18

625 39 2
                                    

Po jakże ekscytującym dniu w szkole i po tym jak Alice mnie dopadła i powiedziała o dzisiejszej imprezie urodzinowej siedziałam w samochodzie Edwarda. Zaraz za mną siedziała Angela, która wpatrywała w mijające budynki. Alice powiedziała, że mogę kogoś zabrać więc zdecydowałam się na dziewczynę Weber. 

- Jesteście gotowe? - wywracam oczami na pytanie Edwarda i uderzam go w ramię. 

- Pytasz jakbym nie widziała twojego domu. 

- Zawsze się nim zachwycasz Ti. - przypomina na co posyłam mu mordercze spojrzenie, jednak jedyne co robi Edward to uśmiecha się do mnie szeroko i zatrzymuje się przy schodach domu. 

- Jest niesamowity. - mówi Angela na co odwracam się w jej stronę i śmieje się głośno. 

- Czy wyglądam tak jak ona? - pytam na co Edward kiwa głową i cała nasza trójka wychodzi z samochodu. Wkładam dłonie w kieszenie kurtki i ruszam do środka domu z Edwardem obok i Angelą z tyłu przyglądającej się wszystkiemu. 

- Esmee - śpiewająco wkraczam do kuchni i od razu zostaję zamknięta w uścisku. - Emmett. - chichoczę kiedy czuję jak zasypuje moje policzki i czoło całusami. 

- Jest i nasza osiemnastolatka! - krzyczy i okręca mnie wokoło osi. - Sto lat! 

- Dziękuję - obejmuje ramionami wielkiego faceta i kiedy stawia mnie na podłodze musi się pochylić. Puszczam go i odwracam się w stronę wejścia skąd dochodzi do moich uszu chrząknięcie. - Rosie! - piszczę i wbiegam prosto w ramiona blondynki. 

- Cześć Ti. - mówi radośnie i obejmuje mnie ramionami. - Wszystkiego najlepszego. - uśmiecham się szeroko i odsuwam do tyłu prosto w ramiona Edwarda. 

- Esmee i Carlisle wyszli na kilka minut. - kiwam głową i spoglądam na Angele. - Cześć Angelo. - mówi radośnie Emmett na co dziewczyna Weber uśmiecha się i macha do niego równie radośnie. 

- Angelo Alice pyta czy pomożesz nam z dekoracjami. - ta od razu przytakuje i rusza za Rosalie i Emmettem. 

- Chodźmy. - łapie dłoń Edwarda i ruszam za nim w głąb pomieszczenia. - Mamy kilka minut dla siebie. - chichoczę jak nastolatka i piszczę gdy wciąga mnie do gabinetu Carlisle. 

- Och Eddie Carlisle nie będzie szczęśliwy jeśli zrobimy to na jego biurku. - śmieje się głośno z jego miny i całuję w policzek rozglądając po gabinecie. Zatrzymuję się przy jednym z obrazów i przechylam głowę w bok przyglądając się trzem mężczyznom namalowanym na płótnie. - Kto to? - pytam kiedy Edward staje za mną i obejmuje mnie ramionami składając pocałunek na mojej szyi. 

- Volturi, a raczej ich przywódcy - Aro, Marcus i Kajusz.- kiwam głową i wtulam się w ramiona wampira za mną. 

- To Carlisle? - pytam gdy z tyłu dostrzegam znajomego mi blondyna. 

- Był z nimi przez kilka dekad, później odszedł na co pozwolili. 

- I dzięki temu jesteś tu ze mną. - odwracam się w jego stronę z szerokim uśmiechem na ustach, który zaraz jednak znika gdy dostrzegam jego poważną minę. - Co jest?

- Chciałem iść do nich. - marszczę brwi na jego słowa. 

Kiedy on..? - nie dokańczam myśli bo spogląda na mnie ze smutkiem w oczach.

- Kiedy byłaś zamknięta z Jamesem, modliłem się bym zdążył na czas i na szczęście udało mi się to. - uśmiecham się delikatnie. 

- To nie była twoja wina Edwardzie. To co się stało. - wzdycham kiedy widzę jak się zadręcza. 

Bloodline|E.CullenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz