3

66 4 0
                                    

             Torii

Biegnę przez las nie zatrzymując się mimo przeszkód w postaci powalonych drzew, to jedyny czas kiedy mogę naprawdę poczuć się wolna. Widząc przed sobą rzekę szykuję się do skoku, zginam kolana, przeskakuje ją, prostuje się i biegnę dalej. Próbuje prześcignąć wiatr mimo iż wiem że to nigdy nie będzie możliwe. Po prostu mam jakiś cel w biegnięciu i nie poddaniu się. Chcę być jeszcze lepsza niż teraz. Wbiegam do sadu rodziny królewskiej. Powoli zwalniam by przy schodach iść już normalnym tempem

-Tori! - słyszę za sobą na co odwracam się. Widzę biegnącą w moją stronę Tracy. Zatrzymuje się przede mną łapiąc oddech

-Sport to zdecydowanie twoja działka - mówi prostując się na co uśmiecham się krzywo. Zdecydowanie poszłyśmy w innych kierunkach jeśli chodzi o zainteresowania. Odwracam się w stronę schodów i powoli się wspinam - słyszałaś że mają wyprawić bal dla księcia Samuela? - pyta a ja odwracam głowę w jej stronę

-I co z tego? - pytam a ona wzdycha

-Może poznamy tam kogoś kto zapragnąłby nas poślubić - rozmarza się a ja wzdycham. Nie pragnę żenić się w wieku 17-nastu lat

-Tess - zaczynam jednak zacinam się by ostrożnie dobrać słowa - nam nie wolno rozmawiać z ludźmi ich pokroju. Nawet jeśli tam będziemy to ukryte w cieniu. Przykro mi - mówię bo naprawdę żałuję. Chciałabym dla siostry jak najlepiej. Pragnę jej szczęścia jak niczego innego. Kręci głową zrównując się ze mną

-Nikt nas nie pilnuje. Troi - łapie mnie za race przez co zatrzymujemy się - nie pragniesz się stąd uwolnić? - nie pragnę? O niczym innym bardziej nie marzę jednak mam swój cel tutaj. Muszę stać się najlepsza. Muszę być lepsza od generała by go pozbawić wszystkiego czego on pozbawił mnie

-Jasne że chce - odpowiadam patrząc w oczy siostry - jednak mam cel który muszę osiągnąć - wzdycha na moje słowa. Doskonale wie co chcę zrobić. Nic przed sobą nie ukrywamy

-Nie uważasz że to dziecinne? Jak chcesz przebić generała? Nie bez powodu nim jest - szepcze w końcu puszczając moje ręce

-Będę trenować tak długo aż nie padnę - mówię poważnie idąc za nią. Nie mówi nic więcej na ten temat więc w ciszy wchodzimy do środka gdzie dookoła latają służące

-Kiedy właściwie jest ten bal? - pytam zagryzając wargę

-W piątek - kiwam głową na znak zrozumienia. Nagle nachodzi mnie jedna myśl. Podchodzę bliżej siostry i szepczę jej na ucho

-Co powiesz na to aby się powspinac jak za dzieciaka? - patrzy na mnie nieprzekonana a ja zerkm na sufit. Są tam belki na których można stać. Nikt nas tam nie widzi ale my widzimy wszystkich. To właśnie tam kryłyśmy się na każdym balu

-No chodź. Będzie fajnie - mówię łapiąc ją za rękę kiedy przed nami staje jeden z gwardzistów

-Tracy. Wasz ojciec cię wzywa - patrzy na mnie a ja pokazuje kciukiem na siostrę. Zerka na nią a później na mnie. Mimo tylu lat nigdy nie wiedzą która jest którą. Blondynka wzdycha i podąża za brunetem. Odwraca się jeszcze raz w moją stronę a ja posyłam jej pokrzepiający uśmiech. Kiedy znika mi z oczu znika również uśmiech. Nie zmieniam jednak swoich planów. Idę koło ściany starając się nie zwracać na siebie uwagi. Chowam się za kolumną i zaczynam wspinać po ścianie. Zerkam na ludzi kręcących się dookoła. Wszyscy są tak zapracowani że nie zwracają na mnie uwagi. W końcu łapie jedną z belek i podciągam się. Siadam na niej by poobserwować ludzi. Nie boje się że kiedy ktoś spojrzy w górę zobaczy mnie. Cały sufit jest ozdobiony w winorośle i róże które pną się od ścian aż po belki i żyrandole ozdabiające sufit. Mówią że król jest sercem naszych ziem. Jak mogę w to uwierzyć skoro to tyran? Nagle wszyscy stają jak jeden mąż i pokłaniają się. Wywracam na to oczami. Od tamtego zdarzenia już nigdy nie zgiełam karku przed królem i nigdy tego nie zrobię. Po chwili dostrzegam wchodzącą do sali królową a za nią jej dwie nadwornice. Nim chociaż zejdzie ze schodów zaczyna mówić donośnym głosem

HUNTEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz