5

49 2 0
                                    

 Torii

Siedząc przy stole dla służby słucham młodych kucharek o tym jak wspaniały był wczorajszy bal. Nudzi mnie to niemiłosiernie ale nie mogę odejść dopóki nie zjem śniadania. Wzdycham mentalnie. Gdzie podziała się Tracy? W tym momencie była by zbawieniem

-Torii - odzywa się jedna z nich na co podnoszę brwi - jak bawiłaś się na balu? - pyta a ja zagryzam od środka policzek w zamyśleniu

-Cóż - zaczynam niepewnie próbując dobrać jak najodpowiedniejsze słowa - nie najgorzej - kończę w końcu wzruszając ramionami. Rudowłosa siada naprzeciwko mnie i łapie w dość silny uścisk za ręce

-Oh, nie bądź taka. Z pewnością poznałaś kogoś tak jak twoja siostra - mówi z roziskrzonymi oczami. Wywracam oczami nie udając już irytacji. Lekko wyciągam ręce z uścisku i najspokojniej jak umiem odpowiadam 

-Nikogo nie poznałam Ochme (Oczmi) - patrzy na mnie przez chwilę jakby czekała na moment w którym powiem że żartowałam. W końcu daje za wygraną, wstaje od stołu i wraca do garnków

-Jak tak dalej pójdzie to zostaniesz starą panną Torii- komentuje a ja wywracam oczami czego nie może zobaczyć stojąc do mnie tyłem 

-Mi to nie przeszkadza - odzywam się a główna kucharka zaprzestaje krojenia, odwraca się i patrzy w moją stronę. Zaczyna się jak za każdym razem ta sama śpiewka

-Skarbeńku, nawet nie zdajesz sobie sprawy jak niesamowite jest posiadanie kogoś kto cię kocha - mówi uśmiechając się - kiedyś wspomnisz moje słowa - kończy a ja postanawiam utrzeć im nosa

-Chcę zostać łowcą - w kuchni nastaje cisza. Jedyne co teraz słychać to gotujące się warzywa i nasze oddechy. Zakładam ręce na klatkę piersiową i opieram się o oparcie czekając na ich reakcje 

-Zdajesz sobie sprawę jak to jest niebezpieczne? - cieszę przerywa Necassia - pomoc kuchenna. Kiwam głową w odpowiedzi - nie chesz przeżyć miłosnej historii? - pyta a ja w końcu nie wytrzymuje. Wstaje i trzaskami dłońmi o stół. Patrzę na nie wszystkie spod byka z zaciśniętymi wargami 

-Nie powinno was obchodzić moje życie miłosne. Powinnyście się pogodzić z faktem że nie każdy chce się zakochać - nie daje im dojść do słowa ponieważ kończąc swoją wypowiedź wyszłam z kuchni. Czas zabrać się do pracy. Tylko co powinnam zrobić najpierw? Wchodzę do pokoju i siadam przy biurku. Uspokój myśli Torii. Łapie za ołówek i obracam nim miedzy palcami próbując się uspokoić. Kręcę głową i skupiam się. Pierwsza zasada łowców? Mieć plan ale wcześniej wypadałoby znać cel tego planu. Podpieram brodę na dłoni. To będzie trudniejsze niż mi się wydawało

-Tori - do pokoju wpada Tracy. Odwracam się w jej stronę i unoszę brwi - nie uwierzysz - siada na moim łóżku i patrzy prosto w moje oczy - po zamku chodzą plotki że król ma jeszcze jedno dziecko tylko gdzieś je ukrył. Dajesz wiarę? - pyta wyrzucając ręce w górę. Wtedy nad moją głową zapala się lampka. Tracy łatwiej wyłapuje plotki i inne rozmowy. Co gdyby ją tak wykorzystać? Zagryzam wargę na swoje myśli. Czy to byłoby w porządku?

-Haaalooo, ziemia do Tori - mrugam oczami i zerkam na siostrę

-Skąd wiesz? - to pierwsze moje pytanie jakie jej zadaje. Może poznam źródło? Wzrusza ramionami i poprawia się na łóżku by było jej wygodniej

-Kucharki podsłuchały rozmowę strażników. A jak wiadomo one lubią kiedy coś się dzieje - wstaje ze swojego miejsca i wygładza suknie - tak pro po to Ava cię szukał - marszczę brwi. Jeszcze jego mi brakowało. Wzdycham głośno i opieram się o oparcie. Zamykam oczy odchylając głowę do tyłu

