronę, kiedy to robi odsuwam się i zaskoczona dziewczyna patrzy to na mnie to na rodziców Tiany. - Co się dzieje? - pyta zaskoczona na co drwię.
- Żartujesz? - prycham i kręcę głową z niedowierzaniem. - Wykorzystujesz mnie by zdobyć nieśmiertelność?
- Ja to nie prawda. - kłamie na co uśmiecham się i kiwam głową.
- Nie wierzę ci Bello. Ani teraz, ani.. Jak mogłaś co?- unoszę brwi na co uśmiecha się drwiąco.
- Chodzi o tą małą sukę? Och jaka szkoda, że niedługo będzie martwa bo Victoria po nią przyjdzie. - śmieje się na co widzę na twarzy Freyi wyraz obrzydzenia. - Wykorzystywałam cię, chciałam być nieśmiertelna i by się udało gdyby nie ta suka. Jeśli chcesz wiedzieć nie kochałam cię, Mike i Eric są całkiem dobrzy w sprawach łóżkowych.
- Jesteś obrzydliwa. - spoglądam na Angelę stojącą w wejściu do sali. - Byłaś moją przyjaciółką i tak po prostu spałaś z moją sympatią? Kurwiłaś się z nim i Mike'm? - widzę jak usta dziewczyny Swan otwierają się i zamykają co chwila jakby chciała coś powiedzieć.
- Wychodzimy Izabello. - spoglądam na Charliego który stoi w wejściu do sali z niezadowolonym wyrazem twarzy.- Wracasz do matki i nie obchodzi mnie czy ci się to podoba. Żałuję, że przyjąłem cię do mnie, a nigdy nie żałowałem niczego co dotyczyło twojej osoby. - Bella i Charlie opuszczają salę.
Słyszałem ich oddalające się kroki i to jak Charlie mówi do Belli, a raczej krytykuje ją za to co zrobiła.
- Będzie z nią w porządku? - spoglądam na Angele, która siada obok łóżka Tiany. Jej noga była w gipsie, na nadgarstku bandaż usztywniający nadgarstek, oraz na drugim przedramieniu opatrunek powoli pokrywający się krwią z rany którą zostawiły zęby Jamesa.
~*~
Wszyscy poderwaliśmy się gdy do sali wszedł lekarz Tiany i spojrzeliśmy na niego z wyczekiwaniem. Przestępowałem z nogi na nogę i to samo robiła Rosalie w ramionach Emmetta.
- W organizmie Tiany wystąpiła reakcja alergiczna czy..
- Nasza córka nie jest na nic uczulona. - mówi Freya na co lekarz marszczy brwi.
- Najwidoczniej coś ją uczuliło, czy w poprzednich tygodniach skarżyła się na ból lub coś ją ugryzło? - spoglądam na siebie z Freyą.
- Nie, nigdy. - mówi kobieta na co lekarz kiwa głową i spogląda na Tianę.
- W porządku, gdyby coś wam się przypomniało proszę mówić. Niedługo powinna się obudzić, jednak ile jej to zajmie sami nie wiemy. - Freya kiwa głową i lekarz ostatni raz rzucając na nas wzrokiem wychodzi z sali.
- James ją ugryzł. - mówię od razu i dostrzegam porozumiewawcze spojrzenie mamy i ojca Tiany.
- O co chodzi? - pyta Rosalie i wiem, że nie tylko ja to widziałem.
- Porozmawiamy o tym gdy tylko Tiana się obudzi. - mówi jedynie Damien i spogląda na Freyę odgarniającą włosy z twarzy Tiany. Przyglądam się obu i uśmiecham na widok matki i córki.
- Powiedzcie chociaż cokolwiek! - unosi się Emmett na co Freya wzdycha i spuszcza głowę.
- Krew Tiany jest lekarstwem dla was. - mówi spokojnie, a ja mógłbym przysiądz że moje serce gdyby teraz biło zatrzymałoby się.
- O mój Boże. - szepcze do siebie Rosalie i zakrywa usta dłonią.
CZYTASZ
Bloodline|E.Cullen
FanfictionTiana nie zdawała sobie sprawy, że przybywając do miasteczka Froks wypełni swoje przeznaczenie. Lub Gdzie w miasteczku Forks Tiana Gerard znajduje miłość i dom u boku siedmiu wampirów i dowiaduje się co jest jej przeznaczone.