-Czego chciał? - mamrocze a siostra śmieje się pod nosem

-Abyś poszła z nim na randkę

-Jeszcze czego - warcze a ona śmieje się głośniej. Otwieram oczy i patrzę w jej stronę z wyrzutem co ignoruje

-Wydaje mi się że nie masz wyboru. Myślał że ja to ty i nie dał sobie wmówić że jest inaczej - wzrusza ramionami z rozbawieniem wypisanym na twarzy. Jęcze głośno zakrywając twarz rękoma

-Oh, nie dramatyzuj tak, nie jest wcale taki zły - mówi a ja wywracam oczami

-Tracy. Ja nie szukam sobie męża

-Nie będzie tak źle. Może akurat jak spędzisz z nim więcej czasu to go polubisz - klepie mnie po ramieniu i znika za drzwiami. Ava komplikuje mi sprawę. Nie będę miała szans szybko się od niego uwolnić. Marszczę niezadowolona brwi. Muszę go ignorować najdłużej jak i jeśli to możliwe. Zagryzam policzek od środka uświadamiając sobie że to może nie być takie łatwe

♠♠♠♠

Zagryzam policzek od środka i wchodzę bez wahania do kuchni witając się z pracownicami. Zanim pomyśle jak rozpocząć temat kobiety same o tym zaczynają nawijać. Słucham uważnie każdego słowa

-Pierwsze słyszę aby król miał dziecko, przecież w zamku pojawił się tylko książę

-A co jeśli to nie ślubne dziecko? - tak na prawdę plotki nie umywają się do rzeczywistości jednak w każdej plotce jest ziarnko prawdy

-Co o tym myślisz Torii? - w moją stronę odwraca się Ochme. Zaciskam i rozluźniam pięści biorac głęboki oddech

-Chyba żyje pod kamieniem bo nie mam pojęcia o czym mówicie. Z resztą nie interesuje mnie to, za chwilę mam trening więc muszę się zbierać - szybko wychodzę z jadalni kierując się w odpowiednią stronę. Wzdycham i opieram się o ścianę. Zjeżdżam po niej siadając w rogu. Druga zasada łowców: nie możesz się rozproszyć. Skupienie jest teraz najważniejsze. Wpatruje się w ścianę jednak nie oddalam się w głąb myśli. Nasłuchuje kroków. Po pewnym czasie je słyszę. Kątem oka dostrzegam strażnika. Mija mnie nawet nie patrząc w moją stronę. Nawet nie wiesz jak wielki błąd popełniasz lekceważąc mnie. Wstaję z miejsca i po cichu podążam za nim. Treningi na łowców robią swoje. Uśmiecham się na tą myśl. Podążam za nim do momentu w którym jest pusty prosty korytarz. Zatrzymuje się. Czy to nie jest zbyt ryzykowne? Jak się wytłumaczę kiedy mnie złapią? Niby nie jest zabronione tędy chodzić ale..

-Tracy? - z rozmyślań wyrywa mnie niepewne pytanie jednego ze strażników na co spinam się. Moja siostra nigdy nie ma złych intencji i nic nie kombinuje. Ja mogłabym być o coś podejrzewana gdybym się przyznała

-Tak? - pytam odwracając się w jego stronę. Najwyraźniej ulżyło mu że ja to ona

-Twój ojciec cię wzywa - kiwam głową i szybko odchodzę. Skręcam na korytarz w poszukiwaniu siostry. Nagle na nią wpadam na jednym z zakrętów

-Tutaj jesteś - mówię i odsuwam się kilka kroków w tył - Micalrio cie wzywa - patrzy na mnie unosząc brwi

-Po co? - pyta a ja wzruszam ramionami

-Jeden ze strażników pomylił mnie z tobą a mi się nie chciało mu odpowiadać - tłumacze znudzona a ona kiwa głową i odchodzi ode mnie. Wzdycham przecierając twarz rękoma

-Jestem ciekaw jak dalej potoczy się twa historia - podskakuje na szept przy moim uchu. Szybko się odwracam i cofam parę kroków. Przede mną we własnej osobie stoi Ava Fox. Zaciskam usta w wąską linię. Jednym z powodów dla których go nie chce jest jego wścibskość. Wie zdecydowanie za dużo i wciska się tam gdzie nikt go nie chce

-Nie wiem o czym mówisz - odzywam się a ten kręci głową z dezaprobatą

-Coś kombinujesz Lartrak. Z chęcią zobaczę tego konsekwencje - odchodzi ode mnie po tym a ja zaciskam pięści. Zapamiętać: uważać na Avę. Nie tylko w nazwisku ma lisa. On sam jest jak jeden z nich.

HUNTEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz